Gdy tylko Aria z Cassandrą przyszły do pokoju, Aria natychmiast zasnęła. Była wyczerpana po wędrówce w burzy. Śniło się jej, że polowała razem z Przyciemniałą Pręgą w lesie. Po chwili kocur zniknął jej z oczu i usłyszała w oddali głos chłopaka, który niedawno był w coronie. Z tego, co dowiedziała się od Cassandry rano, przespała prawie cały dzień i noc. Dopiero teraz stwierdziła, że nie ma co dzisiaj robić więc poszła do klanu.
-Może pójdę dziś z Czarną łapą na polowanie..
Pomyślała po czym pobiegła w stronę lasu.
-Czarna łapo!-zawołała. Wszystkie koty przyzwyczaiły się już do tego, iż ich przywódczyni opuszcza klan.
Z legowiska uczniów wyszedł czarny kocur, który usłyszał wołanie przywódczyni.
-Witaj Nakrapiana Gwiazdo!-powiedział wesoło czarny kotek- Co dzisiaj robimy?
-Wiesz, chciałabym pójść z tobą na polowanie. Słyszałam, że w ogrodzie obok zamku jest dużo królików lub myszy. Tam na pewno złapiemy ich dużo.
Czarny kot zamyślił się na chwilę, pewnie wahał się co do pójścia tam, ale po chwili jednak odpowiedział.
-Dobrze, chodźmy- Powiedziała Nakrapiana Gwiazda po czym wyszli przez otwór w krzakach.
***
-Złapiesz go Czarna łapo!-krzyknęła Aria widząc, jak czarny kocur zaciekle ugania się za królikiem. Po chwili wpadli w kępę sałaty i usłyszała pisk.
Przestraszyła się. Czyżby jej uczniowi coś się stało? Jej strach jednak szybko minął, ponieważ zobaczyła Czarną łapę z królikiem w zębach.
-Możemy wracać-powiedział przez zęby.
-Już już, czekaj na mnie-Powiedziała Aria po czym wzięła ze swojego stosu drozda, wiewiórkę i dwie myszy. Kiedy już miała zawaracać w kierunku bramy, usłyszała pewien głos.
-Co?
Pomyślała i zawróciła. Za jednym z murów zobaczyła tego chudego wojownika, i... tego chłopaka? Poznała go po charakterystycznym niebieskim pasemku we włosach.
-Nakrapiana Gwiazdo idziesz?
Z rozmyśleń wyrwał ją głos Czarnej łapy.
-Idę...-Powiedziała podejżliwie ostatni raz patrząt w stronę chłopaka.
Razem z Czarną łapą wróciła do obozu, rzuciła swoje zdobycze na stos i stwierdziła, że skontroluje obóz.
-Witaj Złoty Kwiecie!-Powiedziała do przyjaciółki, która karmiła właśnie swojego kociaka-Ostrzyka.
-Witaj! Dawno cię tu nie widziałam!
-Jak twój kociak?
-Dobrze, na pewno będzie wspaniałym wojownikiem.
-Na pewno. Wiesz, muszę iść dalej sprawdzać obóz. Zajżę do ciebie jutro jak tylko będe mogła dobrze?
-Jasne. Pa Aria!
-Pa!
Nakrapiana Gwiazda udała się do legowiska uczniów,jednak zastała tam tylko Kocią łapę.
-Cześć Kocia łapo!-Zawołała do małej, brązowej kotki.
-Witaj...
-Coś się stało?
-Tak... Biały Wiatr ostatnio rzadko bywa w obozie...nie ma czasu by mnie szkolić. Potrafię nawet cały dzień nic nie robić.
-Jejku-Powiedziała ze smutkiem- obiecuję ci że z nim porozmawiam, a jeżeli wymknie się jeszcze raz, znów zostanie uczniem. Hej, może chciałabyś pójść jutro z Czarną łapą i Przyciemniałą Pręgą do kotliny i na polowanie co?
-Jasne!
-Dobrze, przekażę mu to.
-Dziękuję Nakrapiana Gwiazdo!-powiedziała wesoło kotka.
Nakrapiana Gwiazda gdy skończyła obchód podeszła do stosu zwierzyny i wzięła z niej drozda, po czym poszła do swojego legowiska.
Gdy skończyła posiłek udała się znów do Corony. Zaczynało zmierzchać. Jednak gdy już weszła do zamku, nigdzie nie mogła znaleźć Roszpunki, Cassandry i Julka. Tych dwóch ostatnich po pewnym czasie znalazła z zachodnim skrzydle, na samym końcu. Zdąrzyła akurat na końcówkę przesłuchania.
-Hej Cassie!-Zawołała Dziewczyna- co robicie?
-Hej, wiesz, nic takiego. Doszliśmy do wniosku, że to Varian jest odpowiedzialny za całe to zamieszanie.
-Varian?-Powtórzyła Aria
-Tak-Odparł Julek- a co? Może z nim spiskujesz? Chłopak nie miał jeszcze 100% zaufania do Arii, więc dlatego ją tak spytał.
-Nie! Widziałam go dzisiaj gdy byłam z Czarną łapą w ogrodzie!
-Aaaaa... okej...-Powiedział zawstydzony chłopak.
-Wiesz gdzie jest Cassie?
-Na pewno udał się po złoty kwiat.
-Ale...Złoty kwiat to moja przyjaciółka!
-Nie o to chodzi, złoty kwiat ma magiczną moc, to dzięki niej matka Roszpunki wyzdrowiała.
-Nie rozumiem...
-Dobra dziewczyny-Ich kłótnie przerwał Julek- może po prostu już pójdziemy co?
-Taaaaak, racja.Gdy zdobyli klucz do komanty ze złotym kwiatem i biegli właśnie w jej kierunku z kilkoma innymi strażnikami, Aria potknęła się i upadła twardo na ziemię.
-Aria! Nic ci nie jest?
-Nie Cassie, dogonie was.
Reszta pobiegła a Kotka podążyła za nimi.
-Łapać go!- krzyknął Julek wbiegając do komnaty. Najprawdopodobniej Varian zdołałby uciec, lecz dzięki Arii nie udało mu się to. Kiedy chłopak miał rzucić o ziemię niebieskimi kulkami, Aria przeskoczyła strażników wpadając na Variana, pozbawiając go równowagi. Niebieski dym rozbryzł w powietrze, jednak nie na długo. Już po chwili było widać zaciętą walkę Arii i Variana. Kocica ze zjeżoną sierścią i uszami płasko położomymi na głowie, usiłowała zabrać chłopakowi torbę ze złotym kwiatem. Pazury miała schowane, wiedziała, iż chłopak nie jest dla niej zagrożeniem. Kiedy udało się jej mu ją wyrwać, chłopak z niewyobrażalną siłą zepchnął z siebie kocice i usiłował uciec. Aria upadła parę metrów dalej.
-Koniec tego dobrego!- powiedziała po czym wysunęła pazury i skoczyła na Variana. Nie trafiła w niego ale zostawiła mu po sobie płytkie draśnięcie na policzku.
-Ze mną się nie zadziera!
Chłopak spojżał na nią wywywającym spojżeniem, po czym znów w powietrzu unosił się dym. Przez tez zapach nie wyczuła już chłopaka.
-Niech to!-Obwiniała się- już prawie go miałam!
-Chciałaś dobrze-pocieszyła ją siostra-przynajmniej wie, że z tobą się nie zadziera!
-Prawda-odpowiedziała jej Aria- jak tu wróci, rozpłatam mu gardło.
Wszyscy popatrzeli się na nią jak na psyhopatę.
-No co? Potrafiłabym to zrobić.Powiedziała po czym ruszyła w kierunku swojej komnaty.Bayoo~~ Aria
Zachęcam do śledzenia! Następny rozdział będzie bardzo ciekawy!