Nakrapianą Gwiazdę przenieśli do zamku, zaprowadzono do jakiejś sali i przywiązali ją sznurkami za szyję.2 wojownicy ją trzymali,po chwili wszedło jeszcze dwóch. Jeden podszedł do niej chcąc zdjąć jej pułapkę z łapy,lecz ta zadała mu cioś tylną łapą. Drugi z nich, bardziej chudy, próbował tego samego, ale kocica ugryzła go w ręke. Próbowali tak dużo razy, jednak każdy kończył się podobnie.
-Nie potrzebuje pomocy dwunożych!-syknęła cicho nie zdając sobie sprawy z tego, iż ci dwunożni ją rozumieją. Zdała sobie z tego sprawę kiedy usłyszała pytanie:
-Eee...albo mi się zdawało,albo ten kot coś powiedział?
-Nie wymyślaj Stach!- Uciszył do inny wojownik.
-Wiem kto da sobie radę z tym kotem.
Powiedział, po czym wyszedł z sali.
Po chwili wrócił z 3 innymi dwunożnymi. Jedna z nich do była baaardzo długowłosa dziewczyna, za nią wszedł jakiś inny chłopak, a na czele stanęła krótkowłosa brunetka.
-Dobra kocie-Powiedziała szorskim głosem-że z tobą nie mogło poradziś sobie tylu strażników, na prawdę nie wierzę! Parsknęła spoglądając na resztę dwunożnych.
Nakrapiana Gwiazda nawet jej nie usłyszała.
-Ta dziewczyna-Pomyślała- ona...ona mi kogoś przypomina..
Wyrwała ją z myśli nagła ulga. Ta dwunożna zdjęła jej z łapy pułapkę.
Nakrapiana Gwiazda zaczęła szybko lizać uwolnioną łapę.Kiedy dzieczyna miała już odejść, Nakrapiana Gwiazda uświadomiła sobie,kim była tajemnicza dwunożna- to była jej siostra... Cassandra.