Epilog

512 55 55
                                    

Miał być jutro, jest dzisiaj 🙂
Dedykacja dla Aomine_Imenai
Błagam, nie zabijaj mnie!

~☆~
-... I właśnie tak wyobrażałem sobie pierwszą klasę liceum z Sayuri, gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy! - powiedział Toru, po czym zilustrował każdego, kto siedział przy ich stoliku, wzrokiem.

Każdy siedział na swoim miejscu z szokiem wymalowanym na twarzy.

- Że jak?! - krzyknęła cała piątka.

- Fajnie, nie? - spytał szatyn z głupkowatym uśmiechem.

- Zawsze wiedziałam, że masz bujną wyobraźnię! - krzyknęła Yui i zaczęła się śmiać, jak opętana, czym zwróciła na siebie uwagę w kawiarni. - Błagam cię! Sayuri gnębiona w gimnazjum?! Do tego przez Kuroo i Bokuto?! Koyuki w roli morderczyni?! Jeszcze lepiej! Nasz kuzyn, który również okazał się być mordercą?! Moja śmierć?! Tak szybko chcesz się mnie pozbyć?! Ja pierdziele, ale mam teraz jaja! - zielonooka otarła łzy, który poleciały jej po policzkach od namiaru śmiechu. - D-dajcie mi chusteczkę!

- Całkiem niezła bajeczka, ale jedno bym tam zmienił - odparł załamany Iwaizumi i wziął łyk swojej czarnej herbaty. - Zamiast Yui, to ty powinieneś umrzeć.

- Zawsze cię lubiłam, Hajime-san!

- Jesteś okrutny, Iwa-chan!

- Jedyne co się zgadza z twojej historyjki to to, że ty i Sayuri-san jesteście razem - zwrócił się do niego Issei. - No i nasz wyjazd w wakacje też jako tako się zgadza - dodał i nabił na widelczyk kawałek ciasta.

- To było w końcu do przewidzenia! Prawda, Sayu-chan?

Różowowłosa odłożyła na stolik swoją filiżankę z kawą i popatrzyła na brązowookiego. Uśmiechnęła się do niego, a chwilę potem złapała go za rękę i kiwnęła głową.

Kiedy usłyszała opowieść Oikawy, owszem miała ochotę się śmiać, ale z drugiej strony zastanawiała się, co by było, gdyby to wszystko naprawdę się wydarzyło? Z jednej strony była ciekawa, ale z drugiej... dobrze jej było tak, jak było dotychczas. Wolała nie być świadkiem morderstw i ofiarą swoich przyjaciół z gimnazjum. Nie chciałaby też, by ktoś cierpiał z jej powodu.

- Jeszcze ty się nie wypowiedziałaś w sprawie tej historyjki - powiedziała siostra dziewczyny. - Co o niej sądzisz?

Sayuri zastanowiła się chwilę i przeanalizowała sobie w głowie kilka punktów:

1. Dokuczanie w gimnazjum.
Nigdy czegoś takiego nie było. Była całkiem lubiana, mimo swojej choroby, ale to tylko wzbudzało zainteresowanie wśród uczniów. W ten sposób poznała Tetsuro, Kotaro i Koyuki. Trzymali się razem do końca gimnazjum.

2. Komornik.
Wyobraźnia Oikawy ją powaliła. Jej ojciec nie był komornikiem tylko architektem.

3. Przeprowadzka do Sendai.
Tutaj zmieniłaby tylko to, że jej tata po prostu dostał awans i byli zmuszeni do przeprowadzki.

4. Próby samobójcze.
Istna nieprawda. Kochała swoje życie.

5. Hanawa jako morderca?
Chyba tylko w grach, których była wielką fanatyczką.

6. Rodzina Koyuki.
Są bogaci, więc nawet nie było mowy o długach.

7. Atak na festiwalu?
Niemożliwy ze względu na to, że Koyuki nie była mordercą.

8. Śmierć Misaki Hanami?
Nikt taki nawet nie istniał. W klasie dziewczyny przewodniczącą była Rin Nakamura, z którą nie miała zbyt dobrych relacji, ale najgorszych też nie.

9. Śmierć matki Kuroo z rąk jej własnego kuzyna?
On nawet boi się trzymać nóż, co dopiero kogoś zabić i nie mieć przez to wyrzutów sumienia.
Mama Tetsuro żyje i ma się dobrze. Nawet pracuje dalej w swojej kwiaciarni.

10. Afera na obozie w Tokio?
Seijoh nawet nie było na tym obozie, a to dlatego, że Nekoma ma bardzo nieprzyjazne stosunki z Aobą Johsai. Kuroo próbował przekonać trenera jakieś dwa tygodnie (w końcu dowiedział się, że Sayuri chodzi tam do szkoły), ale bez skutku. Siatkarze z Miyagi zostali przy tradycyjnych treningach na hali przez połowę wakacji. Druga połowa opierała się na wyjazdach.

11. Śmierć Yui.
Nie było opcji. Ona by się nie dała. Obroniłaby się, zwłaszcza, że chodzi na samoobronę odkąd skończyła 8 lat. Zresztą ma bardzo dobry słuch. Gdyby ktoś chciał zajść ją od tyłu czy strzelić, na pewno by to usłyszała. Jej słuch czasami przerażał Sayuri i resztę rodziny, ale cóż... Skoro osiemnastolatka urodziła się bez możliwości słyszenia, to druga córka urodziła się z dwa razy lepszym słuchem. Można powiedzieć, że Yui słyszała za siebie i siostrę.

Czyli krótko mówiąc:

- Czysta fantazja i fikcja - odpowiedziała rozbawiona. - Ale mimo wszystko mam wrażenie, że już gdzieś widziałam niemal identyczną opowieść...

- Wydaje ci się! - powiedział Matssun.

- Pewnie tak - odparła i przytuliła się do Oikawy.

W tym samym momencie z jej torebki wypadła manga o tytule Pokaż mi swoje słowa o identycznej fabule, co historia pewnego rozgrywającego z Aoby Johsai...

~☆~
- To na razie!

Iwaizumi, Matsukawa i Hanamaki machnęli im na pożegnanie i ruszyli w swoją stronę.

Oikawa złapał Kasukabe za rękę i razem z Yui ruszyli w przeciwną stronę.

- Fajnie tak się od czasu do czasu spotkać - zaczął brązowowłosy. - Musimy robić to częściej.

- Toru, jesteśmy w trzeciej liceum - odparła fioletowooka. - Musimy się uczyć do egzaminów, a wy macie jeszcze do wygrania eliminacje. Mam nadzieję, że w tym roku pokonacie Shiratorizawę i pojedziemy na krajowe.

- Nie musisz mi przypominać...

Przez chwilę szli w ciszy. Był już wieczór, a do tego padał śnieg. Lubili zimę, mimo że oznaczała ona egzaminy. Mogli wtedy umawiać się u siebie w domu i spędzać wspólnie czas na kanapie pod kocem z kubkami gorącej czekolady w dłoni. Zazwyczaj to chłopak pakował się do domu swojej dziewczyny (standardowo przez okno), ale były też chwile, gdy spędzali czas u niego w domu, czasem w towarzystwie jego rodziców.

- Powiem wam szczerze, że na początku nie przeszło mi nawet przez myśl, że możecie być razem. Nie trawiłam cię, Oikawa - posłała siatkarzowi wrogie spojrzenie, które po sekundzie się zmieniło na cieplejsze. - Ale teraz wiem, jak bardzo się myliłam. Dobrze się dobraliście. Spróbuj ją tylko skrzywdzić, a odetnę ci łeb i powieszę na ścianie - uśmiechnęła się szeroko, a szatyna przeszły dreszcze.

Jej sadystyczna strona właśnie się odezwała.

- N-nie martw się! Sayu-chan jest w dobrych rękach! - na dowód swoich słów przyciągnął jej siostrę do siebie i objął w talii. - Nie ma mowy, żebym ją opuścił!

- No ja myślę!

Sayuri zaśmiała się cicho, po czym popatrzyła na granatowe niebo. Do życia nie potrzebowała niczego więcej. Miała kochającą ją rodzinę, chłopaka, przyjaciół, pasję... Nic dodać, nic ująć.

Cała trójka przeszła obok ciemnej uliczki. Nie zauważyli, że stała w niej postać ubrana na czarno z maską na twarzy. Gdy zauważyła dwójkę licealistów z młodszą siostrą dziewczyny na czele, uśmiechnęła się szeroko.

- Już niedługo się spotkamy... - przerwała i wyjęła z kieszeni płaszcza pistolet, który przeładowała. - Kasukabe Sayuri. Nie... ■■■■■■■ ■■■■...

✔ Pokaż mi swoje słowa || Oikawa Toru X OC [Do Poprawki] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz