chapter twelve. a bloody long way

855 57 11
                                    

21 maja, Pukhavichy

Zbieramy już nasze rzeczy i szykujemy się do wyjazdu. Czeka nas kawałek drogi, więc staramy się zrobić wszystko jak najszybciej, żeby nie stracić całego dnia. Po zapakowaniu walizek do bagażników, wsiadamy w dwa samochody i jedziemy w stronę Mińska.

Za kierownicą siada Adam, obok niego Wojtek, z którym później ma się zmienić. Ja siadam z tyłu, obok Krzyśka, a po prawej stronie chłopaka jest jeszcze Kuba. Przed nami Agata z Maćkiem żywo dyskutują. Wojtek patrzy się w ich stronę, wygląda jakby był zły.

Muszę później zapytać Agatę, o co chodzi.

Jestem zmęczona i niewyspana, bo dochodzi dopiero 5.15 nad ranem. Kładę głowę na ramieniu Krzysia i próbuję zasnąć. Nie jest to trudne, po chwili czuję jak odpływam.

3 godziny później, Mińsk

Ktoś głaszcze mnie po policzku, czuję bijące od dłoni ciepło. Wzdycham i otwieram powoli oczy. Unoszę wzrok, widzę uśmiechniętego Kondrackiego.

-Dawaj, śpiąca królewno. Wyskakujemy nadać walizki.

Przytulam mocniej jego biceps i mruczę niezadowolona. W odpowiedzi słyszę cichy śmiech chłopaka. Czuję jak mnie podnosi i dopiero na zewnątrz stawia na ziemi.

Nie bawimy się tak, lol.

Patrzę na niego spode łba i sięgam do bagażnika po moją walizkę. Maszeruję przed siebie w stronę urzędu, w którym nadamy bagaże. Na następnym przystanku odbierzemy kolejne. Przy okazji idziemy na kawę do pobliskiej kawiarenki.

Każdy zamawia coś dla siebie, pijemy i żegnamy się z Forestem, który wraca samolotem do Polski. Wsiadamy do Tourana i jedziemy dalej. Nie ma czasu na dłuższe przystanki.

Tym razem prowadzi Wojtek, który dzisiaj jest dziwnie rozkojarzony, co raczej do niego niepodobne. Ale w końcu każdy może mieć gorszy dzień.

Nie chce mi się spać, zresztą miałabym problem z zaśnięciem po mocnej kawie, którą wypiłam. Nie mam zbytnio co robić, więc zaglądam Krzyśkowi przez ramię, prosto w ekran laptopa, na którym coś zawzięcie robi. Przyglądam się uważniej i po chwili już wiem, co to jest.

Przygody Wesołego Hypemana.

Może na Białorusi nie byliśmy długo, ale z tego co widzę, ma trochę materiału. Z uporem przycina, dodaje i znów przycina fragmenty filmików. Pokazuje zwiedzanie, wypady do klubów, nagrywki i przede wszystkim ostatnie dni spędzone w Pukhavichy. Mieliśmy wtedy sporo czasu, żeby się lepiej poznać. Dużo rozmawialiśmy, chodziliśmy na długie spacery. Wokół nas była wspaniała cisza i spokój, z czego korzystaliśmy. Urządziliśmy też parę imprez, jak to na Wesołą Ekipę przystało.

Kondracki zauważa, że przyglądam się temu, co robi, więc zaczyna mi wszystko tłumaczyć. Pokazuje mi jak obsługiwać program, którego używa. Przy okazji oglądam filmiki i od razu zaczynam wszystko wspominać, choć zdarzyło się to tak niedawno. Bo przecież zaledwie parę dni temu.

Jednak w ciągłym ruchu, życiu na walizkach, które aktualnie prowadzimy upływ czasu odczuwa się inaczej. Dla nas dzień jest wiecznie za krótki, jednak gdy skądś wyjdziemy, przy wspominaniu wydaje się jakby minęło parę lat.

Podsumowując, uroki naszego obecnego trybu życia.

Dzięki materiałom nakręconym przez Krzycha mam okazję nie tylko powspominać, ale i dowiedzieć paru rzeczy. Widzę kątem oka filmik z 16 maja. Wcinam się chłopakowi w robotę i otwieram nagranie. Przesuwam je, klub mnie nie interesuje, stamtąd wszystko pamiętam. Chcę się dowiedzieć, co działo się potem, w pokoju.

Oglądam wideo ze skupieniem, żeby tylko nie przeoczyć żadnego ważnego fragmentu. Widzę, jak człapiemy z wielkim trudem po hotelowych schodach. Z jednej strony trzyma mnie Kuba, a z drugiej Krzysiek. Co chwilę któryś z nich przepycha mnie, to w jedną, to w drugą stronę.

Teraz to wygląda komicznie, ale szłam w obcasach, więc to musiało być nie lada wyzwanie.

Gdzieś z boku przez chwilę widzę Agatę, którą podtrzymuje Wojtek. Na parę sekund odwraca się w jej stronę, tak, że widać jego twarz, na której maluje się troska. Analizuję jego zachowanie i łączę ze sobą wątki, by mogły stworzyć sensowną całość. Przed oczami miga mi ich taniec w klubie, ukradkowe spojrzenia Wojtka, ich wspólne wieczorne spacery w Pukhavichy i zachowanie chłopaka z dzisiaj.

Ktoś tu się chyba wpadł po uszy.

Tworzę w głowie nową listę rzeczy do zrobienia i zapisuję na niej poważną rozmowę z Agatą. Nie odpuszczę jej, dopóki wszystkiego mi nie wyśpiewa.

Jak na spowiedzi normalnie.

Skupiam się dalej na nagraniu. Weszliśmy już po schodach, jednak stoimy nie wiedząc gdzie iść. Ja ledwo już kontaktując grzebię sobie w staniku, z którego wyjmuję kluczyk, po czym ruszam w stronę pokoju. A wszyscy, jak na zawołanie, ruszyli za mną.

Otwieram i pierwsze co robię po wejściu to rzucam się na łóżko. Obok mnie siada Maciek, ale zaraz jego młodszy brat go wygania. Ten niezadowolony, niewiadomo skąd, wyciąga wódkę i robi duży łyk. Wszyscy się do niego zlatują, prosząc by się podzielił. Najgłośniej słychać naszego operatora kamery. Nie zdziwiłabym się, gdyby sam Forest swoim nawoływaniem obudził połowę tego gigantycznego hotelu.

Podczas gdy ja już spałam na łóżku, a Agata pod nim, chłopaki pili wódkę na przemian z whiskey, a jako popitę mieli piwo.

Dobra, spoko. Pytanie tylko skąd oni mają tyle tego alkoholu.

Impreza jest na całego, Forest puścił muzykę. Leci wszystko, od najnowszej płyty Kuby, przez Arianę Grande, aż do starych, polskich hitów. Śpiewają i tańczą, oczywiście nieudolnie. Przy okazji budzą mnie, kiedy wpadają na pomysł, żeby spróbować zmieścić się na łóżku.

Jestem mocno wkurzona zaraz po przebudzeniu, jednak niemal od razu do nich dołączam, tańczę i śpiewam, no i oczywiście piję z nimi. W pewnym momencie zaczynam wykonywać na stole jakieś dziwne ruchy, które mają być chyba tańcem, drąc się na całego w stronę pilota od telewizora, ale po niedługim czasie zaczyna mi się nudzić. Więc dalej idę spać.

Impreza powoli się kończy, a chłopaki już nie kontaktują. Krzysiek zajmuje łóżko, widzę jeszcze niezadowolonego Kubę, ale na tym filmik się kończy.

No, to ten... Chyba mogło być gorzej.

Krzysiek na całe szczęście nie dodaje tego nagrania do Przygód. Wybiera za to parę innych filmików. Na kilku z nich jestem ja, zupełnie nieświadoma, że ktoś mnie nagrywa. Muszę przyznać, że jest z tego parę całkiem fajnych ujęć.

-Podoba ci się?

-Całkiem, całkiem. Jak na mnie to nie jest źle- śmieję się.

-Mogę dodać parę do Przygód?- pyta niepewnie po chwili ciszy.

-To twój filmik- uśmiecham się do niego- rób co chcesz.

W odpowiedzi posyła mi ciepły uśmiech i ściska lekko moją dłoń. Kładę głowę na jego barku i rozkoszuję się jego bliskością. Obudził we mnie tę iskierkę, masę uczuć, o których istnieniu dawno już zapomniałam. Przytulam się do jego dużego bicepsa i przymykam oczy. Wyciszam się, delektuję się spokojem mojej duszy. Przy nim jestem bezpieczna. Troszczy się o mnie, dba jak nikt inny. On jest moją bezpieczną przystanią.

Mój spokój przerywa pisk opon, szarpnięcie i przeraźliwy krzyk. Czuję uderzenie i straszny ból.

Ale po chwili nie ma już nic.

________________
Więc tak się przedstawia koniec.

Dzięki wszystkim za aktywność, wsparcie, miłe słowa i wiarę we mnie.

See you w moim kolejnym opowiadaniu!

PS. Jakby ktoś mógł to proszę dać znać czy kolejność rozdziałów jest okej.

PS.2 ale siara, dodałam ten rozdział przez przypadek jak zmieniałam medię, sory kochani za tego faila

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!! 🎅🎄❄

I M P O N D E R A B I L I AOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz