Odłożył komórkę na zdecydowanie zbyt niską i za bardzo oddaloną od łóżka półkę. Właściwie, to ją rzucił i spadła, ale nie miał siły, by ją podnieść. Zamknął oczy, kładąc się z powrotem na poduszce. Gdzieś w tle grał telewizor, brzęczała aparatura. Przynajmniej nie było tak cicho jak w jego domu.
Uśmiechnął się smutnie na ułamek sekundy, kiedy zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo okłamał Yoongiego.
Było mu wstyd, a poza tym nie chciał go martwić. Obawiał się jego reakcji, mając na względzie to, co działo się, kiedy powiedział mu o zasłabnięciu na scenie.
Z jego wersji zdarzeń niewiele było prawdą.
Jungkook spojrzał mu przez ramię i stwierdził, że się alienuje, ale telefonu nie zabrał. Jimin powiedział, że dopije drinka i wróci do domu. Tae zaproponował, że go odprowadzą, lecz chłopak stwierdził, że to niepotrzebne.
Wyszedł sam, przeszedł może kilka metrów i zsunął się w dół po ścianie. Dalej już nie pamiętał, ale ktoś pewnie wezwał karetkę i tak to się skończyło.
Miał kilka przebłysków z nocy, głównie twarze obcych ludzi, ale nie chciał się na tym skupiać. Tępym wzrokiem patrzył na spływającą w dół kroplówkę.
- Mochi! Dlaczego zadzwoniłeś tak późno! Mogłem przyjechać już rano! - Jungkook położył torbę sportową przy łóżku Jimina i podsunął sobie krzesełko.
- Dzięki za te ciuchy - wychrypiał.
- Mów dokładnie co się stało.
- Nie wiem właściwie zbyt dużo. Wyszedłem z klubu, zakręciło mi się w głowie, a jak już się obudziłem, to byłem tutaj.
- Może ktoś ci czegoś dosypał do drinka? - złapał go za rękę i pogładził po plastikowym welfronie wbitym pod jego skórę.
- Pewnie jestem tylko przemęczony...
- Ale wiesz. My odeszliśmy na chwilę od stołu. A ty potem piłeś tego samego drinka - nabrał powietrza. - Jimin, co myśmy narobili! Jakie ty miałeś szczęście! Jakby cię tam nie znaleźli porządni ludzie, to nawet nie chcę myśleć, co by się stało!
- Twoja teoria jest głupia.
- Ja cię samego puściłem, co ze mnie za przyjaciel?! Już nigdy więcej ci nie pozwolę na coś takiego!
- Nie krzycz tak, głowa mnie boli.
- Och, przepraszam, już nie będę - powiedział, wciąż trzymając go za rękę - i widzisz? Znowu to robię. Znowu cię zawodzę, Jimin!
- Kookie, nie nakręcaj się tak. Przecież nic mi się nie stało. Dobrze się mną tutaj zajmują. Naprawdę nie musisz się martwić.
- Kiedy wychodzisz?
- Jutro popołudniu. Muszę jeszcze zostać na jakieś badanie. Nie wiem, byłem półprzytomny jak mi o tym mówili.
Jungkook sięgnął do torby i zaczął wyciągać z niej rzeczy.
- No to słuchaj. Tu masz owocki, żeby ci nie brakło witaminek, kupiłem jakiś wege sok warzywny - obejrzał etykietę - bio, fit, cośtam organiczne. Podobno zdrowe. Masz jeszcze rurki w czekoladzie, bo nic tak nie umila życia jak słodycze. No i przyniosłem ci mojego Switcha, żebyś się nie nudził.
Uśmiechnął się zadowolony, a Jimin cicho mu podziękował. Taki przyjaciel to skarb.
- Mochi... Powiedziałeś mu? - spytał, podnosząc jego telefon z podłogi. Park nieco spochmurniał.
- Nie. Nie chcę, żeby się martwił...
- Mnie mówiłeś to samo. To co robisz jest nieuczciwe. Wiesz jak ja się czułem, jak dopiero po dwudziestu godzinach dowiedziałem się, że jesteś w szpitalu? - Jimin nie potrafił mu na to odpowiedzieć. - Nie chcę ci mówić co masz robić. Po prostu tak to wygląda z mojego punktu widzenia. I Yoongiego też.
- Nie mam tyle odwagi...
Kookie usiadł na brzegu łóżka i znów złapał jego dłoń.
- Wiem, zawsze byłeś nieśmiały - zaśmiał się - ale tym razem chodzi o szczerość. Powinniście sobie ufać.
- To co? - ponowił po chwili. - Powiesz mu jak będziesz gotowy?
- Tak, powiem.
***
Miałam napisać to już w czwartek, ale zapomniałam nazwy xd.
A więc shipuję Sapin.
CZYTASZ
old star 》 yoonmin ✔
Fiksi Penggemar"Byłeś moją gwiazdką, Jimin. To dlatego." ⭐。:*•.───── 🌺°🌺 ─────.•*:。⭐ Nawet pozornie najlepsi przyjaciele moga przestać się do siebie odzywać na kolejne kilka lat. Powód nie zawsze musi być istotny. To, że się nawzajem nie rozumieją też nie. Ważny...