Czechy x Węgry

465 19 26
                                    

- Hej! Wiem, że tam jesteś do cholery! Otwieraj te pieprzone drzwi!

Nie odpowiadaj. Nie teraz.

- Wiesz, że ona jest niewinna! Musisz mi pomóc!

Jej głos zaczyna się łamać. Po chwili słychać cichy szloch.

- Ja... Błagam! Wiesz, że to nie ona!

Nie moge pomóc. Patrzę na zegar. Zostało już tylko trochę i to się skończy...

- Ty nie jesteś taki! Wiesz to! Błagam!

Nie moge. Stracił bym całą wiarygodność. I życie...

Zostało piętnaście minut. Wstaje i podchodzę do drzwi. Już i tak nie zdąży.

Jej twarz jest cała w łzach.

- Dlaczego... Dlaczego?

Nie wiem. Chwytam ją za rękę i wyciągam do pokoju. Włączam telewizor i przełączam na ten kanał.

- Nie... Nie chcę tego widzieć.

Dziś jest przełomowy dzień! Otóż moi mili, dzisiaj zostanie skazana największą zabójczy i jaką znacie.

Upada na kolana i zaczyna płakać głośniej. Chciałbym ją pocieszyć.

- Czemu oni nie słuchają?! Czemu do cholery?!

Jest zbyt dużo dowodów. Ktokolwiek to zrobił jest inteligentny.

Jak skomentują to bracia?

Na ekranie pokazują się dwie zapłakane twarze.

- Ona naprawdę... Nic nie zrobiła...

Wszyscy wiemy, że to kłamstwo, prawda?! Kłamcy! Pomagali jej!

- Ich też? Weźcie mnie! Ja też chcę z nimi tam zginąć!

Jakie to smutne. To pochłonie więcej ludzi niż myślimy. Ja nie mogę się poddać.

Jej też nie dam się poddać. Zbyt mi zależy.

- Zabij mnie! Chcę zginąć z nimi!

Patrzę na jej twarz. Odgarniam włosy.
Nie poddawaj się.

- Błagam!

Muszę chronić swoich. Gdyby nie ona poszedł by ktoś inny. Lepsza ona.

- Powiedz mi coś!

Niby co?

Nie moge pomóc.

Wtedy na ekranie pojawia się ona. Jest przypięta do krzesła. Prąd.

Zaczyna krzyczeć. Jak dobrze, że jest tu ze mną a nie tam.

- Nie! Nie, nie! Nie! Nie!

Jest jak opętana. Na ekranie pojawiają się nowe informacje.

Bracia zostali oskarżeni.

- Jak?! Skąd oni to wzięli?! Czemu nie ja?!

Możliwe, że sekta. Kto wie?

Mamy dowody! Odciski palców mówią same za siebie moi drodzy!

- A ja?! Ja też chcę zginąć!

Chciałbym pomóc. Ale jeśli skazał jej braci... I skazał by mnie... Skazali by też mojego brata.

Możliwe, że ją też skażą. Kimkolwiek oni są, chcą się pozbyć świadków. Trzeba działać.

Sama egzekucja jest szybka, kilka sekund.

Ból i pustka zostaje. Śmiertelna cisza jest w tym najstraszniejsza.

- Ona była... Taka niewinna.

Jej twarz jest cała czerwona. Biorę chusteczki ze stolika i wycieram jej twarz.

- Nie rób tego... Nie chce...

Szloch po pewnym czasie się ucisza.

Podaje jej szklankę wody.

Zasypia po kilku minutach. Środki nasienne były silne.

Ekran pokazuje różnych ludzi mówiących o niej.

- Czy... To już koniec?

Patrzę na twarze nowo przybyłych. Kiwam głową.

Wszyscy są przygnębieni. To... Nie tak miało się skończyć. Wszyscy o tym wiemy.

Podnoszę ją. Trzeba stąd uciekać. Tu nie ma nic. Tylko śmierć i poczucie winy.

Zawsze śmiejemy się z tchórzy. Czasem jednak nie ma innej drogi jak ucieczka. Trzeba uciekać.

Czas jest nam w tej chwili nieprzychylny. Nie wiemy gdzie oni są.

I po chwili jest pusto. Tylko telewizor jeszcze działa. Jest wszystko oprócz ludzi. Trzeba uciekać.

Poukładane dowody już czekają. Na nas. Patrzę na jej zapłakaną twarz.

Czy to wszystko było tego warte? Krótkie poczucie wolności. To wszystko co dostaliśmy.

Nie ma nas. Ktoś taki jak my nie istnieje. Kiedyś wrócimy. Kiedy będzie spokojnie.

Może odzyskamy dobre imię?

Nie teraz. Teraz uciekamy. Zostawiamy śmierć w tyle.

Może nawet naszą śmierć. Kto wie?

Dla @orkelel. Mam wrażenie, że coś nie pykło ale zdam się na waszą opinie.
I jedno prośbo-pytanie. Ktoś zrozumiał tu kto jest kim? Napiszcie bo zastanawiam się, czy pisanie w taki sposób wogóle ma sens. Ogólnie to wątpię, bo jest to tak strasznie napisane, że mógłby być to każdy. Jak co to to wszystko poprzerabiam. Jak uważacie?

One Shoty-Czyli to czego najwięcej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz