Kuba.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, dlatego parę razy zamrugałam. Co on tu robi? Przecież taniec zaczęłam z Krzyśkiem. Poza tym, nie jestem aż tak pijana, żeby nie zauważyć, że zmieniłam partnera do tańca.
Okej, mam teraz porządnego mindfucka.
Patrzyłam w oczy Kuby, niewiedząc co się stało i próbując coś z nich wyczytać, jednak bez większych rezultatów. Zlustrowałam go wzrokiem, żeby upewnić się, czy mój wzrok nie płata mi figli.
Ale ku mojemu niezadowoleniu i jeszcze większemu zdziwieniu, każdy tatuaż, który mogłam zobaczyć był na miejscu. No po prostu wszystko się zgadzało.
Chyba pierwszy raz tak bardzo chciałabym się mylić i mieć jakieś omamy wzrokowe.
Złapałam Grabowskiego za koszulkę i zaciagnęłam na bok.
-O co chodzi? Przecież przed chwilą tańczyłam z Krzychem- żywo gestykulowałam, tak jak mówiłam, byłam już lekko podpita.
I w dodatku ostro wkurzona.
Chłopak w odpowiedzi jedynie się uśmiechnął i odszedł spowrotem na górę, do naszej loży.
Wow, tak dobrego wytłumaczenia jeszcze nie słyszałam. Medal dla Grabowskiego!
Zamówiłam przy barze moje ukochane Mojito i poszłam tam, gdzie udał się Kuba. Jednak nie usiadłam obok niego, a przy Krzyśku. Obaj byli trochę zdziwieni, jednak muszę im pokazać, że ze mną nie ma zabawy w takie durne gierki. Plus, predzej czy później zamierzałam się dowiedzieć, o co chodziło w tym wszystkim.
Wiem, że Kuba dokładnie mnie obserwował, choć unikałam patrzenia w jego stronę jak ognia. Dlatego specjalnie oparłam głowę o bark Krzycha.
No co? Zmęczona może jestem. Ten taniec z Grabowskim mnie wykończył.
Alkohol w dalszym ciągu lał się litrami, a Maciek w spokoju palił jointa. Mieliśmy swój własny, mały świat, którego nie chcieliśmy opuszczać, każdy z innego powodu.
Kuba kochał swoich fanów, lecz były to głównie młode osoby. A jak to na nastolatków tego pokolenia przystało, chcieli uwiecznić każdy moment warty uwagi.
Zresztą, ten niewarty też.
Grabowski nie mógł wyjść spokojnie na miasto, nawet na głupie zakupy do supermarketu. Zaraz ktoś go rozpoznawał, w końcu nie mógł zakryć każdego charakterystycznego tatuażu, miał je przecież wszędzie. Ale to była jego wizytówka, jego znak rozpoznawczy. A jeśli ktoś już go rozpoznał, zaraz schodził się cały tłum.
Oglądali go jak zwierzę w zoo.
Tak jak mówiłam, kochał swoich fanów, lecz potrafili być męczący. Podchodzili do niego, bez względu na to co robił, nieważne czy jadł, był na randce, czy nawet stał w kolejce do ToiToi'a. Czasem chciałby wrócić do czasów, kiedy nie był tak rozpoznawalny. Miał grono wiernych fanów, prawdziwych przyjaciół, wspaniałą mamę i rodzeństwo. I przede wszystkim spokój. Kiedyś miał także dziewczynę, za którą teraz strasznie tęsknił.
Roksana była dla niego lekiem na całe zło tego świata, plastrem na każdą ranę. Stała za nim murem od samego początku, choć początki nigdy nie są łatwe. Zniosła jego kaprysy, wahania humoru, kochała go całym sercem. Z wzajemnością. Ale on nawalił, zdecydowanie za mocno. A ona już nie wytrzymała.
Krzysiek z pozoru wiecznie uśmiechnięty i beztroski człowiek. Również był dość popularny, przez to, co osiągnął Kuba. Zresztą, z jego pomocą. Nigdy nie czuł parcia, by być tym najważniejszym na scenie. A jednak czasem czuł się cholernie niedoceniany, pominięty.
CZYTASZ
I M P O N D E R A B I L I A
Fanfictionimponderabilia- rzeczy nieuchwytne i niedające się dokładnie zmierzyć lub obliczyć, mogące jednak wywierać wpływ na jakieś sprawy