Z dedykacją dla jedzmakaron i _CzlowiekInternetu_
———
Rozdział 18+
⚠️—Billie, kochanie. Jesteśmy razem trzy lata. A teraz czy uczynisz mi ten zaszczyt...-—wyciągnął z kieszeni spodni małe czerwone pudełeczko, po czym otworzył je ukazując przy tym pierścionek.—... I wyjdziesz za mnie?
—O mój boże!— "krzyknęłam" cicho.
—Wow...- szepnął Jahseh nadal trzymając mnie za biodra.
—Oh my god...—szepnęła Billie do mikrofonu.—Ja... Tak! Wyjdę za Ciebie Diego!
Ludzie zaczęli piszczeć, z resztą tak jak ja. Łzy leciały z moich oczu jak z kranu. To było takie piękne!
Wszyscy nagrywali to wydarzenie. Jezus, to się nie dzieje na prawdę!
———
—Boże święty! Bills! Szczęścia!— krzyknęłam rzucając się Billie na szyję, kiedy ta zeszła ze sceny.
—Jezus, nie wierzę w to.— zaśmiała się oglądając pierścionek.
—Jest śliczny!— pocałowałam Billie w polik.
—Tak, cudowny!
—Gratuluję kochana! Szczęścia laska!—szturchnęłam Billie łokciem w biodro, na co dziewczyna pokazała mi język jak małe dziecko.
—Billie!— zobaczyłam wysokiego chłopaka bez koszulki biegnącego w naszą stronę. Billie natychmiast obróciła się w jego stronę.— Boże, gratuluję!— Swae przytulił dziewczynę.
Czemu poczułam się zazdrosna?
—Hej, a ty co taka smutna?— otrząsnęłam się z myśli czując ręce na pod moimi piersiami. Swae szczelnie owinął mnie ramionami i położył głowę na moim ramieniu chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
—Nie jestem smutna. Czemu?— obróciłam się w stronę chłopaka. Próbowałam się uwolnić z jego objęć, niestety nieskutecznie.
Nasze wargi były coraz bliżej siebie. Swae znowu chciał mnie pocałować.
—Swae, zostaw... Swae... Puść mnie do cholery!
—Oh, ok... Myślałem, że tego chcesz...— chłopak puścił mnie po czym wzruszył ramionami.
—To przestań tak myśleć, ok? Swae, ja jestem z Jahseh'em!— pobiegłam do mojej garderoby, po czym oparłam się rękami na szafce. Spojrzałam w lustro. Kim ja kurwa jestem?
Kim ty kurwa jesteś, Isabelle?
Opadłam bezsilnie na małą kanapę stojącą w rogu małego pokoju.
Łzy zaczęły samowolnie lecieć mi z oczu. Cholera, mam męża a całuję się z innym. Robię takie okropne rzeczy, a Jahseh mnie kocha.
Isabelle Victorio Onfroy, jesteś kurwa beznadziejna.
Kiedy tak płakałam Jahseh wszedł do mojej garderoby, którą zamknął na klucz. Po co?
—Hej kochanie, czemu płaczesz?!— podbiegł do mnie po czym ukucnął przede mną i zaczął gładzić mnie po nodze.
—To nic takiego...— wytarłam łze z policzka.
—Oh, proszę Cię. Mów.
—Jahseh... Bo ja... Całowałam się kilka razy z Lee... I o tym nie wiedziałeś.— powiedziałam na jednym wydechu. Można powiedzieć, że mówiłam tak szybko, niczym Eminem w Rap God.
