7

570 56 6
                                    

POV Jack

Kolejny dzień tym razem rozpocząłem z szerokim uśmiechem na twarzy.
Po raz pierwszy od tych kilku dni nie wstałem z myślą o tym, jakie to moje życie jest beznadziejne, a to tylko za sprawą niejakiego Brooklyna.
Byłem ciekaw jak wygląda. Czy jest wysoki czy niski. Ma ciemne włosy czy może jasne.. jak brzmi jego głos..
Wiem, to trochę dziwne bo piszemy tylko ze sobą smsy, ale ja się już do niego przywiązałem.. To jest moja największa wada, za bardzo i za szybko wszystkim ufam.

Również tego poranka czekałem, aż chłopak się odezwie.
Moja mama jak zwykle z samego rana była już w pracy, więc w domu byłem sam.
Podczas jedzenia śniadania, na które zrobiłem sobie płatki z mlekiem zauważyłem małą karteczkę z listą zakupów i prośbą abym poszedł do sklepu.
Spojrzałem na produkty, które się na niej znajdowały i śmiało mogłem stwierdzić, że ktoś przyjdzie do nas w gości i mama ma zamiar zrobić swoje popisowe ciasto.
Po umyciu po sobie miski wróciłem do swojego pokoju, gdzie się ubrałem i ogarnąłem do wyjścia, co jakiś czas spoglądając na telefon, czy przypadkiem Gibson nie daje o sobie znać.
Nie widząc nic na wyświetlaczu schowałem urządzenie do kieszeni i zbiegłem na dół po schodach do kuchni, z której wziąłem jeszcze pieniądze na zakupy.
W dłoń złapałem jeszcze klucze od domu i po zamknięciu go ruszyłem w stronę pobliskiego supermarketu.

Nie całe czterdzieści minut później stałem już przy kasie, pakując wszystkie produkty z listy już chyba do piątej z kolei reklamówki.. JAK JA SIĘ Z TYM MAM NIBY ZABRAĆ?!
Na całe szczęście na piątej się skończyły. Zapłaciłem należną kwotę i wziąłem siatki w dłoń, dziękując za to, że mieszkam tylko nie całe dziesięć minut stąd.

Powolnym krokiem opusiłem sklep kiedy telefon w mojej tylnej kieszeni zawibrował.

-Serio? Akurat teraz?- zapytałem sam siebie decydując, że odczytam powiadomienie dopiero w domu.

Mijałem właśnie dom Lucasa. Jego mama stała na ogródku z przodu, podlewajac kwiatki.
Nie chcąc ranić się jeszcze bardziej szybko odwrócilem wzrok, kompletnie ignorując to, że w moich oczach zebrały się łzy.

- Ohh dzień dobry Jack!- usłyszałem krzyk..

-Super.. - pomyślałem

Odwrócilem głowę w tamtą stronę, na twarz nakładając najlepszy "szczery " uśmiech jaki miałem w zanadrzu. Wiem, że to nie w porządku ale co miałem innego zrobić?

-Dzień dobry!- odparłem wesoło starając się ignorować łzy w moich oczach, które stanowczo za szybko się w nich zbierały

-Może wpadniesz do nas dzisiaj na obiad?- zapytała w dalszym ciągu podlewając rośliny.

Czyli o niczym nie wie..

-Dziś nie mogę, mamy gości- podniosłem siarki do góry i dodałem- innym razem

-Trzymam Cię za słowo! Do zobaczenia!

Nic nie odpowiedziałem tylko ruszyłem przed siebie, chcąc być jak najszybciej w domu.

Kiedy tylko już się w nim znalazłem miałem ochotę ponownie zamknąć się w pokoju, ale tego nie zrobiłem.
Muszę być silny i nie mogę pokazać, że mnie to boli mimo, że od środka byłem już w kawałkach.
Wziąłem głęboki oddech, przymykając na chwilę
oczy..

Od razu lepiej!

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, który szybko znikł po przypomnieniu sobie, że ktoś musi rozpakować te wszystkie zakupy.. I tym kimś jestem niestety ja.

Po skończeniu w końcu usiadłem na kanapie, wyjmujac z kieszeni mojego iPhone i odblokowyjac go.

- Brook?- powiedziałem pod nosem widząc, że wcześniej dostana wiadomość jest właśnie od niego

Spojrzałem na wysłany przez chłopaka link i kliknąłem w jego, przez co od razu zostałem przeniesiony na Youtube.

Ma ekranie mojego  telefonu od razu pojawiła się czwórka chłopaków.
Popatrzylem krzywo na wyświetlacz..
-Co to w ogóle jest?- odparłem na głos, czekając aż filmik się rozwinie.

Po kilku sekundach pojawiło się intro? Tak, chyba tak się na to mówi.
Szczerze nie mam pojęcia po co on mi to wysłał..

Zrozumiem dopiero kiedy pojawiło się imię chłopaka w kolorze zielonym..
No tak.. przecież mówił, że nagrywa coś z kolegami.

Obejrzałem dokładnie cały odcinek z tego kanału, ciągle patrząc na Blondyna. Widac było, że ciągle ucieka gdzieś wzrokiem.
Był całkiem inny niż sobie go wyobrażałem. Był dużo bardziej delikatny i dużo bardziej przystojny.
Bez zastanowienia zasubskrybowałem kanał o nazwie RoadTripTV, zaglądając co jeszcze mają ciekawego na kanale.

Nie mam pojęcia jakimś cudem była już piętnasta siedemnaście a to oznacza, że moja mama zaraz wróci, a ja nic w domu nie zrobiłem.. a wręcz przeciwnie, zarobiłem więcej bałaganu i nadal siedziałem w salonie na kanapie oglądając  filmy z kanału Brooka i jego przyjaciół.

"Jak bardzo się uśmiałeś z Mikey'ego? Bo ja do teraz nie mogę przestać się śmiać "

Z oglądania wyrwał mnie SMS, na który szybko odpisałem

"Bardzo śmieszny, tylko co was nakloniło do jedzenia psiej karmy, która w sumie ci smakowała..fuu.
Umyłeś ty chociaż zęby? "

"To był pomysł Ryana. Ej nie śmiej się ze mnie! To na prawdę nie było takie złe! Jakbyś spróbował to powiedziałbyś to samo!"

"Czy ja wiem, jakoś tej pozostałej dwójce nie podpadł ten pomysł"- odpisałem a na moim ciele pojawiły się ciarki, ponieważ wyobraziłem sobie, że mam tą obrzydliwie wyglądającą psią karmę w buzi.

SOULMATE   ×JACKLYN×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz