Louis

1.3K 148 13
                                    

Imprezka 🎈🎂🎉

😂




Louis

28 września


W końcu nadszedł dzień, w którym nasza śliczna córeczka miała roczek i pomimo że źle się czułem i nafaszerowałem się tabletkami, żeby jakoś funkcjonować, to chodziłem dumny jak paw.

Byłem cholernie dumny z moich dzieci.

I męża oczywiście.

Harry był wspaniały, bo nie dość, że radził sobie z dziećmi, to jeszcze opiekował się mną, a ja modliłem się, żeby to wszystko przeszło mi jak najszybciej, tylko po to, żebym mógł gdzieś go zabrać i chociaż minimalnie mu się odwdzięczyć.

 Jest i moja śliczna bratanica – usłyszałem głos mojej siostry i obróciłem się w tamtą stronę. – Cześć, słoneczko, chodź do cioci – powiedziała Lottie i praktycznie wyrwała mi małą z rąk.

 A ze mną już się nie przywitasz? – zapytałem.

Lottie zaśmiała się.

 Cześć, braciszku?

Przewróciłem oczami, po czym obróciłem się, żeby zerknąć, gdzie podziewał się Harry i bliźniaki. Zlokalizowałem ich przy drzwiach witających się z Anne i Robinem.

 Jest zainteresowana balonami, więc stój tutaj. Ostatnio lubi chodzić i jak jej się znudzą balony, to pilnuj, żeby się nie pobrudziła – poinformowałem siostrę, po czym ruszyłem w stronę drzwi, żeby przywitać się z teściami i pewnie ze szwagierką, która powinna gdzieś tutaj być.

Stałem z Pearlie przy balonach i torcie tylko dlatego, że mała była nimi zachwycona, gdyby nie to, sam bym pomógł Harry'emu, ale na szczęście zjawiła się moja siostra. Czasami się przydawała.

Powoli schodziło się coraz więcej gości, a impreza miała się zacząć za kilka minut. Miałem tylko nadzieję, że Ryan nie rozniesie wszystkiego, zwłaszcza że było tutaj kilka dzieciaków, które przy nim zawsze dostawały małpiego rozumu.

 Dzień dobry – przywitałem się z teściami.

 Witaj, Louis – odpowiedziała od razu Anne. – Kiepsko wyglądasz.

Uśmiechnąłem się lekko. Coraz bardziej zmieniała do mnie nastawienie, chociaż czułem, że i tak nadal nie wkupiłem się do końca w jej łaski, jednak zaakceptowała wybór Harry'ego. Mimo to pewnie nadal o wiele bardziej wolałaby go z tym psychopatą, Nickiem, ale już się nie wtrącała.

 Skutki powrotu na Ziemię – stwierdziłem. – Grawitacja jest do bani.

Robin roześmiał się od razu, on już dawno mnie zaakceptował i pewnie tylko czekał, aż uda mu się odciągnąć mnie na bok i trochę porozmawiać. Przy okazji przedstawili mi też chłopaka Gemmy, która nie miałem pojęcia, gdzie się podziała.

 Siadajcie – powiedział Harry, wskazując im miejsca. – Gdzie masz Pearl? – zapytał mnie.

 Lottie się nią zajmuje – oznajmiłem.

Pokiwał głową i rozejrzał się po sali. Moja część rodziny już tutaj dotarła, jego również, Liam i Niall z dziećmi też już byli, brakowało więc jedynie Zayna i Shawna z tym małym diabłem.

 Tata, gdzie ciocia? – zapytał Alex, ciągnąc Harry'ego za rękaw.

 Zaraz przyjdzie, poszła siku, musicie jeszcze chwilkę poczekać – odpowiedział.

Bliźniaki pokiwały głowami, a ja zaśmiałem się lekko. Gemma chyba zawsze była ich ulubioną ciotką, ale nic dziwnego, skoro mieszkała tak daleko. Moje rodzeństwo mieli praktycznie na co dzień.

W ogóle chłopcy wyglądali uroczo, jak mali szefowie mafii w tych swoich szarych, kraciastych garniturkach, w które ubrał ich Harry, za to Pearl miała pastelowo-różową, tiulową sukienkę, w której wyglądała dosłownie jak księżniczka.

Drzwi otworzyły i tym razem do sali wbiegł z krzykiem Ryan, a zaraz za nim Shawn, któremu udało się go złapać i przytrzymać, posyłając nam przepraszające spojrzenie. Po nich wszedł lekko wkurzony Zayn, który od razu złapał małego za rękę.

 Cześć – przywitał się, po czym odszedł z chłopcem w stronę toalet, z których właśnie wychodziła Gemma, a bliźniaki od razu do niej podbiegły.

Czyżby w końcu się za niego wzięli? Najwyższa pora, bo z tego, co wiedziałem, to dostali już niejedno wezwanie do przedszkola. Chociaż nawet mimo to i tak zapowiadał się ciężki dzień. Odbyliśmy krótką rozmowę z Shawnem, który po chwili poszedł usiąść na swoje miejsce, a ja miałem iść i powiadomić obsługę, że wszyscy już są i możemy zaczynać.

 Gotowy? – zapytałem Harry'ego.

 Szczerze? Wiesz, że chcę mieć to już za sobą – odpowiedział cicho, pochylając się i całując mnie w policzek.

 Damy radę – zaśmiałem się, ściskając lekko jego dłoń, po czym poszedłem powiadomić tę całą obsługę.

Sam chciałem, żeby było już po wszystkim, ale to przecież tylko kilka godzin. 

All of these stars will guide us homeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz