Pomimo długich poszukiwań stało się tak, jak przewidziałam – Edward i Carlisle nie zdołali odnaleźć Iriny. Ruszyli jej tropem jak najszybciej, przepłynęli nawet zatokę, przy której ślad się urywał, zlustrowali przeciwległy brzeg, lecz nie zdołali natrafić na nic więcej.
Nie wiedziałam, co powinnam o tym wszystkim myśleć. Tysiące przeczuć, emocji, domysłów i wątpliwości mieszało się w jedno, sprawiając, że chwilami zaczynałam zapominać, jak mam na imię. Ten bałagan w głowie sprawiał, że nie umiałam skupić się na niczym – nie mogłam zasnąć, zapominałam o tym, że do zjedzenia obiadu niezbędne jest poruszanie dłonią z widelcem, nie rozumiałam, co dzieje się w książce, którą chciałam się nieco rozproszyć. Jeszcze niedawno czytanie potrafiło całkowicie oderwać mnie od rzeczywistości, przenieść w inny świat tak dokładnie, bym zupełnie zapomniała o tym prawdziwym, teraz jednak za nic nie mogłam wpędzić się w ten upragniony stan. Gdy przyłapałam się na tym, że już piąty raz śledzę wzrokiem to samo zdanie, a nadal nie mam bladego pojęcia, o co w nim chodzi, a było mi zdecydowanie zbyt zimno na to, by wybrać się na patrol (poza tym doskonale pamiętałam o tym, że teraz była kolej Setha, a młody ostatnio zaczynał się buntować, gdy wchodziłam mu w kompetencje), postanowiłam udać się do nadmiernie zaludnionego salonu i zająć żałosnym odmóżdżaniem telewizją.
Chociaż sama nie wiem, czy pojęcie „zaludniony salon" jest tu choć minimalnie trafione.
Gdy wcześniej podsłuchiwałam rozmowy Belli z rodziną, jak zwykle nie zamierzając się wtrącać, wyłapałam kilka rzeczy, które wraz z dość niejasnymi wspomnieniami tworzyły pewien obraz sytuacji. Kojarzyłam, że była jakaś afera w związku ze ślubem Belli i Edwarda, choć nie miałam pojęcia, o co dokładnie w niej chodziło – spędziłam wtedy cały dzień w ciele wilka, by razem z resztą mieć oko na Jacoba w razie gdyby zachciało mu się zrobić coś wyjątkowo głupiego (swoją drogą, to zachciało mu się szybciej, niż wszyscy obstawialiśmy). Co Irina konkretnie zrobiła i co mogła sobie o tym pomyśleć, pozostawało już dla mnie tajemnicą, ale wraz z tym, że wciąż chodziło mi po głowie to, że przecież to właśnie wilkołaki zabiły jej ukochanego Laurenta, dało mi już do myślenia. Może kobitka nie żywiła urazy za spoufalanie się z ludźmi, jakim było przecież ze strony Edwarda ochajtanie się z żywą wówczas Bellą, tylko poszło o... ich zażyłość z naszą sforą? Teraz, gdy Bella niemal dosłownie wcisnęła jej się przed oczy podczas baraszkowania w śniegu z córką i przemienionym w wilka Jacobem, mogła przecież nie wytrzymać.
Okazało się, że bezmyślne śledzenie losów jakiejś wyjątkowo nieudanej brazylijskiej telenoweli zaskakująco pomaga w uporządkowaniu myślowego chaosu. Niemal plułam sobie w brodę, że nie wpadłam na to wcześniej.
No bo dlaczego Irina tak nagle się tutaj zmaterializowała? Jak dla mnie być może chciała za coś przeprosić, być może za to coś w związku ze ślubem Belli i Edwarda. Może chciała się ze wszystkimi pogodzić, bo przecież traktowali się niemal jak rodzina. A tu... No cóż. Bardziej ostentacyjnie zgasić jej nie mogli.
Ale z drugiej strony... czy aby na pewno chodziło tutaj o wilkołaka?
Irina, stojąc na tamtej grani i patrząc na rodzinną scenkę, z pewnością oprócz zaprzyjaźnionych wampirzycy i przerośniętego psa zauważyła też coś jeszcze. A konkretnie nienaturalnie piękne dziecko, ochoczo chwalące się swoimi nadnaturalnymi zdolnościami. Coś tam pamiętałam, że wśród wampirów panuje rygorystyczny zakaz przemieniania dzieci, za złamanie karany bodajże śmiercią. Coś tak czułam, że wszyscy możemy mieć w najbliższym czasie nieco... przesrane.
Nie wiem, jak to się stało, że tak nagle zaczęłam na dobre traktować ich jak rodzinę – jak moje malutkie krwiożercze owieczki, którymi chciałam się zaopiekować – ale nawet przez chwilę nie było dla mnie opcji, by zostawić ich na pastwę niebezpieczeństwa. I to zwieszającego się nad nimi dość realnie...
CZYTASZ
Czarny księżyc
FanfictionGdy tracisz wszystko i nieustannie musisz się temu przyglądać... co robisz? Gdy nagle pojawia się szansa zagrania na nosie wrogom i pokazania, na co cię stać, lecz wszystko to może okazać się tragiczne w skutkach... na co się zdecydujesz? Opowieść o...