Wróciłam do domu i od razu zobaczyłam, Jima. Siedział zagłębiony w swoich myślach tak, że nawet nie zauważył jak weszłam. Kiedy zdjęłam płaszcz podeszłam do niego.
– Wszystko wporządku? – spytałam na co ten się ocknął i uśmiechnął. Wiedziałam, że coś go gryzło.
– Tak po prostu myślę co zrobić dalej – usiadłam mu na kolanach i zagłębiłam swoją twarz w jego szyji. Oplutł mnie ramionami.
– I na co wpadłeś? – spytałam cicho rozkoszując się jego bliskością.
– Są różne opcje. Można było by wejść do jego domu... albo po prostu go dokładnie go obserwować.
– Ta pierwsza opcja może się właśnie udać. Carlos zaprosił mnie na kolację – czuje jak Jim się spina. Odsuwam twarz od jego szyji by na niego spojrzeć – Nie martw się, uda mi się. Dosypie mu czegoś i zobaczę czy ma coś u siebie.
– Nie – mówi od razu i odsuwa mnie, wstając – Nie i nie. Nie zgadzam się na to. To za wcześnie. To jest zbyt ryzykowny plan. Nie przemyślany plan kończy się w 50% porażką.
– Nie prosiłam cię o pozwolenie – również wstaje – Mój tata nie odbiera telefonu. Nie ma go. Nie chce go stracić Jimmy – łapie jego rękę. Wiem, że ze sobą walczy, nie wie czy się zgodzić czy nie – Jestem dobrze wyszkolona. Udało by mi się nawet pokonać Sebe – dotykam jego policzka drugą dłonią.
– Moran nie byłby zadowolony gdyby to usłyszał – uśmiecha się lekko, co odwzajmeniam.
– Więc się zgadzasz? – pytam.
– Ale nie puszczę cię bez podsłuchu czy bez ludzi, którzy będą mieli za zadanie wkroczyć kiedy pójdzie coś nie tak – mówi tonem nie przyjmującym sprzeciwu.
– Oczywiście Moriarty – śmieje się i go całuje. Kiedy jego ręka znajduje się pod moją bluzką przychodzi wiadomość. Jim nie chcę przerwać niczego, co więc zmusza mnie do interwencji – Poczekaj... – zatyka mi usta swoimi, a ja i tak wyciągam telefon by odczytać ją kiedy kieruje nas na kanapę. Kiedy odczytuje wiadomość odsuwam go gwałtownie – Selena – mówię próbując uspokoić oddech – Chce pogadać! Zaraz będzie! – padam w panikę, którą po chwili udaje mi się zwalczyć – Zabiorę ją na zakupy – zakładam płaszcz – Proszę dopilnuj by nie było po tobie nawet śladu. Wrócę zapewne z nią, a ona może coś podejrzewać.
– Niech zgadnę... Ty pracujesz, a ja zajmuję się domem? – jest rozbawiony. Patrzę na niego z szerokim uśmiechem.
– Nie myśl, że zawsze będę cię utrzymywać – całuje go w usta i znów kieruję się w stronę wyjścia. Mam nadzieje, że wszystko pójdzie według planu. Bo jeśli pójdzie coś nie tak... Mogę zapłacić najwyższą cenę.
💜💜💜💜💜💜
I jak wam się podoba?? ❤️❤️