POV Jack
Dzień jak dzień. Wstałem dobrze po godzinie jedenastej, schodząc zaspany na dół by zrobić sobie coś do jedzenia.
Byłem już w trakcie konsumowania swojej kanapki, którą przed chwilą sobie przygotowałem, kiedy mój telefon zaczął wibrować.
Szybko złapałem go w dłoń myśląc, że to Brookiś lecz tym razem była to Alice."Spotkajmy się jutro o 18 w parku. Martwię się o Ciebie"
Przeczytałem wiadomość, totalnie ją ignorując..
Na początku jeszcze się starała, a potem? Zachowywała jakbym się rozpłynął.
Wiem. Sam chciałem zamknąć tamten rozdział ale wtedy mnie coś ruszyło..Przecież jedna głupia rozmowa nie zaszkodzi..
Odpisałem jej, że nie zbyt mam czas, ale na chwilę możemy się zobaczyć.
Przecież nie powiem jej wprost, że nie mam życia i siedzę całymi dniami w domu pisząc z przypadkowym chłopakiem.Dosłownie minutę później zadzwonił do mnie Brook.
-Cześć- powiedziałem odbierając video rozmowę
-Hejka Jackuś- uśmiechał, więc ja zrobiłem to samo
-Coś się stało, że dzwonisz?- spytałem zmartwiony. O tej godzinie chłopak zwykle nie ma czasu by porozmawiać w ten sposób
-Cooo? Nieee! Skąd taki pomysł?
-Umm nie ważne.. co u Ciebie- spytałem, uważnie obserwując każdy ruch Blondyna poprawiającego włosy
-W sumie nawet spoko, za to widzę, że u Ciebie chyba nie bardzo..
-Wszystko w porządku.. - mruknąłem
-Powiedziałabym, że się nie wyspałeś ale wnioskując po braku twojej koszulki strardzam, że wstałeś max z 15 minut temu
-Dwadzieścia - poprawiłem go na co się zasmiał
- Co nie ma chłopaków?- zapytałem, wiedząc, że gadam z nim tylko gdy jesteśmy sami
- Nie ma, pojechali kupić coś do jedzenia bo w lodówce świeci pustkami
-I ty puściłeś ich samych? Czy ty chcesz żeby Ryan z Mikey'm zdemolowali cały sklep?- spytałem przypominając sobie film chłopaków, w którym Beaumont razem z Cobbanem chowali się w regalach, zrzucając stojące na nich produkty, czy Ryea, który wszedł do lodówki
-Poszedł z nimi Andy, więc o to akurat się nie martwię
-Tyle dobrze. Dziwi mnie to, że poprzednim razem nie wywalono was ze sklepu
-Ejjj, czy ty oglądałeś nasze filmy?- zapytał podekscytowany Brook.. O nie.. wpadłem.
- No przecież mi wysyłasz. Obiecałem, że będę oglądał jak mi wyślesz- odparłem mając nadzieję, że Brooklyn nie kapnie się w kolejności filmów, które mi podsyłał
- Ohh no fakt- zmrurzyl oczy, zaczynając się śmiać z samego siebie
-Jakieś plany na dzisiaj?
-Dzisiaj siedzimy w domu, a Ty?
-Ja Dzisiaj też siedzę..- mruknąłem, jakbym tego nie robił co dzień..
-Dzisiaj wpada nowy vlog, obejrzysz?
- No przecież, że tak. Za każdym razem się pytasz
-Bo jesteś dla mnie ważny.. znaczy.. to jest dla mnie ważne.. opinia twoja.. ughhh
Miałem na myśli..- blondynowi platał się język a na twarzy pojawiły się wypieki-Spokojnie- usmiechąłem się nie tylko przez to co powiedział Brook, ale też przez jego reakcje
-Wiesz co dzisiaj jest za dzień? - spytał najprawdopodobniej chcąc tym zmienić temat
-hmmmmm
- No nie mów, że nie wiesz..
Zastanawiałem się chwilę i nadal nie wiedziałem o co mu chodzi
- Nie wiem..
-Wiesz!
-Brookie nie mam pojęcia- rzekłem po kolejnej chwili na myśłu
-Dokładnie trzy miesiące temu się poznaliśmy!- ucieszony blondyn popatrzył w moja stronę a mnie zamorowało.
Czy on to na prawdę liczy?!-wooow jak to szybko zleciało.. - mruknąłem, nie wiedząc co mam powiedzieć..
Przez tak krótki czas między mną a nim powstała tak mocna więź..
- No nie?- zapytał, więc mu przytaknąłem
-Jack?
- Hmm?
-Bywasz czasem tutaj u nas?
-W jakim sensie?
-Bo tak sobie pomyślałem.. z reszta już nie ważne..
-Brook, jak zacząłeś to skończ- odparłem nie wiedząc za bardzo co chłopak miał na myśli
-Bo wiesz, tak czysto teoretycznie to..-JESTEŚMY!- Przerwał mu głos, a nawet trzy
-Musze kończyć..
- Jasne ale nie myśl, że ta rozmowa cie ominie- pogroziłem mu palcem
-Oczywiście, do potem- szepnął puszczając bzuaika w powietrzu rozłączając połączenie
CZYTASZ
SOULMATE ×JACKLYN×
FanficBrooklyn razem ze swoimi przyjaciółmi Andy'm, Ryan'em oraz Mikey'm tworzą boyband zwany Roadtrip. Chłopaki świetnie się bawią nagrywajac vlogi oraz covery na swój kanał, gdy właśnie podczas jednego z ważnych dla nich dni, życie Brooka zmienia się p...