~6 lat później~
Blaze, Maddie, ich córka sześcioletnia córka Mia i Ski Mask są u nas.
Ja od miesiąca czuje się jakoś... Uh... Źle?
Boli mnie głowa, poza tym... Wypadają mi włosy...
Jestem blada na twarzy... Muszę wybrać się do lekarza.
-Hej, Chcecie coś do picia?- krzyczę do rodziny, która jest w salonie.
-Ja chcę Cole!- krzyczy Madeline.
Nalewam napoju do szklanki po czym nagle robi mi się słabo. Upadam mozolnie na ziemię, akurat kiedy Jahseh wchodzi do kuchni.
-Kochanie!- pobiega do mnie.- Wszystko dobrze?
Powoli odzyskuje świadomość tego, co właśnie się stało.
-Tak... Um... Już lepiej...
Wstaje powoli lekko się chwiejąc.
-Napij się wody.- mówi z przejęciem mój mąż.
-Dobrze...
-Mamo!- krzyczy z pokoju mój syn Sally. Nagle pojawia się w drzwiach.
Ma już dziesięć lat, a jest naprawdę przystojny. Z twarzy jest podobny do mnie, oczy ma po tacie. Sally teraz zapuszcza włosy, ja nie mam nic przeciwko temu, jak i Jahseh.
-Mogę iść z Alyssą na dwór?- spytał mój syn.
Alyssa to córka sąsiadów. Jest w wieku Sally'ego.
-Oczywiście.- Uśmiechnęłam się pogodnie.
-To ja idę, będę za kilka godzin.- Sally podbiegł do mnie i pocałował mnie w polik.
-Baw się dobrze! Pa!
-Cześć! Kocham Cię Mamo!
Od razu uśmiechnęłam się. Mam takiego wspaniałego syna, męża, rodzinę... Kocham ich tak, bardzo!
Nagle poczułam wibracje w kieszeni.
Rihan:
Dzisiaj o 20, w Starbucks na Deerfield Beach Club.Me:
Będę._____
Krótko, sorki.
Kocham was xx
