17 maja, Mińsk
Otwieram zaspane oczy, ale natychmiast zamykam je spowrotem, razi mnie słońce. Podnoszę się na łóżku i rozciągam, ale czuję silny, pulsujący ból głowy i mimowolnie się krzywię. Ponownie otwieram powieki, teraz jestem lepiej przygotowana na światło.
Rozglądam się po pokoju, widzę Agatę, która jest oparta o nasze łóżko w pozycji półsiedzącej. Uśmiecham się lekko na ten widok, lecz po chwili kąciki moich ust znowu opadają.
Tylko kto leży obok mnie?
Boję się odwrócić, nie wiem kogo tam zobaczę. Jednak wiem, że muszę to zrobić i się dowiedzieć. Powoli obracam się. Rzuca mi się w oczy spory biceps, lecz nie widzę twarzy. Czuję ulgę, kiedy nie dostrzegam czarnych znaków zapytania na szyi. Widzę jednak czerwone końcówki.
Krzysiek.
Wyraźnie się uspokajam, ale do zachowania stoickiego pokoju jeszcze mi daleko. Mam problem z przypomnieniem sobie, co działo się po powrocie do hotelu. I zupełnie nie wiem, czemu wszyscy śpią porozrzucani po naszym pokoju.
Najciszej i najdelikatniej jak mogę wstaję z łóżka i kieruję się do łazienki. Staram się ignorować ból, który coraz bardziej się nasila. Zapalam światło i wchodzę do małego pomieszczenia. Słyszę jęk niezadowolenia. Spoglądam w dół i staję jak wryta.
Forest?
Chłopak otworzył oczy i nie wiedział, co się wokół niego dzieje. Spojrzał na mnie i gwałtownie spróbował się podnieść. Jego próba zakończyła się niepowodzeniem, bo wylądował z powrotem na podłodze, trzymając się za głowę i żałośnie jęcząc z bólu.
Kac morderca nie ma serca.
Przewróciłam oczami na ten widok i wróciłam się. W pokoju znalazłam butelkę wody i leki przeciwbólowe. Podałam je chłopakowi i pomogłam mu doczołgać się do kanapy, która o dziwo była wolna.
Wszyscy spali dookoła.
Przecież po co spać na łóżku albo kanapie, jeśli można na podłodze?
Sama wzięłam dwie tabletki i zgarnąwszy uprzednio ciuchy z walizki, poszłam do łazienki trochę się ogarnąć.
Kiedy stanęłam przed lustrem, przestraszyłam się sama siebie. Każdy włos w inną stronę, tusz odbił mi się pod oczami, sprawiając, że moje sińce były bardziej widoczne. Szminka była wszędzie, tylko nie na moich ustach.
Matko Boska.
Wcale się nie dziwię, że Forest tak się przestraszył.
Zgubiłam gdzieś jeden kolczyk. Co więcej, moje ciuchy były tak pogniecione, że chyba nigdy ich nie wyprasuję.
Cóż, przynajmniej nie są zarzygane.
Zmyłam z siebie makijaż i rozczesałam włosy. Umyłam zęby, po czym się przebrałam. Póki co, założyłam zwykłe leginsy i luźną koszulkę. No i oczywiście moje ukochane futrzaste klapki.
Włosy związałam w kucyk, nałożyłam trochę korektora pod oczy i zmatowiłam twarz pudrem. Nie czułam potrzeby robienia niczego więcej, jak będziemy jechać dalej, do tej wioski, spędzimy parę ładnych godzin w aucie. Nawet gdybym się pomalowała, to po całej drodze wyglądałabym jak trup.
Także nie ma co się produkować.
Wyszłam z łazienki i postanowiłam zamówić śniadanie do pokoju. No i sprawdzić social media, żeby dowiedzieć się, co tu się działo.
CZYTASZ
I M P O N D E R A B I L I A
Fanfictionimponderabilia- rzeczy nieuchwytne i niedające się dokładnie zmierzyć lub obliczyć, mogące jednak wywierać wpływ na jakieś sprawy