Drogi Evanie
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że w końcu odpisałeś! No to teraz mogę ci porządnie wygarnąć:
Po pierwsze: Nigdy w życiu nie pisz tych pierdół, że powinieneś skądś zniknąć, bo nie jesteś przydatny. Co ty jesteś? Mikser do ciasta? Śróbowkrętak? Nie, jesteś Evan. Evany mają Hansować, a nie być przydatne, więc uspokój się z tymi wyrzutami sumienia.
Po drugie: Ech... Jared... Znamy się na tyle długo, że nie muszę tłumaczyć tej części. Jeśli namawiał cię do zrobienia czegoś złego, to cieszę się, że jednak zrezygnowałeś. Chętnie cię wysłucham, jak już będziesz gotowy mi opowiedzieć dokładniej, o co chodziło.
Po trzecie: Jeśli czujesz się na tyle dobrze, żeby mi odpisać, to daj znać, czy mogę się u ciebie pojawić. Wiesz, że nie jestem w stanie wyczuć tych nielicznych momentów, kiedy ludzie mają ochotę na moje towarzystwo. Nie obrażę się, jeśli odwołasz jutrzejsze spotkanie. Bo pamiętasz, że ci obiecałem odwiedziny, nie?
Z poważaniem, Connor
P.S. Odnośnie ostatniego akapitu twojego maila, którego pewnie za pomniałeś wykreślić: Proszę, zmieniaj skarpetki.
*********************
Jared prychnął głośnym, natarczywym śmiechem do słuchawki, a ja skuliłem się jeszcze bardziej pod kołdrą.- No! Bez! Jaj! - pisnął jak rozbawione dziecko, a ja nabrałem ochoty, żeby się rozłączyć. - Tylko ty jesteś tak udany, żeby mogło ci się coś takiego przytrafić!
Nie odpowiedziałem.
- No bo...! No kurde! - kontynuował. - Dostajesz wiadomości od trupa! Od zimnego, martwego, leżącego kilka metrów pod ziemią...
- Dobra, załapałem! - przerwałem mu, a na ramionach wyszła mi nagle gęsia skórka.
- A co lepsze... - dalej się śmiał, jakby nic do niego nie docierało - ...on sądzi, że jesteście psiapsiułkami! I jest miły! On: Connor ,,podejdź a oberwiesz w japę" Murphy. No nie mogę z was! Niezła historia!
Od jakiejkolwiek wiedzy na temat życia wśród innych ludzi było mi daleko, ale jednak czasami wydawało mi się, że istnieje obowiązująca dla wszystkich granica powagi, której nie wypada przekroczyć. No cóż, Jared takiej nie miał.
Nie wiedziałem, jak go uspokoić, więc podjąłem znowu:
- To co mam robić?
- Zapytaj go, czy jeśli wpadnie zjeść ci mózg, to zostawi chociaż nerki - zaczepił. - I zapisz mi je w spadku, przynajmniej zarobię na prawko.
- To nie jest zabawne, Jared! Czemu traktujesz to jak żart?!
- No nie wiem... Bo próbujesz mi wmówić tę historię o powstawaniu z grobu? Proszę cię, wiesz, że nie można mnie tak łatwo nabrać. Chociaż nie powiem, świetnie zmyślasz, masz do tego dryg. Może bym się pobawił w pogromców duchów, gdybyś nie wywalił mnie z konta Connora, ale teraz to sobie sam poradzisz - rzucił na wpół buńczucznie, na wpół prowokująco.
- Mówiłem ci, że zrobiłem to, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście te maile nie są od ciebie! - tłumaczyłem się.
- Tere fere, mówię ci, że się nie nabiorę. Dobra, słuchaj, gipsiaku: Nogi mi zdrętwiały od siedzenia, lecę coś zjeść. A ty znajdź sobie lepszą rozrywkę niż pisanie do zdechlaka - słychać było, że po tej części humor mu się poprawił. - Ale z tego emośkiego Murphy'ego musiałby być koszmarny upiór! Ha, wyobrażasz sobie? - zaczął się śmiać, jednocześnie naśladując niski głos wampira z telewizji - ,,Nie jestem świrem! Ty też mnie uważasz za świra?! Nie zblizaj się do mojej siostry, buuu!"
CZYTASZ
Przecież cię znam, Piegusie (Dear Evan Hansen - AU)
FanfictionMój ,,przyjaciel", Connor dzisiaj napisał do mnie maila. Zupełnie jak te, które miałem zamiar pokazać jego rodzinie. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jeden, mały problem: Z tego, co mi wiadomo, nie żył już od dłuższego czasu. *****...