#Wyjątkowe słowo#

161 25 12
                                    

Connor szedł obok mnie przez korytarz szkolny, zamyślony i spokojny. Pociągnąłem go za rękaw, a on spojrzał w moim kierunku.

- Connor... Wiesz, nie musisz mnie codziennie podwozić - zapewniłem, skrępowany tym, że każdego poranka nadkładał tyle drogi, żeby tylko mnie zabrać ze sobą. Zobaczyłem u niego jakby cień rozczarowania, więc mówiłem dalej: - To znaczy... Chodzi o ciebie. Żebyś mógł dłużej pospać i w ogóle.

- Czyli znowu wysyłasz przekaz ,,Nie chcę robić problemu"? - zacytował z uśmieszkiem, a ja odwróciłem głowę, delikatnie urażony. - Dajże mi, Hansen, okazję, żeby zrobić coś dobrego, co?

,,Coś"? Raczej bardzo dużo cosiów. Zamiast chodzić samemu po zakupy dla mnie, zaczął je po prostu zamawiać do nas do domu. Do tego podwoził mnie i odwoził, uczył gotować... Czy takie gesty są naturalne?

Nie miałem nic, czym mógłbym się odwdzięczyć. Nawet nie wiedziałem, jak powinienem się zachowywać, odbierając tyle bezinteresownych przysług.

- Dziękuję - odparłem z uśmiechem. - Jestem naprawdę wdzięczny, bo... ale powiesz mi, jak będzie ci przeszkadzać, że...

Mój rozmówca pokręcił głową z uśmiechem rozbawienia i niedowierzania. Nie zdążył rzucić żadnej żartobliwej uwagi, bo naprzeciw nas ktoś w pośpiechu powiedział:

- Cześć.

Przystanąłem w miejscu jak wmurowany i obróciłem głowę. Connor odwrócił się za mną, kiedy się zorientował, że już nie szedłem koło niego.

To jedno, pozbawione emocji ,,cześć" było dla mnie najpiękniejszym słowem, jakie dzisiaj usłyszałem. Zupełnie jakbym się od razu topił na dźwięk tego głosu. Nie mogłem nic na to poradzić. To był wspaniały, miły rodzaj niemocy. Zoe już prawie zniknęła za zakrętem. To była ona... Tak swobodna i tak prawdziwa jak zawsze.

Ona odezwała się, kierując przywitanie do nas. Do nas! Patrzyła w naszą stronę! Pamiętała mnie!

A może mówiła tylko do Connora? Nie, przecież patrzyła na nas obu. Nawet, jeśli zapamięta mnie jako przyjaciela jej brata, to i tak wiele. Czy to nie oznacza, że jest szansa, że mówienie sobie ,,cześć" na korytarzu będzie naszą codziennością? Witać się z nią codziennie jak starzy znajomi.

- Haloo! Ziemia do Evana! - koścista ręka pomachała mi przed twarzą. - Dobrze się czujesz?

Spojrzałem na niego spode łba, zastanawiając się nad odpowiedzią. Dopiero wtedy uderzyło mnie, że nawet nie mam pojęcia, czy Connor wie o Zoe.

Chwilka, skoro jego wspomnienia tworzą maile, a w moich mailach do niego nie pisałem o Zoe nic, to możliwe, że Connor nie zdaje sobie sprawy. Z drugiej strony przecież pamięta niektóre rzeczy z dawnego życia, których w listach nie było, jak na przykład układ swojego domu, czy prowadzenie auta. Jak to działa...?

Chyba gdyby był na przykład wampirem to łatwiej by było go rozgryźć.

- Dobra, to milczenie zaczyna się robić niepokojące... - mruknął, schylił się i złapał mnie za ramiona, żeby lepiej się przyjrzeć. 

Uderzył we mnie kolejny wniosek: Załóżmy, że Connor jakimś cudem nie pamięta tego, że właśnie przez zdemaskowanie mojej słabości do Zoe kiedyś się wściekł i popchnął mnie na ziemię. Bo w końcu by się domyślił, czemu teraz, po przywitaniu z Zoe zaniemówiłem. Co jeśli historia się powtórzy, jeśli mój przyjaciel się dowie?

Rany, przecież Connor mnie zabije! Albo gorzej - zrazi się, albo wścieknie! Nie chcę tego widzieć!

To, że Connor tak mi się przypatrywał sprawiło, że się spiąłem i poczerwienialem na twarzy. Byłem pewien, że mógł przeczytać ze mnie prawdę jak z otwartej księgi. Potem, kiedy sobie uzmysłowiłem, że mogę przez miłość do jego siostry go naprawdę stracić, poczułem inny, zimny rodzaj pieczenia na twarzy, przypływ adrenaliny.

- Co ty tak migasz na biało-czerwono? - nie odpowiedziałem, nie umiejąc się wytłumaczyć. - Koniec tego, idziemy do pielęgniarki w tej chwili! Zaraz mi tu padniesz!

Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Jakaś dawno zapomniana cząstka miłosnego zdobywcy się we mnie obudziła. Jeśli miałem rzeczywiście zbliżyć się do księżniczki z pasemkami w kolorze indygo, musiałem najpierw okiełznać smoka, z którym się przyjaźniłem. Smoka, na którym mi tak bardzo zależało.

Wziąłem głęboki oddech i postarałem się to na razie wyrzucić z głowy.

Przecież cię znam, Piegusie (Dear Evan Hansen - AU)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz