Rombul

1.1K 38 8
                                    

Okej spokojnie. Nie stresuj się. Jeszcze tylko z godzinkę. I koniec. Tak, tak tylko godzinka z tymi debilami. Dasz radę!
Rumunia spojrzał na bijących się Amerykę i Anglię. Potem przeniósł swój wzrok na rodzinę swojego ukochanego. Tam też szybko zauważył rzucające się w oczy, bijące się narody. Serbia i Chorwacja wyglądały tak jakby próbowały się zabić. Ich związek dla Rumuna był niezrozumiały. W tym dość pokaźnym gronie wyróżniał się także Słowacja który robił doświadczenie, przez które mógł stracić rękę. Czesał włosy Białorusi. Sama zainteresowana wyglądała na niezbyt tym przejętą. Jego siostra za to nie zwracała na to jakiejś wielkiej uwagi bo była zajęta krzyczeniem na Kosowo, która pewnie po raz kolejny coś nabroiła.
Głowa Vlada upadła na stół tworząc dość głośny huk. Oczywiście nikt go nie usłyszał bo w całej sali była taka wrzawa, że byłby to cud.

- Braciszku? Wszystko dobrze?

Jego głową lekko się obruciła. Spojrzał na małego chłopca przed nim. Jego brat był taki słodki, kiedy się o niego martwił~

- Tak, tak. Po prostu Ci ludzie są tacy męczący.

- Ja też?

- Oczywiście, że ty nie! Ty jesteś moim małym braciszkiem i nigdy nie będziesz dla mnie męczący.

Na ustach małego chłopca wykwitł pogodny uśmiech. Mołdawia wyglądał tak rozkosznie~

- Spokój!

W jednej chwili wszystkie personifikacje spojrzały w kierunku rozzłoszczone Niemca. Oczywiście nikogo ten widok nie zdziwił, ale woleli nie mieć z nim problemów. Legendy mówiły, że mógłby powrócić do swojej okrutnej wersji a tego nie chciał nikt. Lepiej dmuchać na zimne.

- 15 minut na kawę! A potem zaczynamy normalne spotkanie.

Rumunia powoli wstał ze swojego miejsca. Przy wstawniu lekko zakręciło mu się w głowie. Naszczęście nie stracił równowagi i nie przejął się tym. Pewnie ze zmęczenie. Chwycił małą dłoń swojego brata i zaczął zmierzać w kierunku automatów z kawą. Oczywiście nie pozwoliłby Mołdawii pić kawy! Młody dostanie gorącą czekoladę. Naszczęście jego bratu taki układ wcale nie przeszkadzał.

- Czekaj! Nie chce iść z nimi! Idę z wami!

Rumunia zatrzymał się i spojrzał w kierunku Bułgarii który biegł do nich. Za jego plecami rozgrywała się scena w stylu wikińskim. Wszyscy się bili.
Teraz już w komplecie, cała trójka poszła do wyznaczonego celu. Po zakupieniu dwóch kaw i czekolady nasi bohaterowie usiedli sobie spokojnie na stołówce. Naszczęście stokolików było wystarczająca i mogli bez innych krajów spokojnie pić.

- Wyglądasz dzisiaj strasznie niemrawo. Wszystko okej?

- Ja wiem! Całe noce siedzi i pisze te dokumenty!

Bułgaria spojrzał na drugą pernifikacje z współczuciem. Załatwianie i swoich i swojego brata dokumentów było pewnie męczące.

- Oj tam spokojnie! Nie jest źle.

- Przyjdę i ci pomogę.

Vlad przytaknął lekkim skinieniem głowy. Gdyby był to ktoś inny pewnie nie pozwoliłby na to. Ale to był Bułgaria którego znał tyle czasu. Przez ten czas zdążył mu zaufać bezgranicznie. Może i był wampirem ale sen był mu potrzebny. Trudno wytłumaczyć to kim naprawdę był. W końcu spał, słońce było po prostu nieprzyjmne, a jadł też całkiem normalne rzeczy. Chyba jedyne co miał z wampira to wygląd i fakt, że co jakiś czas musiał się napić krwi. Nie był to problem. Milen pozwalał mu w takich przypadkach się napić. Kochany.

- Więc przyjdę od razu po spotkaniu.

- Dobrze.

- Chodźcie. Wszyscy się już zbierają.

Cała trójka państw wstała i powędrowała spowrotem na konferencję.

Jeszcze tylko pół godziny z tymi debilami. Potem będę mógł spokojnie wrócić do domu z rodziną. Z tą myślą Rumunia zaczął słuchać problemu nękającego obecnie ten świat. Oczywiście i tak skończyło się to bujką, ale to tylko pół godziny prawda? Debile......

Nie wiem co o tym powiedzieć. Chyba nie jest źle. Znowu żeby nie mieć dziur. Zamówienia są otwarte więc jakby ktoś coś chciał to ten.

One Shoty-Czyli to czego najwięcej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz