12

600 46 15
                                    

Blondyn szedł wolnym krokiem mrużąc oczy, przez zbyt mocne słońce. Uśmiech od samego przebudzenia nie schodził mu z twarz, mimo tego że nie jest do końca wyspany po minionej nocy. Czuł się tak szczęśliwy, gdy ludzie wymijali go nie piszcząc przy tym lub wskazując palcami. Ludzie z tej małej miejscowości mieli już swoje lata, a muzyka Jina zapewne była im obca. Namjoon specjalnie wybrał się do domku, jego dziadków, którzy przepisali go na niego przed ich śmiercią, dlatego że żyli tu ludzie, dla których nawet sława Jina nie zrobiłaby większego wrażenia. Jin miał pewność, że o szóstej rano, napewno nie spotka kogoś kto jednak mógłby go rozpoznać.

Wszedł do małego spożywczego sklepu podśpiewująć "Honestly" od Eric'a Nam'a. Wybrał potrzebne produkty do zrobienia śniadania, kilka owoców, słodyczy i ulubione napoje w tym również czerwone wino jakie może przydać się na wieczór. Podszedł do kasy uprzejmie witając się z ekspedientką z którą jeszcze chwilę porozmawiał o wyjątkowo dobrej pogodzie, a następnie wrócił do domu.

Miał nadzieje, że jego ukochany, jeszcze się nie obudził, jednak już od samego progu usłyszał głośne przekleństwa.

-Skarbie? Wszystko dobrze?- zapytał odkładając zakupy na kuchenny stół.

Namjoon stał przy dymiącej się patelni i z przerażeniem patrzył na spaloną jajecznice.

-Proszę tylko nie krzycz..- jęknął wyrzucając spalone jedzenia do kosza, a patelnie odłożył do zlewu.

-Usiadź, zaraz zrobię nam śniadanie- blondyn zarzucił ręce na szyję byłego już menadżera i cmoknął kilka razy jego usta.

-Chciałem sam coś przygotować, jestem beznadziejny..- westchnął załamany siadając na krześle po czym oparł głowę o swoją dłoń.

-Nie każdy musi mieć talent do gotowania, nie załamuj się- zachichotał i musnął ustami policzek ukochanego.

                                *

Po śniadanu usiedli na tarasie rozkoszując się przyjemnym delikatnym wiatrem i słońcem jakie padało na ich twarze. Jin zajął miejsce na nogach swojego mężczyzny kładąc głowę na jego ramię, a ten delikatnie gładził jego plecy co jakiś czas składając pocałunki na jego czole.

-Chciałbym tu kiedyś zamieszkać- Jin uśmiechnął się słysząc to i podniosł głowę tak, aby spojrzeć w oczy ukochanego.

-Ja też, tu jest cudownie..- wyszeptał gładząc kciukiem delikatny policzek Namjoona. -Co teraz z nami będzie? Nie pracujesz już w wytwórni, a za niedługo wychodzi moja nowa płyta, czyli często będę wyjeżdżał.

-Poradzimy sobie, następną płytę wydasz już w mojej wytwórni- starszy skinął głową, jednak gdy dotarły do niego słowa Namjoona szybko wbił w niego pytający wzrok.

-Jak to twojej wytwórni?

-Chce założyć własną, mam o tym pojęcie, a nawet większość jest już przygotowana, to miała być niespodzianka- Namjoon spodziewał się innej reakcji ze strony kochanka, jednak ten zszedł z jego kolan dalej zszokowany tym co usłyszał.

-Czyli mam przejść do twojej wytwórni, tak? A co jeśli to nie wypali i ten cholerny Jeon zdobędzie wszystkich moich fanów?- warknął, a młodszy podniosł brwi ze zdziwienia.

-Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale jesteś cholernym egoistą Jin!- krzyknął wstając z krzesła.

-Co ty powiedziałeś?

-To co słyszysz. Zrobiłem to dla ciebie, nie dla siebie tym czasem ty zamiast mnie w tym wspierać martwisz się tylko o własną dupe!- krzyknął jeszcze głośniej i wszedł wgłąb domu, wziął ze sobą tylko klucze od auta po czym wyszedł zostawiając Jina samego z wyrzutami sumienia.

                                *
Starszy Kim już kolejną godzinę zalewał się łzami i wypijał kolejny kieliszek czerwonego wina jaki kupił dzisiaj rano. Miał w planach wypić go razem z ukochanym, jednak Namjoon od razu po powrocie zamknął się w pokoju gościnnym ignorując płacz i błaganie Jina, aby pozwolił mu wszystko wyjaśnić. Zrozumiał jak bardzo zranił Namjoona swoimi słowami. W końcu młodszy był w stanie zmienić całe swoje życie dla Jina, a ten wszystko zepsuł swoim głupim gadaniem.

Postanowił podjąć kolejną próbę rozmowy z Namjoonem, dlatego wstał i trochę chwiejnym krokiem udał się do pomieszczenia, w którym był Namjoon.

Oparł się o framugę i zapukał w drewniane drzwi.

-Misiuu otwórz, chce porozmawiać- poczuł, że trochę przesadził z alkoholem, ponieważ mówienie sprawiało mu większy problem.

-Jest otwarte dzbanie- wzdygnął słysząc szorstki głos Namjoona i zaśmiał się ze swojej własnej głupoty.

-Głupi Seokjin- uderzył się z otwartej dłoni w głowę, prawie tracąc przy tym równowagę.

Nie spodziewał się, że zastanie Namjoona zapatrzonego w swoją grę komputerową z mnóstwem jedzenia na biurku. Młodszy nawet na niego nie spojrzał, dlatego Jin dość chwiejnym krokiem skierował się do niego i okrakiem usiadł na nogach ukochanego.

-No juuuż, nie gniewaj się pysiuuu- uszczypnął policzki Namjoona, który dalej starał skupić się na grze.

-Piłeś- odpowiedział oschle wreszcie skupiając swój wzrok na Jinie.

-Malutko! Przysięgam!- krzyknął kładąc dłoń na swoją klatkę piersiową i dumnie przymknął oczy.

-Idź spać- ton głosu jego mężczyzny dalej się nie zmienił.

-A położysz się ze mną?- oparł głowę o jego ramię i cicho zamruczał sunąc nosem po szyi niewzruszonego chłopaka. -Bez mojego misia pysia nie zasnę!- prychnął mocniej wtulając się w tors Namjoona.

-Wyjdź stąd, przeszkadzasz mi..- warknął kolejny raz odpalając grę, a Jin spuścił wzrok powstrzymując płacz. Jego Namjoon nigdy jeszcze nie zachowywał się w taki sposób.

-Przepraszam- zrezygnowany zszedł z jego kolan i skierował się w stronę drzwi. -Poczekam na ciebie w pokoju..- nie uzyskał żadnej odpowiedzi, a resztę nocy spędził wylewając łzy w poduszkę i czekając aż jego ukochany przyjdzie i wreszcie będzie mógł spokojnie zasnąć, jednak Namjoon tej nocy nie pojawił się w ich łóżku.

Sexy ManagerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz