Rozdział 65

630 73 16
                                    

Otworzyłam swoje niebieskie oczy i poczułam jak moje buty oraz skarpety wchłaniają wodę, w której aktualnie stałam. Nienawidzę tego uczucia. Czuję się jak kaczka.

Zaczęłam iść przed siebie, rozglądając się po obskórnym korytarzu. Było tu naprawdę ponuro i naprawdę ciemno. Ledwo widziałam czubek własnego nosa, do tego wszędzie jest okropna woda! Jak Kurama może mieszkać w takich warunkach?

Po niedługim czasie dotarłam do sali, gdzie stała ogromna klatka. Nawet nie wyobrażałam sobie, że te wrota mogą być takie wielkie. 

- Super!- pisnęłam i zaczęłam podchodzić bliżej.

- Czego tu chcesz nędzny człowieku?- za kratami pojawiło się czerwone oko, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu, gdy je zobaczyłam.

- Kurama tak nie wita się z ludźmi!- powiedziałam i stanęłam przed kratami.

- Skąd znasz moje imię człowieczyno?- po chwili z ciemności wyłonił się cały Kurama, a ja na jego widok zaczęłam piszczeć jak mała dziewczynka. 

- Tym to się nie przejmuj znam imiona wszystkich ogoniastych bestii i ich Jinchuriki! Zapamiętałam dzięki takiej jednej wyliczance.- zaśmiałam się pod nosem.- Ale tak po za tym Kurama mogę dotknąć twoje futra?

- Spróbuj przekroczyć kraty, a obiecuję, że cię zabiję. 

- Poczekaj chwilę! Przecież teoretycznie rozmawiasz teraz z moją świadomością, czyli jeśli ją zabijesz to moje ciało też umrze?- spytałam.

- W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Chodź przetestujemy to.

- Nie! Przyszłam tutaj przecież w innym celu. Potrzebuję twojej pomocy Kuramciu. 

- Nie zdrabniaj mojego imienia dzieciaku!

- Nie nazywaj mnie dzieciakiem. Nazywam się Makoto Chakura i nie przyszłam tutaj ze złymi intencjami. 

- Jednak nie jesteś zwyczajna.- powiedział, a ja popatrzyłam na niego nie zrozumiale.- Nie posiadasz chakry. 

- Czy to jest jakiś problem?

- Jeśli nie posiadasz chakry to nie zaliczasz się do definicji życia na tej planecie.

- Ale przecież są ludzie, którzy nie posiadają chakry.

- Każda istota żywa posiada chakrę, ale niektórzy posiadają jej tak mało, że nie potrafią z niej korzystać. W końcu jeśli ona się skończy to czeka cię śmierć, a ty nie posiadasz jej w nawet najmniejszych ilościach. Nasuwa mi to jedno rozwiązanie. Jako istota pochodzisz z innego świata.

- WOW! Kuramciu ty naprawdę jesteś super mega zajebiście mądry! Nie mówiłam ci, że pochodzę z innego świata, ale ty sam do tego doszedłeś.

- Nie nazywaj mnie tak. Nie zamierzam ci w niczym pomagać, irytujący szczeniaku!

- Łeee jesteś okrutny. Jako ogoniasta bestia znajdujesz się najbliżej! Nie chce mi się zapierniczać do Wioski Ukrytej w Chmurach do Gyukiego! Nie możesz na dosłownie jeden rzut złamać swojej tymczasowej niechęci do ludzi? Ja nawet nie jestem z klanu Uchiha, więc nie masz co się złościć.- on tylko prychnął i zamknął swoje oczy.- Nie możesz na chwilę cofnąć się w rozwoju do czasów Mędrca Sześciu Ścieżek!?- krzyknęłam, a on na dźwięk moich słów lekko się podniósł.

- Skąd ty tyle wiesz?

- Jak miałabym nic nie wiedzieć o Mędrcu Sześciu Ścieżek? Przecież to dzięki niemu powstali shinobi no i był na tyle silny, by podzielić chakrę dziesięcioogoniastego na dziewięć części. Może nie wyglądam, ale wiem o tym świecie więcej niż myślisz. 

- Nigdy nie widziałem, tak intrygująco irytującego człowieka.

- Nie jestem irytująca.- nadęłam lekko swoje policzki.- Po prostu ty masz uraz do ludzi. Jednak Kuromo nie proszę cię o wiele. Chcę żebyś mi pomógł. Bardzo ładnie proszę.

- Pewnie nawet jeśli powiem ,,nie" to i tak stąd nie pójdziesz, prawda?

- Zgadłeś mój ty słodziaku.

- Nazwij mnie tak jeszcze raz, a naprawdę ci nie pomogę!- warknął zły, a ja zaśmiałam się nerwowo.- Co niby miałabym robić?

- Musisz tylko rzucić mną bardzo mocno, wraz ze swoją wzmocnioną chakrą.- patrzył na mnie przez chwilę.

- Jesteś tak głupia, czy tylko udajesz?

- To było okrutne! Ja mówiłam poważnie!

- Tak czy inaczej, nawet jeśli bym chciał, to nie uda mi się ci pomóc. Ta pieczęć trzyma mnie w ryzach i nie mogę opuszczać ciała tej kobiety. 

- Niby mogłam bym ją zdjąć, ale jeśli to zrobię to historia pójdzie się rypać.- powiedziałam pod nosem.- Jednak jeśli oni ją trochę poluzują to będziesz chyba mógł wyjść. Tylko wątpię, że oni się na to zgodzą i jeszcze to, że ty możesz nas zaatakować. Nie żebym ci nie ufała, bo dla mnie jesteś numer jeden w Naruto, ale oni są zbyt nieufni do ogoniastych.

- Naprawdę myślisz, że bym was nie zaatakował?

- Tak. Nie jesteś taką osobą. Nawet jeśli jestem człowiekiem to dotrzymasz danego mi słowa.- uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę.

- Tacy ludzie jak ty umierają młodo. Dobrze Makoto pomogę ci i zapewniam cię, że nie będę agresywnie się zachowywał. 

- Dziękuję Kuromo!- wyciągnęłam w jego stronę rękę, której palce mocno ścisnęłam.

Kurama uśmiechnął się lekko i przybił mi  żółwika. Za nim opuściłam umysł Kushiny to pożegnałam się z lisem. Naprawdę cieszę się, że dałam radę z nim porozmawiać. Chociaż przez chwilę. 

- Wróciłam!- powiedziałam, gdy wstałam z kanapy, na której aktualnie leżałam.

- I jak kurduplu? Ustaliłaś coś?- długopis zniknął z głowy Hidana.

- Tak. Kyuubi powiedział, że mi pomoże i nawet obiecał, że przy tym nie będzie się zachowywał agresywnie.

- A ty mu wierzysz?- spytał Hidaś ze kpiną w głosie.

- Możecie mieć wszyscy wypaczone zdanie na temat ogoniastych bestii, ale przeszły one o wiele więcej niżeli nie jeden człowiek i to one są najbardziej pokrzywdzone. W końcu jakbyście się czuli, gdyby ludzie bez ustanku pieczętowali was z nowych ciałach. Mnie też zżerała by nienawiść i nerwy.- powiedziałam.

- One zabijają i niszczą.- powiedział Minato.

- Ogoniaste bestie są o wiele silniejsze od ludzi. To wy naruszyliście ich tereny i zaatakowaliście.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- Jeszcze głupi Madara z klanu Uchiha myślał, że może go kontrolować. Macie coś do jedzenia? Umieram z głodu!

- Kushina właśnie szykuje kolacje.- wstałam z kanapy i usiadłam przy stole.- Jak to ustaliłaś wszystko z Kyuubim?

- Musicie lekko poluzować pieczęć, by mógł na krótka chwilę opuścić ciało Kushiny. Wtedy wykona swoją robotę i wróci z powrotem. Bardzo proste.- popatrzyłam blondynowi prosto w oczy.- No nie patrz tak na mnie. Trochę więcej wiary w niego. On jest naprawdę git, tylko on nadal czeka na osobę, która pomoże mu się zmienić.



Witajcie

Jesteśmy po rozmowie z Kuramą, więc jak na to patrzę to Hidaś z Makoto będą wracać już do siebie.

Po za tym nawet nie wiecie jak się cieszę, że ja mam już ferie. Trochę wypoczynku mi się przyda, a może nawet rozdziały będą częściej.

Pozdrawiam Makoto

Liść- Naruto całkiem inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz