Harry
14 sierpnia
– Więc jutro wracasz? – zagadnął mnie w pewnym momencie Nick.
Dzisiaj znowu pomagałem im w cukierni, a dzieci były pod opieką mojej mamy. Właśnie takiej odskoczni potrzebowałem.
Wylizywałem właśnie miskę z bitej śmietany, dlatego oblizałem palce i spojrzałem na Grimshawa chcąc mu odpowiedzieć.
– Tak, muszę jeszcze ogarnąć wszystko, zanim chłopcy pójdą do przedszkola – potwierdziłem – jęcząc w duchu na to, ile roboty mnie czeka.
– To może ostatnia kawa przed wylotem? – zaproponował.
Od razu wyszczerzyłem zęby.
– Chętnie – potwierdziłem. – Gemma, popilnujesz dzieci? – zapytałem, patrząc błagalnym wzrokiem na siostrę.
Liczyłem, że się zgodzi, chociaż od dwóch dni była na mnie obrażona i prawie się do mnie nie odzywała. Ale do cholery, przecież nic takiego nie zrobiłem, po prostu zagadałem się na kawie ze starym znajomym, a jej korona z głowy nie spadła, bo zaopiekowała się dziećmi.
– Wybacz, Harry, ale jestem umówiona. Też mam swoje życie – odpowiedziała, posyłając mi sztuczny uśmiech.
Posmutniałem od razu.
– A, i na rodziców też nie licz, jadą dzisiaj po towar – dodała z przekąsem.
– W takim razie pójdziemy z dziećmi – odpowiedział od razu Nick. – Będę miał okazję lepiej je poznać.
Gemma obrzuciła nas oburzonym spojrzeniem, a ja uśmiechnąłem się do Nicka.
– W porządku – potwierdziłem. – Ale muszę wrócić do domu po kilka rzeczy.
– Przyjadę po was. Pojedziemy gdzieś, żeby im się podobało. Może te kolorowe kulki?
– Będzie idealnie – oznajmiłem, otrzymując kolejne ostrzegawcze spojrzenie od mojej siostry, ale nikt nie będzie mi dyktował, z kim mogę się widywać. Byłem dorosły.
Chłopcy oszaleli, kiedy jakieś dwie godziny później weszliśmy do tego pełnego zjeżdżalni, drabinek i kulek pomieszczenia. Zdążyłem im jeszcze powiedzieć, że mają być ostrożni, ale i tak pewnie mnie nie słuchali, i tyle ich widziałem, za to Nick skombinował kawę i przysiedliśmy przy jakimś stoliku.
Posadziłem sobie Pearl na kolana, a ta była teraz całkowicie pochłonięta oglądaniem, gdzie się znalazła.
– Jest do ciebie podobna – odezwał się Nick. – Ale chłopcy w ogóle.
Zaśmiałem się.
– Prawda? Skóra zdarta z Louisa, ale na szczęście Pearl chociaż coś ma po mnie – powiedziałem, przeczesując dłonią jej powoli formujące się loczki.
– Mogę ją potrzymać? Chyba nigdy nie trzymałem takiego małego dziecka.
– Nie jest już taka mała – poinformowałem. – Chcesz iść do tego nowego wujka? – zapytałem małą.
Przysiadłem się bliżej Nicka i podałem mu Pearl. Widząc, z jaką ostrożnością ją brał, naprawdę się tego bał.
A pomyśleć, że mogłaby być jego...
Przez chwilę siedziała grzecznie na jego kolanach, ale chwilę później wydała z siebie ogłuszający pisk i wyprostowała się jak struna, tak, że Nick ledwie był w stanie ją utrzymać, a ja roześmiałem się, widząc jego przerażenie.
– Ta! – oznajmiła, wygrywając się i wyciągając rączki w stronę dzieciaków, które nurkowały w kulkach kawałek dalej.
– Postaw ją na podłodze – powiedziałem. – Niech pozwiedza.
Nick postawił ją ostrożnie, a Pearl od razu ruszyła na czworaka w kierunku czegoś, co sobie upatrzyła, jednak zatrzymała się szybko i usiadła. Rozejrzała się dookoła, tym razem lokalizując moją torbę i to ona stała się teraz jej głównym celem.
Uśmiechałem się pod nosem, widząc, jak Nick uważnie ją obserwował, kiedy dopadła się do torby. Była specem od rozbrajania zamków i otwierania z pozoru nieotwieralnych rzeczy, więc długo nie zajęło jej dostanie się do środka. Zaczęła wyciągać stamtąd zabawki, które zabrałem, gadając coś po swojemu, a Nick był nią tak zafascynowany, że nie odrywał od niej wzroku.
Wyciągnęła swoją butelkę i zaśmiała się na jej widok, po czym spróbowała się napić.
Wstałem i podniosłem ją.
– Chodź tutaj, brudasie – powiedziałem, sadzając ją z powrotem Nickowi na kolanach, po czym powrzucałem rzeczy do torby i sięgnąłem po chusteczki i jedzenie.
Wytarłem małej rączki i otworzyłem pojemnik, w którym miałem kilka rzeczy do zjedzenia.
– Nakarm ją – zaśmiałem się spoglądając na Nicka, a on wlepił we mnie przerażone spojrzenie.
Przysunąłem sobie krzesło, siadając jak najbliżej nich, przy okazji zerkając na chłopców, żeby upewnić się, że nic im się nie stało.
– Nie umiem – odpowiedział.
– Najwyższa pora się nauczyć. Pasuje ci taki maluch.
Nick uśmiechnął się do mnie szeroko, kiedy podawałem Pearl kawałek banana.
– Może kiedyś.
– Wiesz, może czasami odwiedzałbyś nas w Houston? – zapytałem.
Fajnie było odnowić kontakt z Nickiem i zachowywać się wobec siebie normalnie po tym wszystkim, co między nami było.
– A twój mąż? Nie będzie miał nic przeciwko?
Pokręciłem głową, podając małej butelkę z piciem i przytrzymując, żeby się napiła. Trzeba było ją kontrolować, bo pewnie zaraz zrobi tutaj niezły bałagan i całe otoczenie będzie usmarowane bananem.
– Pomarudzi i przestanie, nie może mi przecież wybierać znajomych – powiedziałem.
Może na początku będzie zły, ale ja nie robię mu wyrzutów co to tego, z kim się spotyka, więc on też nie może kontrolować mnie.
~ ~ ~ ~ ~
Co też ja mam w głowie haha😇😇😇
CZYTASZ
All of these stars will guide us home
Fanfic[[ Written in the stars - część 2 ]] Harry nigdy nie przypuszczał, że przypadkowo poznana osoba będzie miłością jego życia... ...a przynajmniej tak mu się wydawało, zanim nie został w domu z dziećmi, a jego mąż znowu nie wylądował gdzieś w kosmosie.