- Panna Scamander oraz pan Malfoy wzywani do profesor Umbridge. - wyskrzeczała McGonagall wchodząc do sali od wróżbiarstwa podczas trwającej lekcji następnego dnia.
Popatrzyłam zdezorientowana i lekko zaniepokojona na Malfoya i wyszliśmy z sali.
- Jak myślisz o co chodzi? - zapytałam skubiąc nerwowo rękaw szaty.
- Nie mam pojęcia. Będzie dobrze. - ścisnął moją dłoń i uśmiechnął się. Mimo to w jego oczach widać było lęk.
Po dziesięciu minutach zapukałam do drzwi jej gabinetu.
- Wejdźcie dzieciaczki. - zapiszczała zza drzwi.
Weszliśmy i znowu poczułam się przytłoczona ilością różu.
- Chciała nas pani widzieć. - zaczął Draco udając pewnego siebie.
- Ah tak. Chodzi o wczorajszy wieczór. Powiecie mi może co robiliście na korytarzu i to sami? - wysyczała uśmiechając się do nas.
- My tylko... - próbował wytłumaczyć, ale żaba mu przerwała.
- A czy jesteście świadomi, że nie wolno wam przebywać bliżej siebie niż jest to wskazane? - wyszczerzyła się triumfalnie.
Umbridge i jej chore dekrety.
Chłopcom i dziewczętom zakazuje się przebywanie w odległości 6 cali od siebie.
I jeszcze żyje w przekonaniu, że ktoś będzie się do tego wszystkiego stosować.
- Od jutra szlaban do końca półrocza u mnie- wycedziła przez zęby z satysfakcją, że nas udupiła. - Możecie już iść. - uśmiechnęła się ozięble.
Wyszłam z Draconem w ciszy. Wróżbiarstwo było dziś ostatnie, więc nie było sensu wracać na lekcję.
- I co teraz robimy? - zapytałam. Nie zamierzałam iść na te szlabany, ale co innego miałabym zrobić?
- Nie wiem. - westchnął. - Ale coś wymyślimy. Nie damy się zastraszyć. - uśmiechnął się niepewnie.- Popierdoliło ją chyba. - rzuciła Pansy podsumowując to co jej opowiedzieliśmy z Malfoyem. - Newt wie?
- Nie wiem, chyba jeszcze nie. Przynajmniej nie ode mnie. - odpowiedziałam zrezygnowana.
- Nie myślałaś, że lepiej żebyś sama mu o tym powiedziała? Zanim Umbridge się zajmie tym. - zaproponował Zabini.
- No może. - westchnęłam. - Zaraz wracam. - dodałam po chwili zastanowienia i wstałam.Stałam pod wejściem do puchonów i czekałam na Newta po którego poszła wcześniej spotkana przeze mnie Darya.
- Co jest Viv? - zapytał podchodząc do mnie.
- Chodzi o Umbridge. - popatrzył na mnie pytająco, więc dodałam. - Ale obiecaj, że nie będziesz się wściekać.
- Postaram się.
- Postarasz się?
- No dobrze, nie będę zły. To o co chodzi?
- Byłam wczoraj z Malfoyem i Umbridge nas przyłapała i mamy do końca semestru szlaban u niej. - wyjaśniłam szybko. Twarz Newta gwałtownie pobladła.
- Czy wy... - popatrzył na mnie przerażony.
- Nie, nie uprawialiśmy seksu. - przewróciłam oczami. Twarz brata przybrała znów normalny kolor.
- No więc, nie zamierzam iść na ten szlaban, bo wiem jak on się skończy. Musimy coś wymyślić.
Przejechał dłonią po włosach pogrążając się z myślach.
- Chyba wiem co można zrobić. Daj mi trochę czasu. - oznajmił po chwili.Siedziałam obok Pansy, która oblizywała się z Blaisem. Nigdzie nie było śladu Malfoya. W końcu nie wytrzymałam siedzącej obok mnie dwójki i wyszłam z pokoju w poszukiwaniu jakiegoś zajęcia.
Włóczyłam się po zamku licząc kroki, okna, płytki na podłodze. Z nudy ludzie robią dziwne rzeczy.
W pewnej chwili zauważyłam blond włosy w tłumie uczniów.
- Draco! - zawołałam i podbiegłam do niego. - Chwała Merlinowi. Ratuj mnie, zaraz zanudzę się na śmierć.
- Ym tak tak, właściwie to szukałem cię. - powiedział dziwnym tonem, jakby nie był sobą.
- Idziemy gdzieś czy będziemy tak stać? - zaśmiałam się.
- Tak, idziemy. - na jego twarzy zawitał ten jego debilny uśmiech.
Przeszliśmy kawałek. Rozmowa się nie kleiła, a Draco cały czas był jakiś inny, jakby nieobecny.
Blondyn zaprowadził mnie do Pokoju Życzeń. Ledwo co weszliśmy a już czułam jego usta na moich.
- Draco, my nie powinniśmy... - zaczęłam lecz chłopak nie przestawał całować. Z sekundy na sekundę coraz bardziej na mnie napierał. Próbowałam go odepchnąć, ale na marne.
Przyparł mnie do ściany, a jego dłonie błądziły po moim ciele. Pocałunki stawały się coraz bardziej agresywne.
- Malfoy stop! - krzyknęłam gdy zaczął wkładać ręce pod moją koszulę.
Użyłam całej siły, aby wyrwać się spod przybijającego mnie do ściany Malfoya. Wbijam mu łokieć między żebra. Wyswobodziłam się i odeszłam na bezpieczną odległość, wyciągając różdżkę i mierząc nią w chłopaka.
W jednej chwili jego włosy zaczęły robić się brązowe, rysy twarzy się zmieniać, a na czole pojawił się znak błyskawicy.
- Co zrobiłeś z Draconem. - wysyczałam czując rosnącą we mnie złość.
Potter wstał i podszedł do mnie na co gwałtownie się odsunęłam.
- No chodź Vivian, wiem, że tego chcesz. - powiedział Harry śmiejąc się. - Tylko poczekaj, aż cała szkoła się dowie jaka jest z ciebie dziwka.
Ruszyłam w stronę drzwi, które się pojawiły, jednak on był szybszy. Złapał mnie i wykręcił mi rękę. Syknęłam z bólu. Kopnęłam go na oślep.
- Ty kurwo! - krzyknął puszczając mnie.
Usatysfakcjonowana ze swojego cela wybiegłam z pomieszczenia.
Biegłam przed siebie chcąc znaleźć się jak najdalej od tego psychola.
Zauważyłam Malfoya i wyhamowałam 2 metry przed nim celując w niego różdżkę.
- Revelio. - wypowiedziałam cicho zaklęcie.
Nic się nie stało. To był Draco. Mój Draco.
Wbiegłam mu w ramiona nie powstrzymując dłużej wstrzymywanych łez.
- Co się stało? - zapytał zaniepokojony gładząc mnie po plecach.
- Potter zamienił się w ciebie, pewnie wypił eliksir wielosokowy. - odpowiedziałam. - I próbował się do mnie dobierać. - wyszeptałam drżącym głosem.
- Zabije gnoja. Gdzie on jest? - czułam jak z gniewu mięśnie napięły mu się do granic możliwości.
- Byliśmy w Pokoju Życzeń. - wyznałam. - Nie zostawiaj mnie. - poprosiłam bojąc się, że blondyn pójdzie załatwić Pottera i zostawi mnie samą.
- Nigdzie się nie wybieram. - objął mnie mocniej i oparł podbródek na mojej głowie.
Staliśmy tak parę dobrych minut i zdążyłam się już uspokoić.
- Vivian! - usłyszałam głos Newta. Oderwałam się od Malfoya i odwróciłam.
- Hm? - mruknęłam patrząc na niego.
- Wiem już co zrobimy z Umbridge, mam plan. - ogłosił radośnie. - Co się stało? - zapytał widząc moją zapłakaną twarz a potem zmierzył wrogim spojrzeniem Dracona.
- Nic takiego. - nie chciałam mu zawracać tym głowy. Miał pewnie własne problemy.
- Malfoy o co chodzi. - zwrócił się do blondyna.
- Potter próbował wykorzystać Vivian podszywając się pode mnie .- wyjaśnił łapiąc mnie za dłoń i lekko ściskając.
- Żartujesz? - zapytał zszokowany. Z naszych min musiał zrozumieć, że to prawda. - Wszystko w porządku? - zwrócił się do mnie.
Kiwnęłam tylko głową.
- Newt, zostań z nią. - powiedział Draco i ruszył przed siebie korytarzem.
- Dokąd idziesz? - zapytałam jednak nie uzyskałam odpowiedzi.
Chłopak skręcił i straciłam go z oczu.
- Chodź idziemy za nim. Mam złe przeczucia. - powiedziałam.
Nic nie mówiąc brat dołączył do mnie.
Co ten Malfoy kombinował?
CZYTASZ
Consequences | Draco Malfoy
FanficKiedy wpadniesz w ramiona miłości, możesz stracić wszystko. Odważysz się? Kochający brat, wpierający rodzice, lojalni przyjaciele. Czy to wszystko może legnąć w gruzach przez zadurzenie się w pewnym chłopaku i ciąg niefortunnych zdarzeń? Opowiadanie...