8

487 58 3
                                    

POV Brook

- Andy! Oddaj mi ten telefon!!- krzyknąłem biegnąc za nim do góry po schodach

-Daj mi chwilę i ci go oddam- odkrzyczał wpadając do naszego mieszkania, zatrzaskujacych za sobą drzwi

- Przyrzekam, że następnym razem jak nie będę miał kieszeni i będę musiał gdzieś dać telefon, to włóże go sobie w gacie zamiast dać tobie!- uderzyłem w drzwi a sekundę później blondyn mi otworzył

-Proszę - zadziornie się uśmiechnął oddając mi moje urządzenie

- Nie.. nie zrobiłeś tego..

- Nie ma za co- usmiechął się i poklepał mnie po ramieniu..
Tak jak myślałem, Andy wysłał Jackowi nasz film, który wczoraj kręciliśmy..

- Co on sobie o mnie pomyśli widząc, że jem z kumplami jedzenie dla kota? Serio Fowler? Było mu wysłać inny..

-Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi.. - zrobił smutną mine przez to, że nazwałem go kumplem

-Ehhh chodź tu- przytuliłem go do siebie i dodałem - Jasne, że jesteśmy ale nie myśl sobie, że nie jestem jeszcze za to zły..

- Jeszcze mi za to podziękujesz- mruknął burząc moje idealnie ułożone włosy, kiedy nagle mój telefon wydał z siebie dźwięk

-Co odpisał?

- To Rye. Pytał czy mają nas zabrać po drodze czy mają nam przywieźć coś do jedzenia- spojrzałem wyczekująco na Fowlera, który spojrzał na czas w swoim telefonie a potem popatrzył na mnie

-Nieee, nie chce mi się iść. Niech coś nam weźmie- odparł, więc odpisałem Beaumontowi na jeszcze kolejne trzy wiadomości, które mi w wysłał po czym razem z Fovvsem wzięliśmy się za chociaż mininalnie ogarnięcie naszego mieszkania, ponieważ panował tam na prawdę ogromny syf.

Kiedy po ponad dwóch godzinach w pokoju dało się normalnie przejść, nie potykając się o nic po drodze, w końcu usiadłem na swoim łóżku.

-W końcu jakoś to wygląda- odparł dumny Andy, podając mi szklankę z piciem

- Tak, odwaliliśmy kawał dobrej roboty- pochwaliłem nas obu,dziękując jeszcze za napój

-Jesteśmy!- krzyknął Ryan, jak zwykle drzwi otwierając poprzez kopnięcie ich.. co za człowiek

-Jeśli będziesz tak robił to za niedługo znowu trzeba będzie kupić nowe, a dziurę w ścianie od klamki to ty będziesz łatał- furknął naburmuszony Fowler

-Wooow jak tu czysto- odparł Mikey wchodząc do naszej wspólnej sypialni jako pierwszy

-Mówiłem Ci, że jak posiedzimy dłużej to z nudów zaczną sprzątać!- zaśmiał się Beaumont, który obecnie był w kuchni

-Zrobiłeś to specjalnie!- krzyknąłem, w jego stronę wymierzając palcem na co włożył mi w dłoń plastikowy widelec

-Czy ty sobie robisz ze mnie żarty?- spytałem widząc jak podaje Andiemu zwykły

- Tak będzie lepiej, dla Twojego dobra i mojego- posłał mi uśmiech i usiadł obok Andiego, który siedział na czarnej skórzanej kanapie

-A ty co? Będziesz się dąsał bo musiałeś sprzątać? - zapytał dziecinnym głosikiem, dotykając małego noska blondyna, który właśnie go zmarszczył

- Ohh jeśli tak to ja z Cobbanem wezmę za was zmywanie w tym tygodniu co?- zapytał obejmując go ramieniem, przez co najstarszy spojrzał na mnie, a ja pokiwałem głową

-Dwa- powiedział stanowczo a Rye się zgodził. Mikey za to zaczął marudzić coś pod nosem

-I jeszcze wynosicie śmieci- dodał z zadziornym uśmiechem wiedząc, że Ryan zgodzi się na wszystko, byle Andy nie był na niego zły

-Oczywiście- przytaknął mu i pocałował w skroń.

I oni mówią, że nic między nimi nie ma..

-Beaumont nie żyjesz..- rozległ się głos Mikey'ego, który kompletnie nie brzmiał tak jak miał zabrzmieć, czyli groźnie, przez co zacząłem się śmiać.

Chłopaki zajęli się swoimi rzeczami, więc postanowiłem napisać do Jacka.. tylko co mam mu napisać.. A może robi coś ważnego i dlatego nie pisze?
Albo pomyślał, że jestem kompletnym debilem i  nie chcę ze mną pisać?

-Trudno, najwyżej odezwie się potem- pomysłem w trakcie pisania smsa do irlandczyka mając nadzieję, że nie weźmie tego vloga, a raczej Challengu do siebie zbyt bardzo.

SOULMATE   ×JACKLYN×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz