24. Nie zrobisz tego

95 21 21
                                    

Ja wiem jak stara jest ta piosneka noale akurat mi się puściła na Spotify i no i co zeobisz nic nie zrobisz

Stałem oparty o ścianę i ani myślałem wyjść. Prędzej czy później musiało dojść do konfrontacji, ale wolałem nawet się nad tym nie zastanawiać. Albo inaczej – myślałem o tym jak tej konfrontacji uniknąć. W schowku nie było ani kratki, za którą znalazłbym szyb wentylacyjny (do którego na dobrą sprawę na pewno bym się nie zmieścił), a tym bardziej nie znajdowały się tam żadne inne drzwi.

– Nie masz gdzie spierdolić. – Usłyszałem zza ściany. Kolejny dreszcz przeszedł mi po plecach.

– Co ty mu zrobiłeś? – szepnęła Margo.

– Pocałowałem jego żonę, żeby wyłudzić od niej informacje, a co?

– Ty sukinsynu... – Głos Ethana stał się znacznie donośniejszy.

– Macie tu cholernie cienkie ściany – zdążyłem wyszeptać do Margo, kiedy nagle drzwi się otworzyły.

Postura Ethana nie wzbudzała strachu, ale stojący obok niego facet – którego swoją drogą dobrze znałem jako tego, który zwykle leniwie sunął za mną w czarnym aucie – już tak. Nie pamiętam, żebym kiedyś widział go stojącego i wyprostowanego, teraz jednak miałem okazję. Eksponował przede mną mięśnie, które opinała marynarka.

Szybko dodałem dwa do dwóch. Tylko w jeden sposób mogli dowiedzieć się, gdzie mnie szukać. Najwyraźniej byłem śledzony.

Nie zdążyłem się odezwać. Nie potrzebował dużej siły, żeby chwycić mnie za sfatygowaną po poprzedniej bójce koszulę i wywlec ze schowka. Zastanawiałem się, czy wyprowadzić cios, nim on zrobi to pierwszy.

Gapiłem się prosto w jego twarz, na której próżno szukać ludzkich emocji. Czekał na polecenie.

– Słuchaj – wtrącił Ethan – możesz sobie robić co chcesz. Możesz szukać kogo chcesz. Możesz bawić się w jebanego psa i gonić za własnym ogonem, w dupie to mam, ale nigdy w życiu nie mieszaj w to Jodie. A już na pewno nie waż się zbliżyć do niej swojego zakazanego pyska.

Próbowałem nabierać tlen, co w tej pozycji było praktycznie niemożliwe, a jeśli nie niemożliwe, to na pewno znacznie utrudnione. Napastnik przy okazji ściskania koszuli zapomniał (albo robił to celowo), że mnie poddusza. Nie mogłem nawet odpowiedzieć.

– Załatwiłem ci życie po pierdlu, a ty jak się odpłacasz, co?

Gałkami ocznymi przeleciałem po reszcie pomieszczenia. Za regałem kłębiły się dziewczyny i wymieniały ze sobą ciche uwagi. W drzwiach prowadzących do sali głównej stał radiowiec ze swoim „pędzlem" i patrzyli na całą tę szopkę z apetytem. Zastanawiałem się, czy Margo bardzo oberwie się za kłamstwo, które im sprzedała.

Sama ona stała tuż obok i wyglądała jakby w każdej chwili mogła rzucić się na trzymającego mnie kolesia z pazurami i rozszarpać go na kawałki.

– Nigdy... jej nie... skrzywdziłem – wycharczałem, kładąc dłonie na trzymającej mnie pięści. Wcale mi to nie pomogło, bo tamten docisnął jeszcze mocniej.

– To była jedyna zasada – wykrztusił Ethan, plując mi w twarz. – Miałeś zostawić ją w spokoju. Pomagałem ci tylko ze względu na nią. Nigdy w życiu bym się na to nie zdecydował, gdyby nie jej inicjatywa. Nawet tego nie potrafiłeś docenić? Dla jednej zakłamanej suki jesteś w stanie nadszarpnąć zaufanie jedynej osoby, która mogła ci pomóc?

– Elizabeth... nie jest...

– Świetny moment, żeby bronić jej honoru – wycedził. – Masz mi coś do powiedzenia?

Terapia Elizabeth Snow [THE END]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz