Dziś jest ważny dzień...

807 62 9
                                    


- To o czym gadamy dzisiaj?

Feliks spojrzał na jednego z obecnych na konferencji. Czy był tak głupi?

- Ekonomia.

Polska odwrócił szybko głowę patrząc znowu z lekką złością na drugiego. Przyszedł gadać tu o takich głupotach. To było normalne. Ale czy nikt nie wiedział co dzisiaj jest?!

- Nudy... Gdybyśmy przyjęli mój pomysł z robotem byłby spokój.

W tej chwili blondyn poczuł na sobie współczujące spojrzenie. Jak przeczuwał był to wzrok Białorusi która chyba jako jedna z jedynych wiedziała jaki jest dzisiaj dzień. W końcu ich kontakty były wcale nie takie złe. No i umiał naprawić pralkę. To bardzo podwyszszało ich relacje.

- Towarzyszu Ameryko. Myślę, że ten pomysł jest naprawdę głupi. 

Naród polski położył swój jakże mądry łeb na stół. Nie zapowiadało się, że będzie się musiał przejmować tym spotkaniem. Jeszcze tylko... Trzy godziny... Albo dłużej...

Po kłótni o ekonomię zaczęła się kłótnia o gospodarkę. Polska mógłby się wtrącić ale dzisiaj mu się nie chciało. Pogadać z kim też nie miał. Litwa siedział i załamywał się kilka miejsc dalej obok Ameryki. Ukraina dyskutowała zawzięcie z Turcją. Tak naprawdę nie chciał wiedzieć o czym. Białoruś starała się nie zabić siedzącego obok niej Franzusa. Jego rodzeństwo siedziała na drugim końcu stołu rozmawiając ze sobą. Nawet nie miał jak się podroczyć z Prusakiem! Ten siedział gdzieś pod stołem.

- Spokój! Posłuchajcie przez chwilę!

Polska przewrócił głowę patrząc na krzyczącego Niemca. Wyglądał ja zwykle. Pewnie i bardzo poważnie. Ale... Trochę jakby z niepewnością?

- Dzisiaj jest pewien dzień. A dokładniej data ważna dla jednego z nas.

Nie no bez żartów. Czy rupubkika niemiecka właśnie zwracał uwagę na święto, jego święto?! Ich stosunki były całkiem dobre ale...

- Koleś, o czym ty gadasz? Nie widzisz, że przerywasz naszą kłótnie?

- Ameryka ty głupi. Towarzysz Polska ma święto. Co prawda wolałbym aby dalej był to 22 czerwca...

- Racja. Było coś. Anglia ostatnio na mnie przez to nakrzyczał-

- Cicho! Ja mówię! Jako, że jestem przewodniczącym dzisiejszej obrady, to zwalniam Polske z obowiązku uczestnictwa w dzisiejszym spotkaniu.

- Niemcu ty mój. Ty tak na serio? Bez żartów?

- Idź. W końcu to twój dzień. Warszawa czeka!

Polska więc bez większego zastanowienie zabrał rzeczy i szybko ulotnił się puki Ludwig by się nie rozmyślił. Po chwili już biegł przez uliczki Berlina byleby zdążyć na samolot. Racja. Warszawa i marsz niepodległościowy czeka!

Tak mi dziwnie trochę wyszło.
Tak czy siak, najlepszego narodzie mój! I żeby żadne debile, czy inni Amerykanie wojny nie wywołali! A ty, Rosja siedź na tyłku i o niczym zbytnio nie myśl!

One Shoty-Czyli to czego najwięcej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz