Rozdział 3

3K 185 14
                                    

Po tym wydarzeniu, Stoik przesiedział cały atak w swojej chacie, cały czas przytulając martwa już żonę. Słone łzy spływały strumieniami z jego policzków. Nie mógł w to uwierzyć, w to, co się właśnie stało. Nie mógł zrozumieć, dlaczego właśnie tak się stało. Po zakończonej wygraną Wandali walce ze smokami, najlepszy przyjaciel wodza- Pyskacz, zaniepokoił się jego brakiem na polu bitwy. W końcu wódz nie opuszcza swoich ludzi bez konkretnego powodu. Postanowił poszukać go w jego domu. Skierował się w tamtą stronę i już po chwili otwierał masywne, drewniane drzwi. Nikogo nie ma na dole. Wszedł głębiej do chaty i rozejrzał się niepewnie. Nikogo nie zobaczył, tylko usłyszał cichy płacz dochodzący z góry. Postanowił się tam pokierować, i powolnym krokiem udał się w stronę drzwi. Za nimi zastał wstrząsający i smutny widok, albowiem Stoik klęczał przy zakrwawionym, nieruchomym ciele Valki. Rozejrzał się po pokoju. Zarysowana podłoga, lekko przypalona ściana i meble w zupełnie innym miejscu. Wszystko wskazywało na to, był tu jakiś smok, którego zwłoki leżały niezauważone w rogu pokoju. Ruszył w stronę swojego przyjaciela i delikatnie położył mu rękę na ramieniu, po czym przytulił. Jak każdy dobry przyjaciel, po prostu był w tej ciężkiej chwili. Po jakimś czasie, kiedy Stoik w miarę doszedł do siebie, postanowili ogłosić smutna wieść Wandalom. Żona wodza poświęciła swoje życie w obronie dziecięcia. Nikt nie mógł w to uwierzyć. W całej osadzie zapanował smutek. Każdy lubił tą mała, zadziorną, ale kochająca i pomocną wampirzyce. Podziwili również jej oddanie swojego życia za dziecko, bo co prawda w głębi serca nie każdy byłby zdolny do takiego czynu, wiedząc, że może żyć długie wieki. Tydzień później wyprawiono jej uroczysty pogrzeb, godny największego bohatera. Pięknie ozdobiona w czerwone i białe róże łódź połknęła w dal wraz z prochami Valki. Po uroczystym pogrzebie wszyscy udali się do twierdzy na uroczyste, wspólne pożegnanie przy posiłku. Co rusz wspominali radosne chwilę z Valką. Każdy opowiadał o jej początkowych dniach na Berk i o swoich indywidualnych relacjach z nią. Snuli wspomnienia o pierwszym jej spotkaniu z wodzem, o ich przyjaźni, która przerodziła się w najprawdziwsza i gorącą miłość. Nie było na tej wyspie człowieka, który byłby tak bardzo pomocny, dobroduszny i uczciwy. Nie było nikogo, kto dorównałby jej niezłomnym charakterem i stalowymi nerwami. Była taką osobą, o której nie sposób łatwo zapomnieć. Miesiąc po jej śmierci, Stoik w końcu odważył się wejść ponownie do sypialni i uporządkować ją. Od tamtego wydarzenia był tam tylko dwa razy- aby wziąć Czkawkę, i aby zabrać prochy żony, w które przekształciło się jej ciało po kilku godzinach od śmierci. Razem z Czkawką przez ten czas spali w salonie, Czkawka w kołysce a zaraz obok Stoik- na kanapie. Obrzucił smutnym spojrzeniem całą swoją sypialnię. Miał przed oczami tamto wydarzenie, tą krwawą scenę. Nie było już co prawda ciała zabitego smoka, ale o wszystkim przypominały ślady krwi na podłodze, ślady pazurów i meble. Wszedł w głąb zniszczonego pomieszczenia i rozejrzał się. Przez jego głowę przeszło milion wspomnień. Nieświadomie skierował swoje spojrzenie na małą półkę nad stołem, gdzie Valka pisała swoją książkę. Spostrzegł jasnobrązową okładkę książki, której tu wcześniej nie widział. Czyżby znalazł właśnie tą książkę? Podszedł do tej półki i wziął do ręki rzecz. Przejechał dłonią po okładce, po czym otworzył ją i przeczytał pierwsza stronę.
"Drogi Stoiku.
Jeśli to czytasz to najprawdopodobniej nie ma mnie już wśród was. Właśnie na tym polegało moje przeczucie, na mojej śmierci. Nie chciałam Ci mówić, bo nie pozwoliłbyś mi pomóc w walce, a przecież obrona Berk jest dla nas obojga bardzo ważna. Wiem mój Najdroższy, że jest Ci teraz bardzo ciężko, ale pamiętaj ,że będę na Ciebie patrzeć z samego nieba i strzec, najbardziej, jak tylko będę mogła. Zawsze będę obok Ciebie, nie martw się. Chciałbym Cię prości jeszcze o jedną, ostatnią rzecz . Proszę, abyś przekazał tą książkę Czkawce w dniu jego dziesiątych urodzin i abyś nie czytał tego, co jest dalej. To dla mnie bardzo ważne. Ufam Ci i wierzę że tak zrobisz.Byłeś Stoiku najlepszym co mnie w życiu spotkało. Zawsze będę Cię kochać.
Twoja na zawsze Valka"
Po przeczytaniu tego spłynęła jedna jedyna łza. Łza miłości. Wiedział, że nie cofnie tego co się stało, wiedział też, że nie może pogrążyć się w smutku, ponieważ cała osada go potrzebuje. Postanowił być silny, dla niej. I tak mijały powoli lata. Stoik starał się być jak najlepszym ojcem dla swojego potomka, ale no cóż, nie wychodziło mu to zbyt dobrze. Im bardziej Czkawka dorastał, tym bardziej Stoik widział w nim swoją żonę. Mimo pogodzenia się z jej śmiercią, nadal było mu ciężko żyć z uśmiechem na ustach. Wszystko w nim mu o niej przypominało. Jego ciemnobrązowe włosy, jego blada niczym mleko skóra, która jest tak przyjemnie chłodna w dotyku. Ale najbardziej nie mógł przeboleć jego oczu, tych pięknych, soczyście zielnych oczu jakie odziedziczył po matce. Przez to nie mógł patrzeć w jego oczy, mimo że starał się, jak tylko mógł. Odsuwał się od syna, od wspomnień jakie przez niego napływały mu do głowy. Nie doceniał drobnych gestów ze strony syna. Z obojętnością przyjmował laurki na dzień ojca, nie doceniał jego pomocy w sprzątaniu w domu oraz nie przeszkadzania w wodzowaniu. Nawet uciekał od rozmowy z nim. Z biegiem czasu stawał się coraz bardziej chłodny i obojętny w stosunku do syna. A to z kolei przerzucało się na psychikę biednego dziecka. Stawał się bardziej zamknięty na świat i niepewny przez co również mało rozmowy i niezdarny. Z czasem już jako pięciolatek stał się obiektem kpin, wyzwisk. Cała wioska śmiała się z jego wampirzego pochodzenia, które hańbi cały ród wampirów. Mieli mu za złe, że nie jest taki, jak matka i mówili mu, że Valka niepotrzebnie się poświęciła dla niego, że jest nikim. Byli w wiosce także jego rówieśnicy, którzy jak to młodzi wikingowie, musieli pokazać, że są coś warci i zaczęli jawnie poniżać Czkawkę. Wiedzieli, że jest bezbronny i nie da rady przeciwstawić się większej grupie. Biedny chłopiec nie miał ani ciepła w domu rodzinnym, ani przyjaciół w swoim wieku. Był bardzo samotny, nie miał z kim porozmawiać, oprócz jednej osoby- Pyskacza. Był on wesołym kowalem w wiosce, jak i przyjacielem wodza. Jako jedyny wiedział, że chłopak ma w sobie to coś, tylko potrzebuje czasu. I tak mijały Czkawce smutnie lata, na poniżaniu, biciu przez rówieśników i rozmowach z Pyskaczem. Aż do dziesiątych urodzin.

Wszystko jest możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz