Epilog

650 50 39
                                    

Dodałam dzisiaj 3 rozdziały, sprawdzcie czy napewno wszystkie przeczytaliście😘

-Oo! A popatrz tutaj! Nic sie nie zmieniłeś!- Jin drżącą ręką wskazał na zdjęcie z ich ślubu, a Namjoon cicho się zaśmiał.

-To było 40 lat temu Seokjin, wyobrażasz to sobie?- objął ramieniem swoje mężczyznę i zamknął album ze zdjęciami.

-To najcudowniejsze lata mojego życia- objął dłońmi lekko opadniete policzki swojego męża i przymknął oczy składając pocałunek na jego ustach.

-Jeszcze trochę tych lat przed nami..- Kim uśmiechnął się wtulając męża w swoje ciało. -Chodź przejdźmy się- wstał wyciągając dłoń w stronę Jina, któremu pomógł wstać.

-Kupiłeś mi tą maść na stawy?- zapytał mocno trzymając dłoń ukochanego.

-Nic mi nie mówiłeś..

-Mówiłem Joonie.. Bierzesz te tabletki na pamięć?

-A żeby to jeszcze pomagało- machnął ręką rozglądając się po ich wspólnym ogrodzie.

-Jakbyś brał to by pomagało..- mruknął przytulając się do jego ramienia. -Chodź zrobimy herbatę i obejrzymy telewizor.

-W rocznice chcesz telewizor oglądać?- prychnął kładąc dłonie na biodrach męża.

-Masz mi coś lepszego do zaproponowania?- mruknął do ucha Namjoona odpinając wolno guziki jego koszuli.

-Dokładnie tak..

Złączył ich usta w pocałunku może już nie tak szybkim jak te kilkanaście lat temu. Jednak dalej przepełniony tymi samymi uczuciami, które przez te lata nie zniknęły nawet na chwilę. Dalej widzieli w swoich oczach tą miłości i iskierki, dalej czuli motylki w brzuchu skradając sobie drobne buziaki i wpatrując się w stare zdjęcia. Stworzyli piękną historię z prawdziwą i szczerą miłością o jakiej w tych czasach można tylko pomarzyć. Szli przez życie czasami się kłócąc raniąc się nie przemyślanymi słowami, lecz żaden nie potrafiłby wyobrazić sobie dalszego życia bez siebie. Nie potrzebowali dzieci, wspierającej ich rodziny, potrzebowali jedynie siebie i swoich słodkich ust, które każdego dnia przez kilkanaście lat smakowały się, a ich smak jeszcze żadnemu się nie znudził.

***
Ranki też niczym się nie różniły. Jin dalej podziwiał nieco już postarzałą twarz męża, jednak on dalej był dla niego tak samo piękny jak kiedyś. Dalej co ranek całował jego twarz i robił mu śniadania, podawał tabletki i przypominał o wizytach u lekarza. Obaj powoli wygasali, ale nie bali się śmierci, bo wszystko co mieli w życiu zrobić, zrobili razem z uśmiechem na twarzy. Każdy ich kolejny dzień był coraz bardziej szczęśliwy i szalony. I za to właśnie najbardziej się kochali...

-Nie śpisz już?- Namjoon położył dłoń na policzku Jina.

-Nie, nie mogę już spać..- wyszeptał składając pocałunek na czole ukochanego.

-Dałem wczoraj czadu co?- Namjoon puścił oczko w stronę Jina, który momentalnie się zarumienił i uderzył jego ramie.

-A idź stary dziadu!- prychnął dalej zawstydzony wtulając się w zagłębienie jego szyi.

-Jesteś starszy..

-Zamknij się!

                          
                      The end

Jejku naprawdę nie wierze że to już koniec, ale taką miałam wizję na zakończenie tego ficzka ;*

Dziękuje wam za wszystkie gwiazdki, komentarze i słowa wsparcia. Dajecie mi mnóstwo motywacji do dalszego pisania z czego strasznie się cieszę bo wreszcie odnalazłam swoją pasję. Naprawdę jeszcze raz dziękuje wam za czytanie tego opowiadania.

Kocham was!!😘😘😘

Sexy ManagerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz