6.

311 16 25
                                    

~6 miesięcy później~

-Jahseh!

-Coo?

-Gdzie jest Sally?

-Bawił się na podwórku... Nie wiem kurwa, idę sprawdzić.- chłopak poszedł na dwór.

Zaczęłam smarować chleb masłem, aby moi mężczyźni mieli co jeść.

-Jest i Sally!- krzyknął mój mąż.

-Dobra, siadajcie. Tosty już się robią.

-Tosty!- wykrzyknął mój kochany synek.- Kocham Cię Mamusiu!

Podszedł do mnie po czym kucnęłam, aby mógł mnie pocałować.

-A ja to co?!- krzyknął Jahseh udawając oburzenie na twarzy.

-Ciebie też kocham tatuś!- krzyknął czterolatek.

Jahseh wziął go na ręce po czym obkręcił siebie i syna wokół własnej osi. Zadowolony Sally śmiał się.

-Dobra koniec tego! Do stołu!- krzyknęłam śmiejąc się.

Chłopcy zjedli, po czym Jahseh zaproponował:

-Ej, może pójdziemy na spacer? Tutaj obok, nad rzekę...

-Nie mam siły Jahseh!- zawyłam zmęczona.

-Ja chce!- krzyknął szczęśliwy Sally.

-To idźcie, ale weź telefon skarbie.- zwróciłam się do Jahseh'a.

-Tak, tak. To idziemy synku!

-Pa mamusiu!

-Pa!

Kiedy chłopcy poszli na spacer, wyszłam na dwór, położyłam się na hamaku w ogrodzie. Dzisiaj, był strasznie gorący dzień.

Po jakiś dziesięciu minutach mój synek pobiegł do mnie... Bez Jahseh'a.

-Mamusiu! Tata pływa!

Zaśmiałam się na myśl, że Jahseh pływa w rzece.

-Naprawdę?- powiedziałam krztusząc się śmiechem.

-Tak! Chodź szybko! On ma zamknięte oczy i się nie rusza!

Co?

-S-synku... Jak to S-się stało?

-On skoczył z tego mostku...

-Boże!- zakryłam usta dłońmi i szybko pobiegłam na pobliski most. Jahseh się zabił.

I gdybym tam była, nic by się nie stało...

_____

Obudziłam się. Spojrzałam na zegarek. Była godzina piąta, czterdzieści dwa.

Ten sen miałam pierwszy raz. Był okropny. Dlaczego?..

Spojrzałam na mój brzuch.

-Czyli tatuś chce, abyś miał na imię Sally...

W odpowiedzi poczułam kopnięcie.

Jeszcze tylko tydzień, i (tak, to chłopiec!) Sally będzie ze mną na świecie. Po chwili usłyszałam dźwięk powiadomienia z mojego telefonu.

Nieznany:
Jutro, ty, ja o 24 na Deerfield Beach! Znasz mnie, lecz kim jestem... Niespodzianka. Błagam cię! Bądź! Kocham xxx

Zastanawiałam się kto to. Przecież na tzw "buziaczki" pisze się dwa x. To musi coś znaczyć... Nie mam pojęcia co. Jeżeli to coś związanego z Jahseh'em "bo w końcu xxx" to napewno przyjdę. Zobaczymy jutro... O 24... Okej... To do jutra...

Me:
Będę, do jutra.

_____

depression. | xxx Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz