14:29, Warszawa
Droga minęła nam spokojnie i w sumie lepiej niż się spodziewałam. W trakcie nie było żadnych korków ani wypadków. A ja nie stresowałam się aż tak bardzo.
Chyba Agata była bardziej zestresowana niż ja.
Ale wcale się jej nie dziwię.
Spacerowałyśmy sobie po Łazienkach podziwiając otaczające nas piękno i spokój tego miejsca. Jednocześnie chciałyśmy rozluźnić się przed czekającą nas rozmową z chłopakami, która miała zadecydować o tym, czy pojedziemy z nimi, czy nie. Więc chyba oczywistą rzeczą był lekki stres, który nam towarzyszył.
Zmęczone długim spacerem usiadłyśmy na jednej z ławek. Przyjemny wiaterek rozwiewał delikatnie nasze włosy. Obok nas przebiegł młody labrador z biszkoptową sierścią, a kawałek za nim truchtał jego już wyraźnie zmęczony właściciel.
Nagle mój telefon delikatnie zawibrował. Wyjęłam go z tylniej kieszeni spodni, zastanawiając się, kto to i co jest tak ważne, żeby przerwać tę błogą chwilę.
Nieznany
Miau Cafe, ulica Naruszewicza 30
Do zobaczenia o 16! QueboSpojrzałam na zegarek na moim nadgarstku, który wskazywał na parę minut przed 15. Wstukałam w google maps adres, który otrzymałam w wiadomości od Kuby i sprawdziłam trasę. Na Wierzbno, gdzie znajdowała się kawiarenka, nie było daleko, ponadto nie musiałyśmy martwić się o godziny szczytu, ponieważ była niedziela i ruch był umiarkowany przez cały dzień. Po krótkiej rozmowie z przyjaciółką postanowiłyśmy jeszcze chwilę tu posiedzieć zanim pojedziemy.
Jak się tu przeprowadzę, to będę tu spędzać każdą wolną chwilę.
Po upływie mniej więcej dwudziestu minut, leniwie ruszyłyśmy w stronę parkingu. Śmiałyśmy się jak nienormalne, gdy tworzyłyśmy coraz to nowsze i dziwniejsze scenariusze zbliżającej się rozmowy.
Wolę tego nikomu nie powtarzać. Uwierzcie mi, to dla waszego dobra.
Gdy już dotarłyśmy na miejsce, wsiadłam za kółko mojego Audi. Sprawdziłam jeszcze, czy przypadkiem nie zostawiłam czegoś w parku i ruszyłyśmy. Telefon co jakiś czas podpowiadał mi za ile i gdzie skręcić, aż w końcu byłyśmy na miejscu. Zaparkowałam na najbliższym wolnym miejscu parkingowym (którego, o dziwo, nie musiałam długo szukać) i wysiadłyśmy z samochodu. Widziałam, że Agata waha się czy iść dalej, bardzo się stresowała. Mnie samą zjadały nerwy, więc nie bardzo wiedziałam, co mogę zrobić. Ścisnęłam lekko jej dłoń i pociągnęłam ją w stronę wyglądającego bardzo przytulnie pomieszczenia. Otworzyłam drzwi i to, co zobaczyłam było...
I d e a l n e.
Jednak tu będę siedzieć cały czas. Łazienki są przereklamowane.
Na szerokich, drewanianych parapetach znajdujących się pod dużymi oknami stały książki. Mnóstwo książek.
R A J
Na jednej ze ścian namalowane były ramki, niektóre z nich wypełnione były prymitywnymi obrazkami. Między nimi zawieszone było również parę pustych, drewnianych półek. Nad stolikami umiejscowionymi pod tą ścianą wisiały uczepione sufitu karty do gry. W wolnych przestrzeniach między meblami porozstawiane były duże drapaki, domki dla kotów oraz mnóstwo ich zabawek. Każdy stolik, zarówno jak i niemal każde krzesłko w lokalu były inne. Jedne eleganckie, drugie pstrokate i tandetne, ale to tworzyło niepowtarzalny klimat i niezwykle przytulną, można chyba nawet powiedzieć, że domową atmosferę.
CZYTASZ
I M P O N D E R A B I L I A
Fanfictionimponderabilia- rzeczy nieuchwytne i niedające się dokładnie zmierzyć lub obliczyć, mogące jednak wywierać wpływ na jakieś sprawy