11

544 55 6
                                    

POV Brook

Dzisiaj postanowiłam wybrać sie na półtora godzinny trening na siłowni. Nie tylko dlatego, że Andy wraz z Ryanem odsypiali noc spędzoną w kinie i nie chciałem się im kręcić, ale też chciałem troszke bardziej popracować nad sobą.

Po naprawde ciężkich dziewięćdziesięciu minutach wszedłem cały mokry do szatni, nie marząc o niczym innym niż gorący prysznic. Niestety był tutaj taki tłok, że finalnie odbiegłem od tego pomysłu i nie przebierając się opusiłem siłownie.
Na dworze nie było jakoś mega ciepło, więc zrzuciłem na siebie bluze i spokojnie spacerem ruszyłem w stronę domu. Przez myśl przeszło mi by wstąpić do sklepu ale ten pomysł również odrzuciłem czując swój.. hmm jakby to ładnie ująć.. nie zbyt ciekawy zapach.
Jeszcze raz spojrzałem na sklep, który właśnie minąłem dalej podążając do domu.

Kiedy byłem już pod blokiem wyjęłam z torby klucze nie chcąc dzwonić domofonem by nie obudzić chłopaków.
Szedłem schodami do góry bawiąc się pękiem kluczy myśląc o tym, że gdy tylko wyjde spod prysznica i tylko coś zjem to zadzwonię do Jacka.

Wsadziłem klucz do zamka chcąc go przekręcić lecz nic takiego nie nastąpiło.

-Otwarte?- zapytałem sam siebie i po wyciągnięciu go nacisnąłem klamkę.

Wszedłem do środka rozglądając się po mieszkaniu w poszukiwaniu chłopaków

- Andy?- zawolalem nie widząc żadnego z nich

- Andy pojechał z Blair'em gdzieś tam.. - jęknął Rye leżący u Fowlera na łóżku.
To dlatego go nie widziałem..

- Ohh- mruknąłem pod nosem Przypominając sobie naszą wczorajszą rozmowę na temat castingu do nowego członka grupy.
Nie byłem jakoś za bardzo za tym pomysłem lubiłem tak jak jest teraz i moim zdaniem nie potrzebowaliśmy jeszcze kogoś w zespole..
No cóż ale nie ja tu rządzę..

-Jak było?- Spytałam zrzucając z siebie koszulkę wraz ze spodenkami

-Zależy o co pytasz..

-Okej.. Nie było pytania Beaumont- uniosłam ręce w geście obronnym na co chłopak na mnie spojrzał z cwanym uśmiechem na twarzy

-Broooklyn- jęknął gdy chciałem opuścić sypialnię

- Tak Ryanku?

-Zrobisz coś do jedzenia? Obiecuje, że ci to wynagrodze- mówił trzymając pół twarzy w poduszce w kształcie kaktusa

-Wezmę prysznic i zrobię nam śniadanie mimo że jest- spojrzałem na czas w telefonie- prawie trzynasta

-Kocham Cię- krzyknął w trakcie tego gdy byłem już w łazience

- Jasne jasne- zaśmiałem się w myślach zdejmując z sobie czerwone bokserki z Hollister, wchodząc do kabiny od razu puszczając na siebie gorącą  wodą.

-Właśnie o to mi chodziło.. - sapnąłem zakładając ręce za głowę, rozkoszując się kojącym dotykiem wody, który obmywał moje zmęczone ciało.

Nie mam pojęcia ile tak stałem ale jedyne co mnie wyciągnęło z tej łazienki to był mój burczący brzuch i tak teraz stwierdzam, że iście na głodniaka na siłownie to był bardzo zły pomysł..

Delikatnie osuszyłem swoje ciało białym, puchowym ręcznikiem i owijajac nim sobie biodra wyszedłem  z pomieszczenia.

-Cześć Andy- przywitałem się z blondynem, który właśnie wchodził do kuchni

-Hej, jajecznica może być? - spytał na co energicznie pokiwałem głową.
Fowler wszedł z głąb kuchni by za dosłownie minutę  podać mi talerz z pysznie pachnącym śniadaniem

-A ty?- mruknąłem zaczynając jeść w locie

-Ja jadłem wcześniej, to dla was- uśmiechał za co bardzo mu podziękowaniem.
Jeden i drugi był jakoś bardzo szczęśliwy, więc byłem ciekaw co sprawiło, że mają taki humorek a nie inny, ale nie ładnie się wtrącać w cudze sprawy. Poczekam aż sami coś powiedzą, albo nim Ryan coś wypepla przez przypadek.

Wszedłem do pokoju widząc już Ryana ubrnaego w koszulke i dresy, rozłożonego na łóżku Mikey'ego z zarzuconymi nogami na stolik, równie zajętego jedzeniem tak jak ja

-Smacznego

-Dzięki, Tobię też - usiadłem na swoim łóżku w podobnej pozycji do bruneta, nadal będąc w samym ręczniku

-Zachowujecie się jakbyście nigdy nie widzieli jedzenia na oczy- zaśmiał się Fovvs zaujmując miejsce na kanapie

-I co się dowiedziałeś?- Ryan spojrzał w stronę Fowlera, wyczekując od niego odpowiedzi na temat wczorajszej jak i dzisiejszej rozmowy z managerem

-Mamy dodać na koniec vloga, który dodamy dzisiaj informacje, że poszukujemy piątej osoby.
Będą się konaktuowac z Blair'em i on będzie ich przesłuchiwał i stwierdzi czy ktoś od razu do nas trafia na stałe czy narazie na próbę- mówił pokazując w telefonie informacje jakie mają się tam znaleźć

-Chce jeszcze młodszego ode mnie?- spytałem widząc wymagania wiekowe

-Wiesz, staruchów mamy pod dostatkiem- wybuchnął śmiechem Beaumont, wyrazie spoglądając w stronę blondyna, który był najstarszy z nas wszystkich

-Staruchow mówisz? OKEY...

-Chodź tu mój staruszku- brunet złapał go w ostatnim momencie, gdy ten chciał opuścić pokój i zamknął go w swoich objęciach.

Czy to dziwne, że wyobraziłem tak sobie siebie i..

-Puść mnie..

-Nie, jeszcze mi Cię  ktoś porwie.. Brook widziałeś kiedyś takiego staruszka co wygląda jakby ledwo czternaście lat skończył?- ponownie się zaśmiał na co Fowler zaczął się wyrywać

-Andy przecież to tylko żarty. A to, że nie wyglądasz na tyle lat ile na prawdę masz to zaleta, a nie wada- odezwałem się przez co jak na zawołanie przestał się wyrywać

-Masz szczęście, że Gibson znowu uratował ci dupe

- Mi?- spytał chcąc coś dodać, kiedy rozległ się dźwięk mojego dzwonka, więc nie zważając na nic rzuciłem się w stronę smartfona chcąc jak najszybciej odebrać połączenie

3/4

SOULMATE   ×JACKLYN×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz