19

457 54 6
                                    

POV Brook

Tego samego dnia również prowadziłem rozmowę z Jackiem.
Co prawda było już dosyć późno, a ja w dalszym ciągu siedziałem w pokoju, który normalnie jest naszego managera, ale wykorzystując jego dzisiejszą nieobecność postanowiłem właśnie tam porozmawiać z moim przyjacielem na odległość.

-Też chciałbym grać na gitarze jak ty- odezwałem się, poprawiając słuchawki, które miałem w uszach

-Przecież to nic takiego.. przy Andym to ja jestem nikim - zaśmiał się ponownie zaczynając cicho grać

-Kiedyś coś mi tam pokazywał, ale ja nie mam do tego nerwów- wzruszyłem ramionami

-Wiesz, jakimś mistrzem nie jestem ale jeśli może byśmy się kiedyś zdecydowali może.. no wiesz.. spotkać albo jak będziecie może tu kiedyś u mnie w Dublinie grali koncert to zapraszam cała czwórkę- nerwowo uciekał wzrokiem a ja jego twarzy pojawiły się rumience

-Oczywiście jeżeli będziecie mieli czas i ochotę..- dodał

- Jasne, że wpadniemy- szepnąłem troszkę ciszej widząc, że drzwi za chłopakiem zaczynają się uchylać

-Synuś taka malutka prośba..-MAMO ROZMAWIAM!- irnaldczyk podniósł głos, który zamiast brzmieć groźnie czy coś podobnego, brzmiał uroczo

-Dobry wieczór- powiedziałem machając i uśmiechając się do kobiety, która uważnie wpatrywała się w ekran telefonu Jacka, na którym widniałem ja

-Dobry wieczor-odparła  również z uśmiechem po czym popatrzyła na swojego syna

-Rozmawiaj sobie z ...-Brooklyn- przerwał jej a kobieta kontynuowała - z Brooklynem, tylko proszę Cię na gitarze pograsz koledze jutro. Jest już po dwunastej, a ja w końcu chciałbym pójść spać

-J-już po dwunastej?-spytał z niedowierzaniem, spoglądając na ekran telefonu na co rodzicielka Duffa się zaśmiała pod nosem

-Ohhh przepraszam.. juz będę ciszej- odłożył gitare na swoje miejsce i usiadł spowrotem do biurka, na którym stał telefon

-Dobranoc- powiedziała jeszcze nim wyszła

-Dobranoc mamo- pożegnał się Jack więc zrobiłam to samo zamieniając tylko mamo na "proszę Pani"

-Mogę się założyć, że jutro będzie się o Ciebie pytać- westchnął przenosząc się z telefonem na łóżko

-Przecież to nic złego

-No tak tyle, że nie nasz mojej mamy

- Jak to nie?- spytałem unosząc brwi do góry

- Ohh Brookie.. Nie w tym sensie

-Lubię jak tak do mnie mówisz..- palnąłem bez zastanowienia przez co chłopak zamilkł. Widziałem po nim, że chciał coś powiedzieć ale kiedy tylko uchylał usta, zaraz je zamykał

-Coś się stało? - spojrzałem na bruneta a w jego oczach ujrzałem pustkę?
Tylko dlaczego?

-Jack?- bez reakcji

-Jonky?

-Jackie?

Nadal to samo..

-Jack.. -szepnąłem a dopiero za czwartym razem chłopak spojrzał na mnie ze łzami w oczach

- Co jest?- spytałem a po policzku chłopaka spłynęła łza..

- Nic Brook..

-Przecież widzę..

-J-ja.. j-ja p-po prostu nie chcę tu być.. to mnie przerasta

-O czym ty mówisz?!

- Ale mama się nie zgodzi..- kontynuował a ja w dalszym ciągu nie wiedziałem o co chodzi

- Nie wiem o czym mówisz, ale może porozmawiaj ze swoją mama to może się uda

-Wątpię..- to było ostanie słowo przed dłuższą ciszą która zapadła między nami.
Chciałem mu pomóc. Jest dla mnie ważny, nie mogłem patrzeć jak te piękne oczy ronią chociażby  jeszcze jedną łze..

-Ja muszę kończyć Brook..

-Dobrze, dobranoc. Jakbyś jednak zmienił zdanie to..-Wiem - przerwał nim dobrze dokończyłem-Dobranoc- szepnął i zakończył połączenie.
Byłem mega rozdarty w środku wiedząc, że nie mogłem pomóc przyjacielowi.

Wstałem z łóżka i wyciągając słuchawki z uszu ruszyłem w stronę łazienki, gdzie przmyłem jeszcze twarz zimna wodą, po czym wróciłem do naszego pokoju gdzie reszta moich przyjaciół dawno już spała.

SOULMATE   ×JACKLYN×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz