- Oh Malfoy. - dobiegł mnie śmiech bliznowatego.
Razem z Newtem weszłam chwilę po Draconie do Pokoju Życzeń i schowaliśmy się za stertą starych krzeseł.
- Ginny ci już nie starcza, że bierzesz się za cudze? - rzucił blondyn mierząc go wściekłym spojrzeniem.
- Nie udawaj. Kto by chciał kogoś takiego jak ty? - Potter podszedł bliżej. - Arogancki, egoistyczny, oschły, pozbawiony uczuć... Wymieniać dalej? - uśmiechnął się złośliwie. - Ale jak widać, Scamander jest łatwiejsza niż Lavender. Nawet Longbottomowi by pociągnęła. - zaśmiał się szyderczo.
Poczułam w sercu ukłucie. Mimo, że wiedziałam, że to nie prawda, ta uwaga mnie zabolała.
- Expelliarmus! - krzyknął Draco. Różdżka Pottera wyleciała na kilka metrów w powietrze i wylądowała prawie na drugim końcu pomieszczenia.
Chłopak rzucił się na zdezorientowanego obrotem spraw Harry'ego.
- Malfoy zostaw go! - zawołałam wybiegając z ukrycia. - Nie jest tego wart!
Jednak blondyn przyparł go do ściany zadając ciosy w twarz, z której już przy pierwszych uderzeniach pociekła krew.
W innych okolicznościach cieszyła bym się z tego, że Wybraniec w końcu się doigrał, ale teraz martwiłam się o konsekwencje tego wszystkiego, które na pewno będą ogromne.
- Ty. Jebany. Dupku. - warczał zadając mu kolejne uderzenia.
Newt cały czas próbował odciągnąć ich od siebie, co w końcu mu się udało.
- Nie waż się jej nawet tknąć! - zawołał Draco za uciekającym Harrym.
- Malfoy uspokój się. - powiedziałam podchodząc do niego. Wzdrygnęłam się widząc krew na jego dłoniach. W jego oczach tliła się niebezpieczna iskra.
- Nie popieram przemocy. - odezwał się Newt. - Ale jemu się należało. - popatrzył się na niego z wdzięcznością.
- Mówiłeś coś, że masz plan. - Draco zmienił temat wycierając krew z dłoni o szatę.
- Ah tak. - zaczął mój brat. - Właściwie to wpadła na to Darya. - uśmiechnął się pod nosem. - Wiemy, jak pozbyć się Umbridge. Jutro złapię was i wyjaśnię wszystko.Następnego dnia Umbridge zwołała coś w rodzaju zebrania na korytarzu.
- Witam was wszystkich. - zaczęła. - Dziś wprowadzimy kilka nowych dekretów.
Przez ponad godzinę ogłaszała nowe zasady, a jej przydupas Filch przybijał kolejne tabliczki na ścianę.
Zakaz słuchania muzyki podczas nauki, zakaz rozmawiania o tym co się stało w zeszłym roku, zakaz używania produktów Weasleyów. Zakaz, zakaz, zakaz.
Czy tą babę do końca powaliło? Jak można być takim głupim i wymyślać takie bzdury?
Landryna skończyła swoje monologi i tłum uczniów rozszedł się z wyraźną ulgą.
- Hej Scamander! - usłyszałam jak ktoś mnie woła.
Odwróciłam się i zobaczyłam McLaggena z grupką swoich debilnych kumpli.
- Tak? - spojrzałam na nich pytająco.
- Od Harry'ego słyszeliśmy, że jesteś niezła. - wykonał niezrozumiały ruch, który miał chyba oznaczać obciąganie laski. Jego banda zarechotała jak stado świń.
- Ha-ha-ha. Bardzo śmieszne. - skomentowałam sarkastycznie czując się dosyć niezręcznie.
- Więc jakbyś chciała wiedzieć to jestem chętny. - kolejny wybuch śmiechu zza jego pleców.
- Co się tu dzieje? - powiedział Draco i objął mnie ramieniem.
Dzięki ci Merlinie, w samą porę! Jak to możliwe, że on pojawia się zawsze gdy tego potrzebuje?
- Oooo widzę Scamander, że masz kolejkę. - zaśmiał się Cormac.
Zdenerwowany Draco wyciągnął różdżkę i wymierzył w chłopaka, który od razu zamilkł.
- PANIE MALFOY DO MOJEGO GABINETU W TEJ CHWILI. - ryknęła Umbridge podchodząc do nas. Jej różowe lacze odbijały się głośno po korytarzu.
- Ale pani profesor... - zaczął blondyn.
- Nie obchodzą mnie twoje wymówki! Za mną! - zarządziła.
Poddany Malfoy udał się za Dolores ze zwieszoną głową.Resztę dnia spędziłam ucząc się na eliksiry obok Pansy i Blaise'a, którzy świata poza sobą nie widzieli.
- Ludzie opanujcie się! Usta zaraz wam odpadną! - wyrzuciłam z siebie nie mogąc wytrzymać ich dłużej.
- Ale o co ci chodzi? - Pansy spojrzała na mnie zdziwiona.
- Cały czas się obśliniacie, to jest obrzydliwe.
- Dobra, zluzuj Vivian. - zaczął Blaise.
- Jasneee. To ja mam zluzować. - uniosłam ręce w geście obronnym. - W takim razie zluzuje i dam wam więcej przestrzeni jakbyście zechcieli przenieść się na inny poziom w okazywaniu swoich uczuć. - wstałam i przesiadłam się na drugi koniec pokoju wspólnego.
Chwilę później do środka wszedł Draco. Nie oglądając się, ruszył w stronę dormitoriów chłopaków.
- Hej, w końcu jesteś. Jak tam z Umbridge? - podbiegłam do niego zatrzymując go.
Stanął i spojrzał na mnie pustym wzrokiem. Dotknęłam jego ręki na co syknął z bólu. Spojrzałam na jego dłoń i zobaczyłam napis podobny do tego, który sama miałam.
- Chodź gdzieś gdzie nie ma tylu ludzi. - powiedziałam cicho. Nie czekając na jego reakcję, wzięłam go za drugą rękę i wyszłam.
Wyprowadziłam go do pustej sali.
Wyciągnęłam jego zranioną dłoń.
Nie będę grozić innym uczniom.
Litery były tak głęboko wycięte, że miało się wrażenie, że ledwo brakowało aby przebiły rękę na wylot.
- Jezu Draco. - szepnęłam nie wiedząc jak się zachować.
- To wszystko moja wina. - powiedział patrząc w podłogę. Jego szare oczy zaszkliły się od zbierających się łez.
- Nie mów tak nawet... - zaczęłam.
- A jak mam niby mówić? Jakbym był bardziej uważny nic by się nie stało. Jakbym był z tobą, Potter nic by nie zrobił. Nie gadaliby teraz o tobie takich rzeczy... - ciągnął drżącym głosem.
- Draco to nie jest twoja wina. To Potter jest jakiś chory psychicznie. Nie możesz też być ze mną cały czas. Masz własne życie.
- Jestem beznadziejny. - oznajmił ledwo słyszalnym szeptem.
Przytuliłam go mocno do siebie. Chłopak wtulił się we mnie i zaszlochał.
- Jesteś jedną z najlepszych osób jakie znam. - wyznałam szczerze. - Zawsze mogę na tobie polegać, nigdy mnie nie zawiodłeś, troszczysz się o mnie jak nikt inny. - mówiłam dalej głaszcząc go po włosach.
- Tak bardzo cię przepraszam. - wydusił przez łzy.
- Nie masz za co. - ścisnęłam go mocniej. - Takiego cię kocham.
Na Merlina, czy naprawdę powiedziałam to na głos?
Na moje szczęście blondyn nie zwrócił uwagi na moje słowa albo postanowił nic nie mówić.
- No już spokojnie. - pogładziłam go po plecach i ucałowałam w skroń jak małe, przestraszone dziecko.
- Jesteś najlepsza, Vivian. - powiedział puszczając mnie.
- Staram się. - zaśmiałam się. - Skoro Umbridge wykonała swój ruch, teraz pora na nas. Czas wcielić nasz plan anty-Dolores w życie.
CZYTASZ
Consequences | Draco Malfoy
FanfictionKiedy wpadniesz w ramiona miłości, możesz stracić wszystko. Odważysz się? Kochający brat, wpierający rodzice, lojalni przyjaciele. Czy to wszystko może legnąć w gruzach przez zadurzenie się w pewnym chłopaku i ciąg niefortunnych zdarzeń? Opowiadanie...