Aria obudziła się wczesnym rankiem, oczywiście wiadomo przez kogo. Piasek i Plama skakaki po jej grzbiecie.
-Mamo! Wstawaj!
-Cicho bądź!- kocica syknęła-obudzicie zaraz kociaka Srebrzystej Skóry!
-Oh..dobrze..- odpowiedział Piasek. Aria wyszła z kociakami ze żłobka i pozwoliła im chwilę ze sobą powalczyć. Sama poszła do legowiska wojowników i obudziła Rude Ucho.
-Hej..wstawaj..
-Ohh..- otworzył oczy- Tak? Co się stało?
-Chciałabym byś dzisiaj poprowadził poranny patrol. Weź ze sobą Czarnego Pazura, Kocią Stopę, Biały Wiatr i Malinową Łapę.
Szylkretowy kocur tylko kiwnął głową i przeciągnął się. Aria wróciła do swoich kociąt. Oznajmiła, że dzisiaj zostaną ze Złotym Kwiatem.-Eeee czemu?!
-Bo musze pozałatwiać parę spraw..nie martwcie się, wieczorem wrócę.
Z legowiska wyszła lekko smutna Złoty Kwiat. Aria podszedł do niej przytuliła ją. Złoty Kwiat straciła przy wczorajszym porodzie 3 swoich kociąt. Jeden zmarł w nocy, a reszta przy porodzie.
-Spędzenie czasu z kociakami poprawi twój humor- Aria szepnęła.-Tak..na pewno-Złoty Kwiat popatrzyła smutno na kotkę. Uśmiechnęła się jednak i podeszła do Plamki i Piasku. Uśmiechnęła się do nich. Aria liznęła każdego kociaka po głowie i wyszła z obozu. Zamierzała, jak sie pewnie domyślacie w stronę Corony. Była już niedaleko gdy nagle usłyszała szelest w krzakach.
-Nie wierć się bo nas usłyszy! - Szept brzmiał znajomo. Aria zakradła się od tyłu za krzaki. Zobaczyła z nich wystające złote zbroje. Przewróciła oczami i skoczyła na plecy jak się później okazało Piotrusia.
-Aaaa!!!- strażnik wszasnął.
Aria zaskoczyła i z wrogą miną popatrzyła na obydwóch wojowników. Oni tylko spuścili wzrok.-Szpiegujecie mnie?!- syknęła kładąc uszy płasko na głowie.
-Bo...
-No dalej! Słucham!
-Eeee...Cassandra nam kazała...
-Co?! Ehh...
Aria wybiegła pędem z lasu. W kilka chwil znalazła się w zamku. Zmieniając się w człowieka wściekła podeszła do pokoju Cassandry. Pez pukania weszła.-Co ty sobie wyobrażasz co?!
-A co?
- Nasyłasz na mnie strażników by mnir śledzili? Czy ty wogóle jesteś poważna!?
- Nie tym tonem...
-Jak nie?! Myślisz że ja..
-Powiedziałam ci coś! -krzyknęła podnosząc się- Zrobiłam to dla twojego dobra!
-Dla mojego dobra?! Potrafie sama o siebie zadbać!
-Jak widać nie potrafisz. Masz 14 lat, a już masz dzieci! Więc..
-Jako kot jestem dorosła i sama decyduje o swoim życiu! Tobie nic do tego!
- Z szacunkiem do starszych!
-Mam to gdzieś! -Aria wbiegła z pokoju i trzasnęła dzrzwiami. Była na nią zła. Cassandra wybiegła z nią z pokoju przy okazji prawie przewracając chodzącego po korytarzu Variana.
-Ej! -krzyknął i pobiegł za Cassandrą.
Aria wybiegła z zamku zmieniając się w kota i wyprzredzając Cassandrę. Niedaleko wejścia do lasu Aria zobaczyła małe, biało- rude i biało- fioletowe ciałko. Pobiegła jeszcze szybciej. Gdy już widziała całą sytuację, gwałtownie się zatrzymała. Leżał tam nieruchomo Piasek, a obok niego stała Plama.-Piasku obudź się!-krzyczała
-Plamo? Co się tu stało?!
-Jastrząb nas zaatakował! A ja skoczyłam na niego i on wypuścił Piaska..ale...on się nie rusza!
Aria podbiegła do swojego syna. Obok niego było dużo krwi. Z bliska już zobaczyła iż on nie oddycha. W oczach zebrały się jej łzy. Za sobą usłyszała odgłosy hamowania i odwróciła smutno głowę. Cassandra daleh była zła ale kiedy zobaczyła spojżenie swojej siostry jej oczy rozszeżyły się i również popatrzyła na nią smutno. Varian popatrzył obojętnie. Po policzku kotki popłynęła łza. Aria odwróciła się znów do kociaków. Plama spojżała smutno:-Musimy go zanieść do Naderwanego Ucha!
-Nie córciy..Piasek poszedł spać..niestety już nigdy się nie obudzi...
Aria zaczęła płakać. Chwyciła ciało Piaska i wzięła Plamę za karki pobiegła w głąb lasu. Cassandra powiedziała szeptem:-I dlaczego jej tyle mówiłam...
I odbiegła do Corony. Varian normalnym krokiem poszedł za nią.
Aria zbiegła zapłakana do obozu. Złoty Ogon podbiegł do niej.-Na Klan Gwiazdy! Co się...
-Piasek.. Piasek nie...
Nie dokończyła. Wtuliła pysk w ciało swojego syna. Złoty Ogon pocieszająco zaczął lizać ją po uchu.Ktoś tu musiał w końcu umrzeć...
Bayoo~Aria