Pierwszy dzień Yoongiego w Japonii okazał się dużo spokojniejszy, niż z początku planował. Wypili ledwie połowę wina, rozmawiali z jakąś godzinę, a starszy poszedł do sypialni, jeszcze raz "przetestować łóżko". Tak więc kiedy Jimin wrócił do pokoju pięć minut później, zastał go śpiącego. Zabrał tylko koc i samotną poduszkę z podłogi i posłusznie położył się na kanapie w salonie.
Mimo że miał widok na ruchliwą ulicę i światła miasta, to pierwszy raz od dawna czuł się bezpiecznie. Świadomość, że za ścianą śpi ktoś jeszcze, pozwoliła mu spokojnie zasnąć.
*
Min obudził się nieco zdezorientowany. Zapomniał, że wyleciał wczoraj do innego kraju, żeby zobaczyć się z przyjacielem, z którym kontakt urwał się dziewięć lat temu. Wstał z łóżka, pokrzyczał szeptem na podest, z którego niemal spadł i poszedł do kuchni w samej koszulce i bokserkach. Spodziewał się zastać tam Jimina, ale nieco się przeliczył. W całym domu panowała głucha cisza. Słychać w niej było każdy najostrożniejszy krok, nawet oddech, ale nic z zewnątrz. Zaczął rozumieć, dlaczego chłopak dostaje tutaj do głowy, bo sam nie czuł się komfortowo. Pogrzebał w szafkach, poszukując kubka, bo ekspes do kawy akurat rzucał się w oczy. Kiedy łyżeczka spadła mu na kafelki usłyszał ciche mruknięcie dobiegające z kanapy. Zajrzał przez oparcie na śpiącego Jimina. Spod koca wychylały się tylko jego zamknięte oczy i rozrzucone w nieładzie włosy.
- Nie udusiłeś się tak? - powiedział ni to do siebie, ni to do niego i ostrożnie odsłonił jego nos i usta. Kucnął przed nim, żeby popatrzeć chwilę na tą spokojną twarzyczkę. Nie mógł się powstrzymać od pogłaskania go po głowie. Nie spodziewał się, że przez ten drobny gest chłopak się obudzi. Odskoczył od niego jak poparzony. Centymetry uratowały go od wpadnięcia w szybę.
- Coś się stało, Yoongi? - jego głos o poranku był cichy i zachrypnięty, a oczy tak malutkie, że najprawdopodobniej nic przez nie nie widział.
- Nie, ja tylko... próbuję zrobić sobie kawę. Nic się nie stało, śpij dalej - uciekł do kuchni. Jimin usiadł na kanapie i ułożył głowę na oparciu tak, żeby go widzieć.
- Zrób mi też, Yoongi... - to odsłonięte ramię i sposób, w jaki wypowiadał jego imię były dla starszego argumentami, które nie pozwalały powiedzieć "nie".
Kiedy starszy walczył z ekspresem, Jimin włączył przypadkową telewizję śniadaniową i zdążył się nieco rozbudzić. W głowie już układał plan na jak najlepsze spędzenie tego cennego tygodnia. Wymyślił atrakcje na ledwie dwa dni, a już dostał w ręce gorący kubek i obecność Mina w pakiecie.
- Ty coś rozumiesz z ich bełkotu? - wskazał na telewizję.
- Dość długo tu mieszkam, więc tak.
- A właściwie... kiedy się wyprowadziłeś?
- Miałem dziewiętnaście lat. Poszedłem do liceum artystycznego i na ostatnim roku wysłano nas tu na praktyki. Polubili mnie w tej grupie, zaproponowali staż, jak skończę szkołę. No to przyjechałem - wzruszył ramionami - i tak już zostało.
- Jungkook też się za tobą przypałętał?
- Może... odrobinkę. Los tak chciał, że obaj lubiliśmy teatr. To ja mu załatwiłem miejsce w naszej grupie, nawet mnie o to nie prosił. Może trochę ze mnie egoista, ale chciałem go tu ściągnąć, bo byłem samotny. Zresztą z tobą też tak zrobiłem. Lepiej na mnie uważaj...
- Daj spokój, po prostu jesteś małym atencjuszem - uśmiechnął się, ale Jimin tego nie widział, bo cały czas wpatrywał się w telewizor.
- A Tea?
- Tae. Taehyung.
- Jest stąd?
- Z Korei, ale będziesz miał okazję dziś z nim pogadać.
- O, widzę, że już masz zaplanowaną wycieczkę.
- Oczywiście. Na cały tydzień i zatrzymanie tu ciebie na dłużej - skłamał gładko. - A teraz ty opowiedz co robiłeś przez te lata.
- Nie mam zbyt ciekawej historii. Skończyłem szkołę, pomysłów dalej nie miałem, no przecież nie będę się bawił w rapera, no to wziąłem się za jakieś niezbyt chwalebne wypełnianie papierków i klepię biedę. Od weekendu do weekendu i tak sobie żyję, licząc dni do śmierci. - Upił łyk kawy.
- Nie licz dni do śmierci - poprosił całkiem poważnie, ani przez chwilę nie patrząc w jego oczy.
- Przecież żartuję, Jimin.
- Dzwonić do Jungkooka, żeby się umówić na dziś wieczór? - zmienił temat. Yoongi pokiwał głową, bo tylko tyle był w stanie zrobić po tych wszystkich wyznaniach i jego niepokojącym zachowaniu. Chciał mieć nadzieję, że to skutek uboczny rozmów zbyt szybko po przebudzeniu. Tak z pewnością powiedziałby mu Hobi i przypomniał o tym poranku, kiedy Yoongi zastanawiał się dlaczego człowiek ma kość ogonową.
CZYTASZ
old star 》 yoonmin ✔
Fiksi Penggemar"Byłeś moją gwiazdką, Jimin. To dlatego." ⭐。:*•.───── 🌺°🌺 ─────.•*:。⭐ Nawet pozornie najlepsi przyjaciele moga przestać się do siebie odzywać na kolejne kilka lat. Powód nie zawsze musi być istotny. To, że się nawzajem nie rozumieją też nie. Ważny...