{6} Can't help falling in love

3.7K 185 15
                                    

Obudziłam się koło południa. Moja głowa pękała od przeszywającego bólu. Kac morderca nie ma serca.
Szybko doprowadziłam się do stanu używalności i wyszłam z dormitorium. Usiadłam między Draconem i Pansy na kanapie.
- Żyjecie? - zapytałam cicho, łapiąc się za głowę.
W odpowiedzi uzyskałam jedynie mruknięcie dwójki.
Po chwili do środka wbiegł Zabini z trzema szklankami.
- Bierzcie i nie dziękujcie. - powiedział energicznie rozdając nam.
- Jak naszczałeś do tych szklanek to przysięgam, że nie żyjesz. - powiedział Malfoy wypijając tajemniczą zawartość. Razem z Pansy zrobiłyśmy to samo. W ułamku sekundy kac zniknął.
- Na Merlina, kocham cię stary. - powiedziałam z ulgą do mojego wybawcy.
- Ej bo będę zazdrosny. - skomentował to Draco udając zazdrosnego na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Mamy jakiś plan na dziś? - spytałam.
- Chyba nie. - odpowiedziała Pansy. - Może korzystając z weekendu pójdziemy do Hogsmeade? - dodała po chwili namysłu. Wszystkim to odpowiadało, więc zaczęliśmy się zbierać.

Będąc na miejscu narzuciło się pytanie - co teraz?
- Vivian, bal już niedługo, więc może poszukamy coś ładnego na niego. - zasugerowała Pansy.
- Czemu nie. - odpowiedziałam. wzruszając ramionami.
- Zostawiamy was chłopcy, musicie sobie jakoś poradzić bez nas! - powiedziała Pansy posyłając im buziaka. Brunetka wzięła mnie pod ramię i ruszyłyśmy na łowy. Weszłyśmy do naszego ulubionego sklepu i od razu wzięłyśmy się do szukania czegoś dla nas.
Po około dwóch godzinach wyszłyśmy ze sklepu z wielkimi siatami.
Pansy kupiła długą, czarną, prostą suknię wysadzaną małymi diamencikami z wycięciem na nogę i czarne szpilki na niewielkim obcasie. Ja za to zaopatrzyłam się w rozkloszowaną sukienkę przed kolano z koronki w beżowym odcieniu i czarne wiązane baleriny na obcasie.
- Będziemy wyglądać jak boginie! - mówiła podekscytowana Pansy.
- Już wyglądamy. - zaśmiałam się. - To gdzie teraz? Na kremowe piwo? - zasugerowałam.
- Z tobą zawsze! - powiedziała radośnie przyjaciółka i razem udałyśmy się do Pubu Pod Trzema Miotłami.

- Opowiadaj o co chodzi z tobą i Malfoyem. - wypaliła Parkinson, kiedy dostałyśmy nasze zamówienie.
- W sensie? O co ma chodzić? - zapytałam zdziwiona upijając trochę kremowego piwa.
- Nawet ślepy by zauważył, że coś między wami jest! - wyjaśniła pospiesznie. Zaczęłam krztusić się pitym napojem.
- Parkinson, nie wiem co ćpałaś i czemu beze mnie. Między mną a Draconem niczego nie ma i nie będzie. - powiedziałam po uspokojeniu ataku kaszlu.
- Co o mnie gadacie? - usłyszałam znajomy głos za swoimi plecami. Zrobiło mi się słabo i zaczęłam robić się czerwona jak burak, co nie umknęło uwadze Pansy.
- Mówiłyśmy o balu i zastanawiałyśmy się z kim będziesz szedł. - skłamała zawodowo Parkinson. Zawsze podziwiałam ją za tę umiejętność.
- Ahhh no wiecie, do mnie ustawiają się kolejki chętnych. - odpowiedział pewnie. - A co, jesteście chętne?
- Taaa jasne. - odparłam znudzonym tonem. - Od razu załóżmy rodzinę i miejmy gromadkę dzieci. - dopowiedziałam piskliwym głosem udając młodsze roczniki, które uwielbiały Dracona i na sam jego widok miały kisiel w majtkach.
Blondyn przewrócił oczami. Po chwili dołączył do naszego grona Blaise. Od razu zajął miejsce obok Pansy i zaczęli swoje codzienne wygłupy. Dopiłam kremowe piwo i wstałam nie chcąc przeszkadzać zajętej sobą dwójce.
Od razu po wyjściu z lokalu owiał mnie chłód. Zawinęłam się szczelniej płaszczem jednak nic to nie dało. Ruszyłam przed siebie. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Podskoczyłam wystraszona i odruchowo uderzyłam znajdującą się za mną osobę.
- Ała! Scamander! - jęknął z bólu Dracon rozcierając zaatakowane przeze mnie ramię.
- Aaaaa przepraszam. Ale teraz masz nauczkę, żeby nie zachodzić ludzi od tyłu!
- Ale nie musiałaś mnie bić idiotko. - zaśmiał się.
- Też uciekłeś od nich? - zaśmiałam się zmieniając temat.
- Weź mi nic o nich nie mów! Cały czas siedzą razem i świata poza sobą nie widzą. - oburzył się sfrustrowany Draco.
- Pierwszy raz się z tobą zgodę. - przyznaję.
Po krótkiej naradzie co będziemy teraz robić wybór padł na zwykłe przejście się po okolicy. 
Była późna pora, więc na ulicach było niewiele osób. Miałam wrażenie, że zaraz zamarznę.
- Draco, wracajmy bo zaraz umrę z zimna. - powiedziałam szczekając zębami.
- Wiadomo przecież, że na dworze jest zimno. - zaśmiał się z mojej głupoty. - Trzeba było się ubrać. - nadal się śmiejąc nałożył mi na szyję swój szalik w kolorach naszego domu i szczelnie mi go zawiązał. Pachniał cudownie - sosnowo z nutą mięty. Od razu zrobiło mi się cieplej. Może na zewnątrz nadal zamarzałam, ale w środku rozpływałam się od ciepła. Mimowolnie zaciągnęłam się zapachem szalika.
Poszliśmy dalej. Dotarliśmy na obrzeże miasteczka. Wokół nas były tylko drzewa. Żadnych ludzi, żadnych budynków.
- A więc taki był twój plan? - zaśmiałam się. - Wyprowadzić mnie do lasu i zabić, zgwałcić czy cokolwiek innego.
- No wiesz ty co. - powiedział lekko urażony blondyn. - Ja tu chciałem o coś się ciebie zapytać a ty mi z takim czymś wyjeżdżasz. Dzięki Vivian. - prychnął pod nosem
- Oj no przepraszam. - zdecydowanie nadużywałam dziś tego słowa.
Draco zrobił smutną minę na co traciłam go w ramię. Od razu odwdzięczył się tym samym. Szliśmy tak cały czas szturchając się z coraz większą siłą, kiedy chłopak trącił mnie na tyle mocno, że poleciałam do tyłu. Upadłam na tyłek i głośno przeklnęłam.
- Dzięki Malfoy! - prychnęłam udając obrażoną. Blondyn zaśmiał się i wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją i pociągnęłam do siebie. Draco wylądował na mnie zgniatając mnie swoim ciężarem. Popatrzyliśmy na siebie po czym wybuchnęliśmy śmiechem. Przestałam się śmiać, kiedy nie mogłam wytrzymać z bólu policzków.
Patrzyliśmy na siebie na w ciszy. Jego twarz była na tyle blisko mojej, że czułam na policzku jego ciepły oddech.
- Malfoy złaź ze mnie. - powiedziałam przerywając tę przyjemną na swój sposób chwilę.
Podniósł się ze mnie i pomógł mi wstać.
- Powiedziałeś wcześniej, że chcesz mi coś powiedzieć. - zaczęłam temat przypominając sobie jego wcześniejsze słowa.
- A no tak. - przejechał nerwowo dłonią po włosach.
Patrzyłam na niego w skupieniu czekając aż się odezwie. Wziął głęboki wdech.
- Chciałabyś może pójść ze mną na bal? - zapytał nieśmiało.
- Czuje się jakbym miała deja vu. - zaśmiałam się. - Wczoraj po pijaku zapytałeś się mnie o to samo. Znowu się najebałeś? - zażartowałam.
Leśną ciszę przeszył plask, kiedy Draco pacnął się w czoło.
- Serio? Na brodę Merlina, wiedziałem, że coś odwaliłem tylko nie umiałem sobie przypomnieć co to było. Strasznie cię przepraszam. - powiedział speszony ze spuszczonym wzrokiem.
Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Niczego nie bojący się Draco Malfoy zawstydził się przy rozmowie ze mną. Poczułam się dumna.
- Hmm zastanowię się. - powiedziałam. Na moje słowa w jego oczach pojawiła się mała iskierka nadziei.
- Oke... - zaczął mówić, lecz mu przerwałam.
- Żartuje. Pewnie, że pójdę z tobą! - oznajmiłam entuzjastycznie.
- Poważnie? - na twarzy Dracona malowało się niedowierzanie.
- Poważnie. - uśmiechnęłam się szeroko.
Malfoy wziął mnie w objęcia i lekko podniósł okręcając się kilkakrotnie dookoła. Po postawieniu mnie na ziemię przytuliłam się do niego.
- Draco? - zapytałam niepewnie, lekko odsuwając się od niego.
- Hm? - popatrzył na mnie.
- Ale idziemy jako przyjaciele, prawda?
- To od ciebie zależy. - odpowiedział tajemniczo. - Lepiej wracajmy, bo będą nas szukać. - zmienił temat i poprowadził mnie w drogę powrotną.
Wróciłam z nim i dołączyliśmy do pozostałej dwójki, po czym wróciliśmy do zamku.
Wchodząc do środka zauważyłam Newta.
- Później do was dołączę. - oznajmiłam przyjaciołom i ruszyłam w stronę brata.
- Hej. - przywitałam się.
- O hej. - powiedział zaskoczony moją obecnością. - Zobaczymy się potem! - krzyknął do odchodzącej niskiej brunetki z piegami.
- Uuuuu kto to był? - trąciłam w ramię zawstydzonego Newta.
- Darya Diggory. Kuzynka Cedrika. - wyjaśnił rumieniąc się.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem.
- I co, podoba ci się? - zaśmiałam się widząc czerwoną jak burak twarz chłopaka.
- Ymm możliwe... Dosyć gadania o mnie! Co u ciebie? Wiesz już z kim idziesz na bal? - zmienił szybko temat.
- Zobaczysz. - wyszczerzyłam się przypominając sobie miłą chwilę z Draconem.
- Powieeedz. - nalegał.
- Nie powiem. - odpowiedziałam śpiewnie.
Prychnął udając obrażonego.
- Wiesz, mam kilka spraw do załatwienia. Do później! - powiedział odchodząc,

Pokiwałam głową z niedowierzania. Mój mały braciszek się zakochał.

Po wróceniu do pokoju wspólnego siedziałam z Pansy na miękkich fotelach do późna rozmawiając o wszystkim i o niczym.

Zauważyłam, że przybyło tu kilka nowych osóbek! ❤️ Każda gwiazdka od was sprawia mi wielką radość i satysfakcję, że ktoś czyta moje wypociny ❤️ buziaki dla wszystkich czytających!

Consequences | Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz