{7} Can I have this dance?

3.5K 140 16
                                    

Tygodnie do balu leciały w błyskawicznym tempie. Dzień po dniu atmosfera była coraz bardziej przesiąknięta tematem zbliżającego się wydarzenia.
W dzień balu dyrektor Dumbledore odwołał wszystkie lekcje, więc miałam mnóstwo czasu na wyszykowanie się na wieczór.
Obudziłam się dosyć wcześnie. Współlokatorki z dormitorium wciąż spały, więc wyszłam z pomieszczenia jak najciszej umiałam.
Rozsiadłam się na kanapie w pustym salonie i patrzyłam na płomienie trzaskające w kominku.
- O hej Vivian. - usłyszałam za plecami przez co podskoczyłam.
- Zawału kiedyś przez ciebie dostanę! - nakrzyczałam na Malfoya. Na  twarzy chłopaka pojawił się ten jego głupi uśmieszek. Usiadł obok mnie. Musiał niedawno się obudzić, bo miał całe potargane włosy.
Rety kotlety, on wygląda nieziemsko.
Blondyn ziewnął szeroko. Nie mogąc się powstrzymać włożyłam mu palec do rozwartej szeroko buzi.
- No ej! - powiedział oburzony wyciągając mojego palca z ust. Próbowałam nie wybuchnąć śmiechem. - Masz szczęście, że ci go nie odgryzłem.
- O tak, prawdziwa szczęściara ze mnie. - przewróciłam oczami i wytarłam palec w bluzkę Malfoya.
- I jeszcze się we mnie wycierasz. No ja z tobą oszaleje, w życiu nie miałem do czynienia z obrzydliwszą osobą. - wyrzucił z siebie sfrustrowany moim dziecięcym zachowaniem.
Na jego słowa jedynie wzruszyłam ramionami rozbawiona.
- Vivian, chodź! - zawołała mnie Parkinson wychylając się zza ściany z głową pełną wałków.
- No cóż, na mnie już czas. To do wieczoru! - rzuciłam odchodząc.

Całe dormitorium było zawalone kosmetykami i stosami ubrań oraz butów. Wszystkie dziewczyny pomagały sobie nawzajem układać włosy, robić makijaż i wybierać dodatki do swoich kreacji.
Spędziłyśmy tak całe południe. W końcu byłyśmy już gotowe i wyglądałyśmy jak prawdziwe gwiazdy.
Wybiła godzina balu.
Dziewczyny wychodziły już z pomieszczenia szukając swoich partnerów. Wyszłam i rozejrzałam się po pokoju wspólnym w poszukiwaniu Draco.
Zauważyłam go stojącego w rogu.
- Hej, idziemy? - podeszłam do blondyna wyrywając go z zamyślenia.
Przyjrzał mi się uważnie uśmiechając się.
- Wiedziałem, że mnie nie zawiedziesz. - powiedział patrząc mi w oczy. - Przy tobie milion galeonów to nic.
Czułam jak poliki płoną mi od rumieńców.
- Dziękuje. - odpowiedziałam szczerze. - A ty mogłeś się bardziej postarać. - spojrzałam na niego oskarżycielsko.
- Dobra to idziesz sama! - powiedział obrażony i zrobił minę jak pięciolatek, który nie dostał lizaka.
- Żartuje. - zaśmiałam się. - Wyglądasz, hmm, przystojnie. Lepiej?
- Nie. - pokazał mi język.
- Boże jaki dzieciuch z ciebie. - przewróciłam oczami. - To idę szukać kogoś innego...
Odwróciłam się. Nie zdążyłam zrobić nawet kroku, bo Malfoy złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
- O nie nie nie kochana. Dziś jesteś moja. - oznajmił z przekonaniem.
Ruszyliśmy w stronę Wielkiej Sali, w której odbywał się bal.
Sala była pięknie udekorowana. Stojące na co dzień stoły wyniesiono, a na ich miejsce postawiono okrągłe stoliki. W dalszej części pomieszczenia było mnóstwo miejsca do tańców. Z sufitu padał śnieg tworząc bajkowy klimat.
Kurde, osoby od wystroju naprawdę zadbały o wszystko.
Zajęłam miejsce przy wolnym stoliku. Po chwili doszedł do mnie Dracon z dwoma kieliszkami szampana.
- Czy ty chcesz mnie upić? - zaśmiałam się biorąc kieliszek od blondyna.
- Tylko troszeczkę. - odpowiedział posyłając mi rozbawiony uśmiech.
Chwilę później po sali rozszedł się dźwięk muzyki i pierwsze pary wyszły na parkiet.
- Zatańczymy? - zapytał mnie mój partner.
- Nie widzisz, że jestem chwilowo zajęta? - powiedziałam przełykając ciasto.
Malfoy nic nie powiedział tylko pokiwał nie dowierzając i poszedł z moje ślady nakładając sobie smakołyki znajdujące się na stole.
- Wyjeżdżasz na święta do domu? - zapytałam z chęcią rozpoczęcia rozmowy.
- Nie podejrzewam. Przez powrót Sam Wiesz Kogo rodzice cały czas gdzieś jeżdżą i mają pełno do roboty. - westchnął lekko zmartwiony. - A ty? Wyjeżdżasz?
- Prawdę mówiąc nie mam pojęcia. Moi rodzice pewnie też są zapracowani, ale no nie wiem. Nie myślałam nad tym, musiałabym zapytać Newta. - odpowiedziałam.
- Patrz na Pottera! - zaśmiał się głośno.
Wyszukałam wzrokiem Wybrańca, który zaczął trząść tyłkiem próbując twerkować. Dołączyłam śmiechem do Dracona.
- Ten Potter zawsze musi się atencjować! - skomentowałam.
- W ogóle zauważyłaś, że wszyscy puchoni to przegrywy? Znaczy od zawsze wiedziałem, że są słabi, ale nie że aż tak. Na przykład ta Diggory, kuzynka Cedrika. - pokazał na tańcząca Daryę z Newtem. - Cały czas klei się do twojego brata po śmierci Cedrika. Niezłego pocieszyciela sobie znalazła. - chłopak prychnął pod nosem.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nie znałam tej dziewczyny, ale skoro zyskała sympatię Newta nie mogła być taka zła.
- Hej! Co tam u kuzyna? - krzyknął Draco do przechodzącej pary.
Darya popatrzyła na niego i wybiegła z sali. Newt spojrzał na mnie, jakby chciał udusić mnie i Dracona po czym pobiegł za partnerką.
- Dumny z siebie jesteś debilu? - wydałam z siebie niekontrolowany krzyk, który przyciągnął w naszą stronę kilka zaciekawionych spojrzeń.
- Spokojnie, Viv. - powiedział śmiejąc się. Próbował złapać mnie za rękę, ale odsunęłam się. - Daj spokój. - próbował znowu mnie złapać, ale byłam szybsza i strzeliłam mu solidnego splaskacza.
Nie czekając na jego reakcję wyszłam pośpiesznie z sali w poszukiwaniu Newta.
Znalazłam go siedzącego na podłodze i obejmującego płaczącą Daryę.
- Newt możemy pogadać? - szepnęłam.
- Dasz radę chwilę sama? Zaraz do ciebie dojdę. - powiedział do Daryi i ucałował ją czule w głowę.
Posłałam przepraszające spojrzenie odchodzącej dziewczynie.
- A więc to z Malfoyem przyszłaś. - zaczął. - Obstawiałem każdego, tylko nie jego. - dodał patrząc na mnie z rozczarowaniem.
- Newt, on nie jest taki zły jak ci się wydaje. Owszem, odwala mu czasami co sam widziałeś, ale proszę cię, daj mu szansę. - złapałam brata za dłonie i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Vivian, czy ty i on...?
- Nie wiem. - odpowiedziałam spuszczając lekko wzrok i rumieniąc się. - Nie mam pojęcia co między nami jest. - dodałam szczerze.
- Ahh no dobrze. Postaram się nie obić mu ryja. Ale pilnuj się i nie daj nic sobie zrobić. - powiedział zrezygnowany. - Nie myśl, że to na ciebie jestem zły za tą całą sytuację. Jestem wkurzony na Malfoya. - dodał i przytulił mnie mocno, a ja odwzajemniłam uścisk.
Wróciłam do swojego partnera trochę bardziej uspokojona i usiadłam obok.
- Jesteś zła? - zapytał po długiej chwili milczenia.
- Tak.
- Przepraszam? - powiedział cicho.
Zatkało mnie. To Draco Malfoy. On nigdy nie przeprasza.
Zaszczyciłam go swoim spojrzeniem i on razu zmiękło mi serce na widok zaczerwienienia na bladym policzku Malfoya.
- Należało mi się. - rzekł na widok mojej zmartwionej winy.
- Wiem, że ci się należało. - przewróciłam oczami. - Ale boli mnie na sam widok tego. - zaśmiałam się i pogładziłam go po czerwonym policzku.
- Urywamy się? Strasznie drętwo tu jest. - zaproponował.
- Chętnie. - zgodziłam się.
Napakowałam na talerz kilka kawałków ciasta.
- Na drogę. - rzuciłam widząc rozbawienie w oczach chłopaka.
- Znam pewne miejsce, gdzie możemy iść. - powiedział, gdy wychodziliśmy z sali.

Consequences | Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz