Rozdział 71

475 66 6
                                    

Pierwszy dźwięk jaki do mnie dotarł do dźwięk zegara. Otworzyłam swoje oczy i zauważyłam, że znajduje się w zupełnie nieznanym mi pomieszczeniu. Podniosłam się do siadu i rozejrzałam się wokół. 
Pomieszczenie było dość małe, a na środku stało twarde kamienne łóżko, na którym leżałam. Po tym byłam pewna, że nie znajduje się w bazie Akatsuki.

Wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do drzwi. Lekko je pchnęłam, a te się otworzyły. Wyjrzałam na korytarz i zauważyłam, że spowijała go ciemność. Naprawdę chciałabym wiedzieć gdzie jestem. Włożyłam rękę do kieszeni mojego swetra i wyciągnęłam z niego mój telefon. Włączyłam latarkę i zaczęłam iść przed siebie. Muszę znaleźć stąd wyjście.

- Dlaczego przestało działać?!- usłyszałam czyjś donośny krzyk. 

- Nie wiem. Ta technika nie ma słabych punktów, a jedyny sposób na wydostanie się z niej to przecięcie swojego przewodu chakry, a ona ich nie posiada.

- Przecież dobrze wszystko działało przez dwa tygodnie!- dwa tygodnie?

Przecież spędziłam w tej iluzji nie całe trzy dni! Jednak nie ma co się dziwić. Te iluzje żądzą się własnymi prawami i mógł nastąpić większy odstęp czasu.
Jednak to nie nad tym powinnam teraz myśleć. Muszę się stąd wynosić i to już!

- Ej ty!- odwróciłam się i napotkałam spojrzenie nieznajomego mi mężczyzny.

Z prędkością światła rzuciłam się do biegu. Co chwila się odwracałam, by zobaczyć, czy za mną biegną i oczywiście biegli. Wszyscy troje.

Niby mogłabym użyć swojej mocy, ale czuję, że się ona wyczerpała. Użyłam jej ostatnio dość dużo, a wydostanie się z takiej iluzji zużyło jej trochę. Dlatego wolę nie myśleć co byłoby ze mną gdybym użyła jej więcej.

- Kurde blaszka przestańcie mnie gonić! Nie jestem dobra z wf!- krzyknęłam i zaczęłam się śmiać.

Sama nie wiem z czego, po prostu cała ta sytuacja mnie bawiła. Miałam też dziwne przeczucie, że Pain-chan jest nie daleko. W końcu nie wiem ile czasu minęło od kąt udało mi się opuścić iluzję, ale Pain-chan nie przestałby mnie szukać.

Po chwili udało mi się znaleźć wyjście z tej kryjówki. Wszystko fajnie i kolorowo, ale teraz stałam na zboczu wielgachnego klifu, a pode mną znajdował się las. Normalny człowiek, by nie skoczył, ale nie jestem normalna. Mam dziwne przeczucie, że nic mi się nie stanie.

Rzuciłam się w przepaść i poczułam naprawdę ogromny opór powietrza. Spojrzałam kątem oka w dół i zobaczyłam, że drzewa są coraz bliżej. Mam nadzieję, że będzie boleć jak najmniej.

- AŁA!- krzyknęłam i zaskakująco wylądowałam na czymś miękkim.

Spojrzałam w dół i zobaczyłam gołą klatę Hidasia.

- Dzięki Hidaś zapewniłeś mi miękkie lądowanie.- podziękowałam mu z uśmiechem.

- Złaź ze mnie kurduplu!- krzyknął, a ja podniosłam się na równe nogi.

Wszyscy zebrani, a było ich dość niewielu, w tym Pain-chan, Itachi, Konan i Hidaś, wpatrywali się we mnie zdziwieni. 

- Nie patrzcie tak na mnie.- mruknęłam.- Po za tym co się w ogóle odjebało?! Dlaczego byłam o tam?!- wskazałam na klif.- I dlaczego nie miałam władzy nad ciałem?- spytałam i skrzyżowałam swoje ręce, robiąc nadętą minę.

- Czyli nie jesteś już pod ich kontrolą?- spytała Konan.

- Oczywiście, że nie. Udało mi się uwolnić jakiś czas temu, chyba byłam wtedy w waszym towarzystwie, bo słyszałam głos Pain-chana.- podeszłam do rudowłosego i chwyciłam go za rękę.- Przepraszam jeśli sprawiłam wam jakieś trudności.

- Nawet nie wiesz jaka się nagle odjebana zrobiłaś! Nie mogliśmy się nawet do ciebie zbliżyć, a lider by nas zabił, gdybyśmy cię zranili.- czyli moje ciało zostało do czegoś wykorzystane.

- To dlatego teraz nie masz jednej ręki Hidaś?- spytałam i popatrzyłam na Pain-chana.

- Za niesłuchanie rozkazów jest kara.- powiedział Pain-chan, a ja uśmiechnęłam się wesoło.

- Ale nadal mi nie wytłumaczyliście co się stało? Dlaczego zostałam zamknięta w jakieś iluzji?

- Pamiętasz jak poszliśmy na zakupy?- spytał Itachi, a ja kiwnęłam głową.- Wtedy zostaliśmy zaatakowani i w wirze zdarzeń straciłem cię z oczu. Potem cię znaleźliśmy, ale byłaś pod ich kontrolą.- powiedział ze skwaszoną miną.

- Okej co wam zrobiłam?- spytałam i spojrzałam na Pain-chana.

- Walczyłaś z nami i byłaś trudnym przeciwnikiem.- powiedział, a ja zrobiłam zdziwioną minę.- Nie ruszałaś się z miejsca, ale nie mogliśmy się do ciebie zbliżyć. Ta biała smuga nam to uniemożliwiała.

- Nie żeby coś, ale wiecie, że nie zamierzam was teraz atakować.- mruknęłam i usiadłam pod drzewem na miękkiej trawce.- Możecie iść rozprawić się z tamtymi.- wskazałam na klif.- Będę tu grzecznie na was czekać.- uśmiechnęłam się do nich.

- Konan zostań z nią. Idziemy!- Pain-chan ruszył przed siebie.

Męska część towarzystwa odeszła, a ja zostałam sama z Konan. 
Wiele razy zastanawiałam się nad tym co moja moc może zrobić. Była wszechstronna, mogłam używać jej do wszystkiego, ale nie pomyślałam o takiej sytuacji. Mam nadzieję, że nie zmienią swojego zachowania w stosunku do mnie. Z resztą przecież się na nich w każdej chwili nie rzucę.

- Dlaczego nam nie powiedziałaś, że możesz używać tej umiejętności?- spytała Konan.

- Ponieważ nigdy nie było potrzeby bym jej używała. Została mi ona dana, bym nie zginęła, bo ten świat diametralnie różni się od tego mojego. Jednak moje ciało nie jest przyzwyczajone do nadnaturalnych zdolności.- popatrzyłam w jej pomarańczowe oczy.- Pamiętasz jak dawniej często krwawiłam z nieznanych przyczyn?- kiwnęła głową.- Biała energia zbierała się w moim ciele, ale nie miała ujścia, więc krzywdziła mnie. Ostatnio nie działo się to, bo zaczęłam minimalnie z niej korzystać. Znalazła swoje ujście, więc nie gromadzi się jej już tak dużo.

- Dlaczego nam nie powiedziałaś?

- To nie tak, że chciałam to przed wami ukryć. Po prostu chciałam żyć z wami normalnie. Nie umiem z niej efektywnie korzystać, a po za tym nie lubię walczyć. 

- Ale umiałaś się wydostać z iluzji. Jak to zrobiłaś?

- Usłyszałam jak Pain-chan mnie woła, nie chciałam siedzieć w tamtej zakłamanej rzeczywistości. Czy wy teraz mnie nienawidzicie? Dlatego, że ominęłam ten temat?

- Nie. Nagato nie mógłby cię znienawidzić. Po prostu jesteśmy zaskoczeni, że ta energia ma tak wiele zastosowań. Nie jest ona czymś nad czym umiesz panować, w pełni świadomości. Dlatego pewnie Nagato będzie cię jeszcze bardziej pilnował, by nie stała ci się większa krzywda.


Witajcie

Sobotni rozdział napisany. Zauważyłam ostatnio, że Liścia głównie w soboty piszę, ale to bez znaczenia. Nasza Makoto wróciła i za niedługo zaczynamy nową przygodę!

Pozdrawiam Makoto

Liść- Naruto całkiem inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz