♡29

4.7K 321 86
                                    

Odłożył komórkę na zdecydowanie zbyt niską i za bardzo oddaloną od łóżka półkę. Właściwie, to ją rzucił i spadła, ale nie miał siły, by ją podnieść. Zamknął oczy, kładąc się z powrotem na poduszce. Gdzieś w tle grał telewizor, brzęczała aparatura. Przynajmniej nie było tak cicho jak w jego domu.

Uśmiechnął się smutnie na ułamek sekundy, kiedy zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo okłamał Yoongiego.

Było mu wstyd, a poza tym nie chciał go martwić. Obawiał się jego reakcji, mając na względzie to, co działo się, kiedy powiedział mu o zasłabnięciu na scenie.

Z jego wersji zdarzeń niewiele było prawdą.

Jungkook spojrzał mu przez ramię i stwierdził, że się alienuje, ale telefonu nie zabrał. Jimin powiedział, że dopije drinka i wróci do domu. Tae zaproponował, że go odprowadzą, lecz chłopak stwierdził, że to niepotrzebne.

Wyszedł sam, przeszedł może kilka metrów i zsunął się w dół po ścianie. Dalej już nie pamiętał, ale ktoś pewnie wezwał karetkę i tak to się skończyło.

Miał kilka przebłysków z nocy, głównie twarze obcych ludzi, ale nie chciał się na tym skupiać. Tępym wzrokiem patrzył na spływającą w dół kroplówkę.

- Mochi! Dlaczego zadzwoniłeś tak późno! Mogłem przyjechać już rano! - Jungkook położył torbę sportową przy łóżku Jimina i podsunął sobie krzesełko.

- Dzięki za te ciuchy - wychrypiał.

- Mów dokładnie co się stało.

- Nie wiem właściwie zbyt dużo. Wyszedłem z klubu, zakręciło mi się w głowie, a jak już się obudziłem, to byłem tutaj.

- Może ktoś ci czegoś dosypał do drinka? - złapał go za rękę i pogładził po plastikowym welfronie wbitym pod jego skórę.

- Pewnie jestem tylko przemęczony...

- Ale wiesz. My odeszliśmy na chwilę od stołu. A ty potem piłeś tego samego drinka - nabrał powietrza. - Jimin, co myśmy narobili! Jakie ty miałeś szczęście! Jakby cię tam nie znaleźli porządni ludzie, to nawet nie chcę myśleć, co by się stało!

- Twoja teoria jest głupia.

- Ja cię samego puściłem, co ze mnie za przyjaciel?! Już nigdy więcej ci nie pozwolę na coś takiego!

- Nie krzycz tak, głowa mnie boli.

- Och, przepraszam, już nie będę - powiedział, wciąż trzymając go za rękę - i widzisz? Znowu to robię. Znowu cię zawodzę, Jimin!

- Kookie, nie nakręcaj się tak. Przecież nic mi się nie stało. Dobrze się mną tutaj zajmują. Naprawdę nie musisz się martwić.

- Kiedy wychodzisz?

- Jutro popołudniu. Muszę jeszcze zostać na jakieś badanie. Nie wiem, byłem półprzytomny jak mi o tym mówili.

Jungkook sięgnął do torby i zaczął wyciągać z niej rzeczy.

- No to słuchaj. Tu masz owocki, żeby ci nie brakło witaminek, kupiłem jakiś wege sok warzywny - obejrzał etykietę - bio, fit, cośtam organiczne. Podobno zdrowe. Masz jeszcze rurki w czekoladzie, bo nic tak nie umila życia jak słodycze. No i przyniosłem ci mojego Switcha, żebyś się nie nudził.

Uśmiechnął się zadowolony, a Jimin cicho mu podziękował. Taki przyjaciel to skarb.

- Mochi... Powiedziałeś mu? - spytał, podnosząc jego telefon z podłogi. Park nieco spochmurniał.

- Nie. Nie chcę, żeby się martwił...

- Mnie mówiłeś to samo. To co robisz jest nieuczciwe. Wiesz jak ja się czułem, jak dopiero po dwudziestu godzinach dowiedziałem się, że jesteś w szpitalu? - Jimin nie potrafił mu na to odpowiedzieć. - Nie chcę ci mówić co masz robić. Po prostu tak to wygląda z mojego punktu widzenia. I Yoongiego też.

- Nie mam tyle odwagi...

Kookie usiadł na brzegu łóżka i znów złapał jego dłoń.

- Wiem, zawsze byłeś nieśmiały - zaśmiał się - ale tym razem chodzi o szczerość. Powinniście sobie ufać.

- To co? - ponowił po chwili. - Powiesz mu jak będziesz gotowy?

- Tak, powiem. 


***

Miałam napisać to już w czwartek, ale zapomniałam nazwy xd.

A więc shipuję Sapin.

kocham5sekunodlata

krytyKret




old  star  》 yoonmin  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz