Varian niespokojnie chodził po pokoju. Od dnia, w którym rozstał się z Arią cały czas o niej myślał:Czy jej kociaki będą zdrowe? Czy nic jej się nie stało? Po chwili do pokoju weszła Roszpunka:
-Chcesz tutaj wydeptać drogę?- Powiedziała żartobliwie i usiadła na łóżku.- Co się dzieje?
-Nic- Varian szybko odpowiedział.- nic mi nie jest.
-Myślisz o Arii?-Nagle wypaliła- Co w tym dziwnego że teraz mieszka w klanie? Przecież zawsze to robi pod koniec miesiąca by być na spotkaniu przy czterech drzewach.
-Nie oto chodzi...jakbyś była w mojej sytuacji zrozumiałabyś to...
-To znaczy?
-Bo..-Varian się opamiętał-Nie ważne..
-Przestań! Widzę że coś cię gryzie!
-Sama przestań!- Varian obnażył zęby i popatrzył z ukosa na Roszpunkę. Ona tylko odwróciła wzrok.
-Jasne..spoko jeśli nie chcesz gadać nie musimy..- poderwała się i gdy już miała wyjść Varian powiedział:
-Nie no..eh...po prostu mam dzisiaj zły humor..przepraszam.
-Okej,jasne- i wyszła. Varian poszedł za nią, jednak udał się potem w innym kierunku. Po chwili zobaczył Cassandrę:
-O cześć mały! Chciałbyś mi pomóc dzisiaj przy koniach?
Varian odwrócił na chwilę zażenowany wzrok i zarumienioną twarz. Cassandra kiedyś mu się podobała.-Co? Ach tak..jasne mogę ci pomóc.
-Dobrze, świetnie.
Obaj wyszli z zamku nie odzywając się do siebie. Gdy dotarli do stajnii, Cass zaczęła:-Okej, to ja pójdę pozbierać wszyskie wiaderka na wodę, a ty dałbyś każdemu trochę siana dobrze?
-Dobra
Varian zaczął zbierać siano ze snopków i rozdawać koniom. Po chwili napotkał Łatka:
-Ojejku Łatku! Zupełnie o tobie zapomniałem!- pogłaskał ogiera po pysku. Zdążył już dość dużo urosnąć.
-Jak tylko skończę przeniosę cię do nowego boksu dobrze?
Łatek prychnął z aprobatą.- chyba się zgodził. Dał reszcie koni siana i poczekał na Cassandrę niosącą po kolei kolejne wiadra z wodą.-Poczekaj! Pomogę ci.
Gdy zajmowali się koniami nie obeszło się bez rozmów. Varian nawet wywalił się z wiadrem wody i był cały mokry. Na ten czas zupełnie zapomniał o Arii i cieszył się wolną chwilą.Godzinę później
-Varian a ty wogóle umiesz jeździć konno?
Chłopak z zakłopotaniem odpowiedział:-Nooo...nie.
-To chodź osiodłamy Fadellę i nauczę cię podstaw.
-Um..okej...
Dziewczyna pokazała niebieskookiemu jak siodłać i czyścić konia. Potem wjechali na wolną przestrzeń obok pastwiska a Cassandra pomogła chłopakowi wsiąść. Zaczęła tłumaczyć: (przy okazji osoby które nie jeżdżą mogą przeczytać jak to się robi :>)-Więc tak, jeżeli chcesz ruszyć musisz docisnąć łydki i oddać trochę wodze.
-Varian zrobił to dobrze. Fadella zaczęła iść.-A teraz, jeżeli chcesz skręcić musisz lewą wodzę przyciągnąć do siebie i lewą nogę trzymać przed popręgiem.-Tak?
-Tak, dobrze.
Cassandra nauczyła Variana podstawowych rzeczy w stępie, a teraz zaczęła przechodzić do tematu kłusa.30 minut później
-Świetnie ci idzie! -powiedziała do Variana- jak tak dalej pójdzie to następnym razem będziemy się uczyć przejścia do galopu!
-Super!- Varian zwolnił i zatrzymał Fadellę. Poklepał i zeskoczył.
-Na prawdę świetnie ci poszło.
-Dzięki.-Varian się uśmiechnął.
-Dobra, ja już jestem zmęczona..idę się zdrzemnąć.
Gdy Cassandra już miał odejść Varian złapał ją za rękę. Cassandra się odwróciła:-Czekaj! Znaczy...eee mogę cię odprowadzić jak chcesz...
-Emm... no okej
Razem wrócili do zamku. Varian odprowadził Cassandrę do pokoju i sam udał się na spoczynek.
PRZEPRASZAM ŻE ROZDZIAŁY SĄ KRÓTKIE I RZADKO :< Po prostu nie mam czasu ale jak pojadę na zieloną szkołę to przez pięć godzin w autobusie 3 przeznaczę na rozdziały xD
Bayoo~Aria