POV Brook
Tego samego dnia również prowadziłem rozmowę z Jackiem.
Co prawda było już dosyć późno, a ja w dalszym ciągu siedziałem w pokoju, który normalnie jest naszego managera, ale wykorzystując jego dzisiejszą nieobecność postanowiłem właśnie tam porozmawiać z moim przyjacielem na odległość.-Też chciałbym grać na gitarze jak ty- odezwałem się, poprawiając słuchawki, które miałem w uszach
-Przecież to nic takiego.. przy Andym to ja jestem nikim - zaśmiał się ponownie zaczynając cicho grać
-Kiedyś coś mi tam pokazywał, ale ja nie mam do tego nerwów- wzruszyłem ramionami
-Wiesz, jakimś mistrzem nie jestem ale jeśli może byśmy się kiedyś zdecydowali może.. no wiesz.. spotkać albo jak będziecie może tu kiedyś u mnie w Dublinie grali koncert to zapraszam cała czwórkę- nerwowo uciekał wzrokiem a ja jego twarzy pojawiły się rumience
-Oczywiście jeżeli będziecie mieli czas i ochotę..- dodał
- Jasne, że wpadniemy- szepnąłem troszkę ciszej widząc, że drzwi za chłopakiem zaczynają się uchylać
-Synuś taka malutka prośba..-MAMO ROZMAWIAM!- irnaldczyk podniósł głos, który zamiast brzmieć groźnie czy coś podobnego, brzmiał uroczo
-Dobry wieczór- powiedziałem machając i uśmiechając się do kobiety, która uważnie wpatrywała się w ekran telefonu Jacka, na którym widniałem ja
-Dobry wieczor-odparła również z uśmiechem po czym popatrzyła na swojego syna
-Rozmawiaj sobie z ...-Brooklyn- przerwał jej a kobieta kontynuowała - z Brooklynem, tylko proszę Cię na gitarze pograsz koledze jutro. Jest już po dwunastej, a ja w końcu chciałbym pójść spać
-J-już po dwunastej?-spytał z niedowierzaniem, spoglądając na ekran telefonu na co rodzicielka Duffa się zaśmiała pod nosem
-Ohhh przepraszam.. juz będę ciszej- odłożył gitare na swoje miejsce i usiadł spowrotem do biurka, na którym stał telefon
-Dobranoc- powiedziała jeszcze nim wyszła
-Dobranoc mamo- pożegnał się Jack więc zrobiłam to samo zamieniając tylko mamo na "proszę Pani"
-Mogę się założyć, że jutro będzie się o Ciebie pytać- westchnął przenosząc się z telefonem na łóżko
-Przecież to nic złego
-No tak tyle, że nie nasz mojej mamy
- Jak to nie?- spytałem unosząc brwi do góry
- Ohh Brookie.. Nie w tym sensie
-Lubię jak tak do mnie mówisz..- palnąłem bez zastanowienia przez co chłopak zamilkł. Widziałem po nim, że chciał coś powiedzieć ale kiedy tylko uchylał usta, zaraz je zamykał
-Coś się stało? - spojrzałem na bruneta a w jego oczach ujrzałem pustkę?
Tylko dlaczego?-Jack?- bez reakcji
-Jonky?
-Jackie?
Nadal to samo..
-Jack.. -szepnąłem a dopiero za czwartym razem chłopak spojrzał na mnie ze łzami w oczach
- Co jest?- spytałem a po policzku chłopaka spłynęła łza..
- Nic Brook..
-Przecież widzę..
-J-ja.. j-ja p-po prostu nie chcę tu być.. to mnie przerasta
-O czym ty mówisz?!
- Ale mama się nie zgodzi..- kontynuował a ja w dalszym ciągu nie wiedziałem o co chodzi
- Nie wiem o czym mówisz, ale może porozmawiaj ze swoją mama to może się uda
-Wątpię..- to było ostanie słowo przed dłuższą ciszą która zapadła między nami.
Chciałem mu pomóc. Jest dla mnie ważny, nie mogłem patrzeć jak te piękne oczy ronią chociażby jeszcze jedną łze..-Ja muszę kończyć Brook..
-Dobrze, dobranoc. Jakbyś jednak zmienił zdanie to..-Wiem - przerwał nim dobrze dokończyłem-Dobranoc- szepnął i zakończył połączenie.
Byłem mega rozdarty w środku wiedząc, że nie mogłem pomóc przyjacielowi.Wstałem z łóżka i wyciągając słuchawki z uszu ruszyłem w stronę łazienki, gdzie przmyłem jeszcze twarz zimna wodą, po czym wróciłem do naszego pokoju gdzie reszta moich przyjaciół dawno już spała.
CZYTASZ
SOULMATE ×JACKLYN×
FanfictionBrooklyn razem ze swoimi przyjaciółmi Andy'm, Ryan'em oraz Mikey'm tworzą boyband zwany Roadtrip. Chłopaki świetnie się bawią nagrywajac vlogi oraz covery na swój kanał, gdy właśnie podczas jednego z ważnych dla nich dni, życie Brooka zmienia się p...