Siedzieliśmy z Draconem w pokoju wspólnym i obserwowaliśmy ślizgonów wracających z przerwy świątecznej.
- Vivian! - pisnęła wchodząca Pansy.
Uśmiechnęłam się szeroko na widok przyjaciółki i podbiegłam do niej mocno przytulając.
- Tęskniłaś? - zapytała rozentuzjazmowana.
- Oczywiście. - przewróciłam oczami i się zaśmiałam.
- Coś się działo jak mnie nie było? - usiadła, a ja zajęłam miejsce pomiędzy nią a Malfoyem.
Spojrzałam na chłopaka i się zarumieniłam.
- Nie gadaj... - żałowałam, że nie mam aparatu przy sobie, bo mina Pansy była cudowna.
- Okej, nic nie mówię. - zaśmiałam się.
- Ale się cieszę! - pisnęła i uściskała mnie. - A ty. - wycelowała palec w Dracona. - Jak coś jej zrobisz, zranisz, cokolwiek, będziesz miał do czynienia ze mną. - powiedziała z poważną miną.
- Spokojnie, spokojnie. - zaśmiał się unosząc dłonie w obronnym geście. - Przy mnie włos z głowy jej nie spadnie. - uśmiechnął się do mnie.
Zauważyłam, że do środka weszła moja ukochana, Astoria.
Dziewczyna rozejrzała się po pokoju wspólnym i spojrzała prosto na Malfoya.
- Dracuuś! - zaczęła się przepychać w naszą stronę.
Chłopak odwrócił się w jej stronę, ale zanim Astoria doszła do nas, przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Z początku wydawał się być zaskoczony, ale po chwili oddał pocałunek. Czułam pod ustami jak się uśmiecha. Dobiegł mnie pełny zdumienia okrzyk Greengrass i śmiech Pansy.
- Dracuś co ty robisz!? - krzyknęła na niego kiedy się odsunęliśmy od siebie.
Wzrok większości ślizgonów był utkwiony w nas.
- Całuje moją dziewczynę. - powiedział patrząc zdenerwowanej dziewczynie w oczy swoim typowym zimnym spojrzeniem. - Coś jeszcze?
Astoria prychnęła i odeszła, co tłum zebranych uczniów skomentował śmiechem i buczeniem.
- Szkoda, że nie widzieliście jej miny! - śmiała się Pansy.
Uśmiechnęłam się pod nosem, szczęśliwa z siebie, że udało mi się dopiec Greengrass.
- Blaise! - krzyknęła brunetka i poderwała się z miejsca, rzucając się na Zabiniego, który właśnie przyszedł.
Po dosyć ckliwym powitaniu dołączyli do nas.
- Hej Draco, Vivian. - mruknął do nas. - Dobrze was w końcu widzieć. - usiadł. - Tak w ogóle, widziałem twojego ojca. - skinął na Dracona.
- Co? - blondyn wydawał się być zdziwiony. - Gdzie?
- Przed chwilą na korytarzu. Wydawał się być nieźle wkurzony.Gdy Malfoy tylko usłyszał, że jego ojciec jest w szkole, od razu rzucił się w jego poszukiwaniu. Biegłam za nim, ledwo nadążając.
Chłopak nagle stanął, a ja nie zdążając wyhamować, wbiegłam mu w plecy o mało się nie przewracając.
- Witaj synu. - usłyszałam lodowaty ton. Wychyliłam się zza Dracona. A więc to jest ten słynny Lucjusz Malfoy. Nie wiedziałam co jest w nim aż tak złowieszczego, ale jakąś część mnie owładnął strach przed jego osobą. Nic dziwnego, że tak wiele osób się go boi.
- Co ty tu robisz? - zapytał Draco, widocznie próbując opanować rosnący gniew.
- W Ministerstwie doszły mnie słuchy o twojej nowej nauczycielce Obrony Przed Czarną Magią. Mam nadzieję, że nie masz z nią żadnych problemów?
Żadnych problemów.
Przez myśl przebiegło mi wspomnienie chłopaka wijącego się pod wpływem Cruciatusa rzuconego przez Umbridge, na co się wzdrygnęłam.
- Problemów? Ona cała jest jednym, wielkim problemem! Ta baba jest chora psychicznie! - podniósł głos.
- Draconie, chyba zapominasz z kim rozmawiasz. - ojciec posłał mu karcące spojrzenie.
- Taka prawda! Popierdolona, stara kurwa, która uwielbia znęcanie się nad innymi. W Ministerstwie nie macie już kogo do nas wysyłać?
Chcąc trochę uspokoić ślizgona, złapałam go ostrożnie za rękę i lekko ścisnęłam.
- Dracon! - pan Malfoy także był już zdenerwowany tą rozmową.
- Tato, ona użyła Cruciatusa. - głos mu się trochę złamał. - Chciała użyć go na Vivian, ale wstawiłem się za nią! - krzyczał ze szklanymi oczami.
Wzrok Lucjusza po raz pierwszy padł na mnie.
- Córka Scamanderów? - zapytał mężczyzna zmieniając temat, na co kiwnęłam niepewnie głową. - Oh, mogłem się domyślić, że odkąd przydzielono cię do domu razem z moim synem, on się tobą zainteresuje. Ma wyjątkowy talent, do wybierania tego co mu nie służy. - powiedział bez emocji. - Nie wiem, co się z tobą stało. Już nie obchodzi cię status krwi?
- Tato... - powiedział cicho i ścisnął mocno moją dłoń. Cisza przed burzą?
- Nie mówiłem ci czegoś o Scamanderach, Draco? To jedna z najpaskudniejszych i najsłabszych rodzin, jakie było, niestety, dane mi spotkać. - powiedział z odrazą.
- Przestań, kurwa! - wykrzyknął Draco.
- Twój ton oraz słownictwo... - zaczął zupełnie nie wzruszony ojciec chłopaka.
- Wiesz gdzie mam ton i słownictwo? Dokładnie tam, gdzie ty masz mnie przez całe życie! - krzyknął, a łzy pociekły mu po policzkach.
- Ale ta pospolita dziewczyna... - Lucjusz obrzucił mnie zniesmaczonym wzrokiem, a mi w środku zrobiło się przykro.
- Kocham ją tato! - wrzasnął przymykając oczy tamując lecące łzy. - Pierwszy raz chyba wiem, czym jest miłość i jak to jest być kochanym i kochać. Vivian jest najcudowniejszą osobą jaką znam. Dała mi więcej miłości niż ty i matka przez całe moje życie. - puścił moją rękę, wyminął ojca i ruszył przed siebie korytarzem.- Jeszcze nie skończyłem z tobą rozmawiać! - krzyknął na synem.
- Oh, zamknij się. - wyminęłam Lucjusza i pobiegłam za chłopakiem.
Weszłam za nim do męskiej łazienki. Stał przy umywalkach oparty rękami o jedną z nich, a po jego twarzy leciały łzy.
- Draco. - podeszłam do niego i dotknęłam jego ramienia.
Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Wszystko dobrze? Nie wyglądało, żeby tak było. Przykro mi? Tak to każdy może powiedzieć, a ja jestem jego dziewczyną. Powinnam go wesprzeć, ale nie wiedziałam jak. Poczułam się rozpaczliwie bezradna.
- Idź. - szepnął wciąż opierając się o zlew. - Chcę być sam. - dodał kiedy się nie ruszyłam.
- Nie...
- Vivian, idź. - podniósł głos.
Odwrócił się w moją stronę i utkwił we mnie przekrwione i boleśnie puste oczy. Nie chciałam widzieć go w takim stanie. Nie mogłam patrzeć jak cierpi, jeszcze nie mogąc pomóc.
- Ale Draco...
- Nie! Zostaw mnie! - krzyknął, na co zaszkliły mi się oczy.
Cofnęłam się przestraszona jego wybuchem.
W tej samej chwili ktoś wszedł do łazienki. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Newta.
- Co tu się dzieje? - zapytał zdezorientowany.
- Nic. - mruknął Draco i odwrócił się tyłem do mnie.
Wyszłam bez słowa wpatrując się w podłogę. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć.
Chciałam iść dokądkolwiek i spróbować pozbierać swoje myśli, jednak odezwał się Newt.
- Chyba musimy porozmawiać
Hej czarodzieje! Wracam po krótkiej przerwie 💕
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i zachęcam do zostawienia gwiazdki i komentarza! 🔥
CZYTASZ
Consequences | Draco Malfoy
FanfictionKiedy wpadniesz w ramiona miłości, możesz stracić wszystko. Odważysz się? Kochający brat, wpierający rodzice, lojalni przyjaciele. Czy to wszystko może legnąć w gruzach przez zadurzenie się w pewnym chłopaku i ciąg niefortunnych zdarzeń? Opowiadanie...