Rozdział 51

927 90 33
                                    

- Więc tak wygląda sytuacja Kazekage-sama.- Itachi przycisnął mnie mocnej do siebie tym samym udając, że dodaje mi otuchy.

Trochę trudno jest ściemniać przed Gaarą, ale najwyraźniej Itachi jest już w tym mistrzem. 
Podniosłam lekko głowę i lekko prychnęłam ze śmiechu, gdy zobaczyłam brązowe włosy Itachiego i jego zielone oczy. Cóż Genjutsu zawsze na miejscu. 

- Możecie zostać w wiosce przez te dwa tygodnie.- zaczął szukać czegoś w swojej szafce, a potem rzucił nam klucze.

- Dziękujemy.- powiedział Itachi i wyprowadził mnie z gabinetu Kazekage za rączkę.

- Pfff....- zaczęłam się cicho śmiać.

- Nie śmiej się.- warknął w moją stronę Itachi. 

- Nie krzycz na mnie Papa powinieneś być teraz w żałobie.- Itachi na moje słowa tylko westchnął. 

Cóż skoro Gaara jest już Kazekage to pewnie Naruto już wyruszył na ten swój dość długi trening. Musze znaleźć odpowiedni moment do namówienia Pain-chana do tego, żeby nie łapali Biju. Jednak chyba muszę o tym porozmawiać z samym inicjatorem. Tylko kiedy będę mogła odbyć pogadankę z Obito. 

Nasze mieszkanie leżało trochę w biedniejszej części wioski, ale mi to jakoś nie przeszkadzało. Znajdowały się tu trzy pokoje. Jeden duży, który łączył salon i kuchnie, była jedna sypialnia i łazienka. 

- Jednak jedno mnie zastanawia Makoto. Dlaczego akurat ze mną chciałaś iść na te wakacje?- spyta Itachi odstawiając nasze bagaże w kąt.

- Powiedziałam ci już to kiedyś.- wydęłam swoje usta w dzióbek.- To dlatego, że cię kocham.

Itachi pokiwał głową z rezygnacją, a ja się zaśmiałam. Weszłam do sypialni i wskoczyłam na łóżko, które okazało się być dosyć twarde. Cóż jestem przyzwyczajona do twardych powierzchni, a to nie powinno stanowić problemu.

- Tylko przez te dwa tygodnie nie wplącz się w żadne problemy. Masz do tego wyjątkowy talent.

- Nie dobijaj mnie Itachi. Wiem dobrze, że mam do tego talent.

- Powinnaś trochę odpocząć. Nasza podróż była dosyć długa.

- Dobrze.

Zamknęłam drzwi od sypialni i wskoczyłam w swoją piżamkę. Puszek ułożył się wygodnie koło nie, a ja zaczęłam się bawić ogonkiem. 

Jutro chyba pójdę pozwiedzać wioskę, a może nawet uda mi się nawiązać kontakt z rodzeństwem Gaary. Było by ciekawie. 

Ziewnęłam przeciągle i przymknęłam swoje powieki, czując jak powoli pochłania mnie sen.


***


- Makoto śniadanie!- usłyszałam wołanie Itachiego. 

Podniosłam się ze swojego łóżka i przetarłam lekko zmęczone oczy. Przeciągnęłam się i popatrzyłam na mojego kota, który sobie jeszcze smacznie spał. Co za leniwe zwierzę. 

Wyszłam ze swojej sypialni i usiadłam przy stole, a po chwili przed moim nosem wylądowało śniadanie. Tost z serem i szynką, a do tego szklanka mleka. 

- Dziękuję Papa. 

- Starałem się zrobić coś co będzie ci smakować.

- Pamiętałeś, że nie lubię jajek.

- Ty nie lubisz większości rzeczy.- Itachi wziął gryza swojego tosta.- Co zamierzasz dzisiaj robić?

- Chcę się przejść po wiosce i zapoznać z dwiema postaciami, to znaczy ludźmi. 

- Cóż skoro chcesz się z nimi zapoznać to nie będę ci przeszkadzał, ale będę się obserwował z daleka.

- Martwisz się o mnie Papa?

- Gdyby coś ci się stało to Pain nie dałby mi żyć. 

- Hehe masz rację.



Witajcie

Daję w wasze ręce kolejny rozdział i muszę powiedzieć, że wyszedł mi chyba nawet. Cóż nasza Makoto jest już w wiosce Piasku, a tam powoli będzie się jej zaczynać kilku rozdziałowa przygoda. 

Pozdrawiam Makoto

Liść- Naruto całkiem inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz