♡44

4.5K 314 196
                                    

Kiedy obudził się rano miał wątpliwości, czy to wszystko mu się śniło, czy nie. Nie mógł znaleźć na to żadnych dowodów; zdjęć, filmów, czegokolwiek. Nic, prócz tych zatartych wspomnień, kilku obrazów, raz po raz odtwarzających się w jego głowie. W śmietniku leżała butelka po winie, na blacie ulotki z restauracji, z której zamówili wczorajszy obiad.

Jimin przeczesał ręką splątane włosy i ciężko westchnął. Znowu spał na kanapie i planował spędzić tak resztę wizyty Yoongiego. Obawiał się, że te plany nie wyjdą, biorąc pod uwagę wczorajsze, śmiałe posunięcia swojego gościa.

Aż do tego dnia myślał, że wszystkie te dwuznaczne żarty są... no właśnie, tylko żartami. Że Yoongi tylko się z niego wyśmiewa, kpi, nazywając go gwiazdką, udaje, martwiąc się o jego zdrowie. Jednak czy - gdyby udawał - przyleciałby do niego?

- Jasny chuj.

- Nie przeklinaj - powiedział Park, nawet się do niego nie odwracając.

- To zamiennik na słońce świeci.

- Brzydszy. - Min ziewnął i objął Jimina ramieniem, ale zaraz został odtrącony.

- Co jest z tobą?

- Nie powinniśmy...

- Daj spokój! Nie mów, że tak się spiąłeś po tym wczorajszym striptizie. Spodziewałem się raczej, że nasza relacja pójdzie w drugą stronę.

Tym razem pozwolił złapać się za rękę i poczekać, aż Yoongiemu się to znudzi.

- Mogę iść jeszcze spać? - wymruczał.

- Jest dziesiąta!

- Ale ty masz takie wygodne łóżko...

- Wiem.

- No to chodź. Jak nie chcesz, żebym spał, to ze mną pogadaj.

- Teraz to ja chcę coś zjeść - uwolnił się z jego delikatnego uścisku. - A poza tym mamy plany na dziś. Nie pozwolę ci przeleżeć całego dnia w mojej sypialni.

*

W trakcie drogi niewiele do siebie mówili. Jimin jedynie odpowiadał na pytania w stylu "co to jest to coś za oknem, tu teraz w tej chwili", próbując domyśleć się, o co Yoongiemu chodzi.

- To jest T E A T R - przeliterował, wskazując miejsce pod jakim stanęła taksówka.

- Po co się tu zatrzymujemy?

- Przecież chciałeś zobaczyć jak gram. Nie pamiętasz? - uśmiechnął się i poprowadził go do środka. Przywitał się z chłopakiem z recepcji, a zaraz potem rzucił się na niego Jungkook. Yoongi obdarzył go niemal oburzonym spojrzeniem.

- Zaprowadzisz go na salę, a potem jakoś rozpłyniesz się w powietrzu, okej? - poprosił przyjaciela.

- Nie każ mi sublimować, po prostu wyjdę głównymi drzwiami.

- Zrób co chcesz, ja idę się przebrać - zostawił ich bez pożegnania i pobiegł do przejścia dla pracowników. Jeon spojrzał na starszego, uśmiechając się głupio. Miał ochotę zapytać go, czy są w związku, ale szybko z tego zrezygnował.

- No więc chodź, wprowadzę cię w świat teatru.

- Jaki to ma w ogóle tytuł? - spytał, stawiając większe kroki, żeby go dogonić.

- "Prorok". To nowoczesny dramat, napisano go zaledwie parę lat temu, ale jest wzorowany na te antyczne. Oczywiście tylko wzorowany, bo łamie zasadę trzech jedności, ale zobaczysz po fabule. - Chłopak wyrecytował mu cały referat, którego Min nawet nie zdążył zrozumieć, bo kiedy jego mózg był jeszcze na etapie "obfituje w środki stylistyczne", Jeon opowiadał o znaczeniach użytych hiperboli. - Jeszcze jakieś pytania?

- Ile to trwa? - westchnął, siadając na wygodnym krześle w pierwszym rzędzie (tam, gdzie mu Jimin kazał go posadzić).

- Trzy godziny z wliczoną przerwą. Baw się dobrze, twój Jiminnie cię o to prosił - zakończył i zniknął, zanim ktoś by go zauważył.

Z początku Yoongi nie przykładał wielkiej wagi do tego, co dzieje się na scenie. Zupełnie tego nie rozumiał (nie chodzi nawet o język, a po prostu fakt, że go to nie interesowało). Ale kiedy zobaczył Jimina, w mig wpadł w pułapkę jego spojrzenia. W staromodnych szaro-brązowych ubraniach i szelkach nie prezentował się nadzwyczaj korzystnie, ale tym razem nie o wygląd chodziło.

Tylko o tą ekspresję na twarzy, zwłaszcza przy końcu. Pierwsza godzina, aż do przerwy była spokojna, fabuła posuwała się do przodu, a zawirowania były niewielkie. Jednak poczuł kiedy rozpoczął się ostani akt, kiedy napięcie tak drastycznie wzrosło.

Nigdy jeszcze nie widział w nim takiej desperacji, tak błyszczących od łez oczu. Wyglądał w tym na tyle wiarygodnie, że Yoongiemu pękało serce, pod nosem szeptał: "czy wyście oszaleli?"

I ta ostatnia scena, gdy zbolałym głosem rzucił w przestrzeń, bo jego dawny przyjaciel się wycofał:

- Choć nie ma cię tu, choć mój los cię nie obchodzi, to tylko powiedz dlaczego?! - ten głos wydawał się nie należeć do niego. Nie dostał odpowiedzi. Naumyślnie spojrzał wprost na Yoongiego. - Zostawiłeś piekło i odszedłeś, mnie nie zabierając...

Dwóch mężczyzn chwyciło go za ramiona i pociągnęło, mimo że ten się opierał.

- Niby ja? Nie prorok? A nie wy fałszerze! Za waszą niewiarę, każecie mi cierpieć!

- Czemuś ty masz cierpieć?

- A coś ty uczynił?!

- Coś zrobił dla nas, tyś nie prorok!

- Kiepski znachor!

- Bachor! Bachor! - krzyknął tłum, podnosząc pięści.

Chłopak już się nie odezwał, zaciągnięto go za ścianę. Do uszu odbiorców dotarł jedynie dźwięk uderzenia tasaka w coś twardego i urwany wrzask Jimina. Światła zgasły, po krótkiej ciszy zagrano jeszcze exodos, ale Yoongi nie potrafił się na nim skupić.

Kiedy jego Jimin, niby zabity, a jednak wciaż żywy, ukłonił się wraz z resztą aktorów, chłopak klaskał mu na stojąco. Nie wiedział, że wzruszył się tak bardzo, że z oczu spływały mu łzy.

Kurtyny opadły, a ludzie zaczęli wychodzić. Yoongi stał tam jak głupi i nie wiedział co ma robić.

- Yoongi? - Jimin pojawił się przed nim w scenicznym kostiumie. - Czy ty płaczesz?

- Ja... bo... tak mnie tym zaskoczyłeś! Ty byłeś taki... jak nie ty! - zawołał, przyciągając go do siebie.

- Tak działa aktorstwo - powiedział, ochoczo go obejmując.

- Nie myślałem, że teatr może mnie ruszyć, wiesz?

- Czyli naprawdę ci się podobało? - w tym momencie jego małe serduszko się rozgrzało. Wiedział, że będzie musiał jeszcze raz podziękować Jungkookowi za to wszystko.

- Jiminnie... Przepraszam cię za to, że się nie odzywałem tyle lat. Byłem tak potwornie głupi. Ciągle o tobie myślałem, ale... bałem się... że już nie będziesz chciał mnie znać po tym wszystkim. A z każdym rokiem bałem się coraz bardziej i...

- Starczy już, Yoongi - położył dłoń na jego głowie i przyciągnął bliżej. Nie rozumiał skąd wzięło mu się na takie wyznania, ale to, co powiedział nie było aż takie ważne. Nie teraz, kiedy byli obok siebie, w jednym kraju, w jednym teatrze, w jednym uścisku. Nie teraz, kiedy zapomniał o przeszłości i flustrującej samotności, której już nie doświadczał.

Z tego co wiem to był najdłuższy rozdział w Old Star.

old  star  》 yoonmin  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz