Otworzyłam oczy i od razu usiadłam. Oddychałam ciężko z szeroko otwartymi oczami. Czasem ma się dziwne sny... szczególnie jeśli w twoim śnie odgrywa też ważną rolę Sebastian Moran. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zdezorientowana zauważyłam, że nie jestem u siebie. Wstałam i przymknęłam oczy kiedy zakręciło mi się w głowie. Doszłam do drzwi i je otworzyłam. Od razu domyśliłam się gdzie jestem. Zeszłam po schodach i zobaczyłam siedzącego na kanapie ojca.
– Mam nadzieję, że nie narozrabiałam, mogłam... – nie dokończyłam bo zauważyłam, że niedaleko siedzi jakiś mężczyzna.
– Myślę, że nie narobiła pani, żadnych szkód – wstał i podszedł.
– Carlos Valdes – powiedziałam, ukrywając swoje zdenerwowanie. Na moje słowa uśmiechnął się i ujął moją dłoń i nie śpiesząc się pocałował jej wierzch.
– Emily Magnussen. Myślałem, że już nie wrócisz – prychnełam i zabrałam rękę.
– Co z moim drogim braciszkiem? – spytałam ojca.
– Jeszcze śpi – powiedział.
– W takim razie wracam – po chwili spojrzałam i sztucznie się uśmiechnęłam – Miło było zobaczyć przystojną buźkę – po tych słowach jakby nigdy nic wyszłam. Będę musiała porozmawiać później o tym z ojcem...
Nie jestem pewna co do tego rozdziału... ale dodałam😂❤️