Rozdział 8 - Wakacje w stylu Seijoh, rozpoczęte!

714 60 13
                                    

Tydzień później:
30 lipca, poniedziałek
Godzina 7:38

- Wygrałem - powiedział znudzonym tonem Mattsun, gdy wyciągnął kartę od Sayuri.

Wkurzona dziewczyna patrzyła na jokera, który zastępował w grze Piotrusia. Rzuciła kartę na walizkę chłopaka i westchnęła. Znowu przegrała... Czwarty raz z rzędu...

- No gdzie ten debil, no?! - wrzasnął, wkurzony do granicy możliwości, Iwaizumi.

W ręce ściskał komórkę. Jeszcze trochę i ona straci życie...

- Zaraz pojedziemy bez niego!

- A wiesz gdzie to jest? - spytał Takahiro.

- A masz klucze? - dodał Matsukawa.

- Nie i mało mnie to obchodzi! Będziemy spać na dworze! A o miejscowość się kogoś zapyta! - krzyknął i obrażony usiadł na swojej walizce.

- Na dworze?

- Wziąłem awaryjny namiot - mruknął. - Teoretycznie miał być dla tego pacana, jakby nas wkurzał, ale zawsze można zmienić plany.

Kasukabe wyciągnęła z plecaka swój telefon. Za 20 minut mieli pociąg, a oni nawet nie są w drodze na stację. Ba! Biletów też jeszcze nie kupili! A dlaczego? Trzy słowa: Oikawa się spóźnia.

Na początku ok, każdy ma prawo spóźnić się pięć minut. Później zaczęło się wydzwanianie i wysyłanie smsów, ale bez skutku. Po piętnastu minutach, Makki zaproponował grę w karty. Więc grali... od dwudziestu minut.

- Jeden pociąg już nam uciekł, ale jeśli pojedzie też następny, to zamorduję Oikawę włas...!

- Ohayo~!

Cała czwórka skierowała wzrok w stronę głosu. Nie minęło kilka sekund, a Iwaizumi już trzymał go za kołnierz niebieskiej koszuli w kwiaty.

- Gdzieś. Ty. Był?! - krzyknął. - Masz pojęcie ile my na ciebie czekamy?!

- Spokojnie, Iwa-chan! Nie bij mnie! Załatwiałem nam troszkę pieniędzy na wyjazd i musiałem się dopakować! Ale już jestem! Możemy iść!

- Mogłeś chociaż...! - przerwał, ponieważ poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu.

Fioletowe oczy patrzyły na niego ze spokojem.

- Odpuść - powiedziała.

Hajime lekko niezadowolony pościł przyjaciela.

- Dziękuję za ratu... - zaczął Toru.

- Utopimy go w oceanie - dodała  z uśmiechem, mimo że wypowiedzenie tego zdania sprawiło jej trudność.

- No wiesz co, Sayuri?! Zdrajca!

~·~
- Nasze pierwsze wspólne wakacje! Wy też się tak cieszycie?!

- Taa... - Makki

- Nawet... - Mattsun

- Hmm... - Sayu

- Nie. - Iwa

- No wiecie co?! Jesteście okropni! Dalej macie mi za złe, to, że się spóźniłem?!

- Tak - odpowiedzieli równocześnie.

Rozgrywający oparł się o siedzenie z miną zbitego psa. Następnym razem chyba przyjdzie już punktualnie...

Popatrzył na swoich towarzyszy. Iwaizumi przeglądał coś w telefonie, Kasukabe czytała mangę, a Issei i Takahiro obudzili swoją hazardową naturę i grali w karty o 3 tysiące jenów*. Czyli w skrócie: wszyscy zajęli się sobą.

Mieli przed sobą kilkugodzinną podróż, więc Oikawa postanowił się zdrzemnąć.

~·~
- Oikawa... Oi, Oikawa!

Szatyn otworzył zaspane oczy.

- Już dojechaliśmy? - spytał.

Dziewczyna pokręciła przecząco głową. Wyciągnęła w jego stronę pudełko z jedzeniem.

- Jedz - powiedziała tylko i wzięła się za jedzenie swojej porcji.

- Ahh! Sayu-chan tak mnie uwielbia i tak się o mnie troszczy, że postanowiła zrobić dla mnie jedzenie! Chcę ją za żonę~!

- Zanim coś ci strzeli do głowy, to wiedz, że Sayuri zrobiła jedzenie dla każdego z nas - oznajmił  Hajime, po czym wziął do ust kawałek smażonego kurczaka.

- A już myślałem, że jestem wyjątkowy... - pomyślał.

- Itadakimasu!

Kolejne kilka minut spędzili na jedzeniu i wspólnej rozmowie. No, może Takahiro się mniej odzywał, ponieważ przegrał z Issei'em, przez co stracił połowę pieniędzy, które wziął na wyjazd. Tak to jest, kiedy zakładasz się z (może) przyszłym hazardzistą.

- Na następnej stacji wysiadamy - oznajmił Toru.

Jak na zawołanie licealiści zaczęli szykować się do wyjścia. Według tego co powiedział im wcześniej, będą musieli przejść kawałeczek, żeby dojść na miejsce.

~·~
- Jesteśmy! - ogłosił uradowany szatyn. - Wcale nie daleko, nie?

- Jaja sobie z nas robisz?! - krzyknęli chłopaki patrząc wrogo na Oikawę.

- To był kawał, a nie kawałeczek! - dodał Issei.

- Oj tam, tylko 4,8 kilometra - uśmiechnął się. - Ej, gdzie Sayuri?

No i zaczęło się. Byli tutaj ledwie pięć minut, a już zgubili przyjaciółkę. Super się zaczyna, prawda?

- Przecież szła za nami! To twoja wina! - Hajime pokazał palcem na Makki'ego. - Przestraszyłeś ją, gdy weszliśmy do lasu!

- Moja wina?! Oikawa jest zawsze winny!

- Wypraszam sobie! To wina Mattsuna! Cały czas ogrywał ją w karty! Właśnie z tego powodu się obraziła i nas zostawiła!

- Że jak?!

Tymczasem, gdy tamta czwórka zaczęła się kłócić, Sayuri, jak gdyby nigdy nic, stała na brzegu oceanu i patrzyła daleko za horyzont. Uśmiechnęła się pod nosem.

Wakacje zapowiadały się wspaniale.

Chyba...

~·~
*3 tysiące jenów - około 90 złotych

Ten rozdział jest krótszy, ponieważ planuję podzielić go na kilka części ;)

Dlatego następne będą oznaczone tak: 8.1, 8.2 i tak dalej. Jeszcze nie wiem ile ich będzie, ale myślę, że do sześciu może siedmiu wystarczy, bo nie chcę za bardzo skupiać się na wakacjach tej patologicznej... znaczy się zwariowanej grupki XD

Do następnego!

«Sama chcę już wakacje T.T»

2/?

✔ Pokaż mi swoje słowa || Oikawa Toru X OC [Do Poprawki] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz