Obóz treningowy zakończył się wcześniej niż planowano i to w sposób, którego nikt się nie spodziewał.
Aktualnie Seijoh wracało autokarem do Sendai. Sayuri siedziała na samym końcu z kolanami przyciśniętymi do klatki piersiowej i w bluzie z kapturem, który założyła na głowę. Miała czerwone oczy od płaczu, które co chwilę przecierała, by wytrzeć kolejne łzy.
W samym pojeździe było cicho. Nikt się nie odzywał, nikt się nawet nie ruszał. Nawet wiecznie mający mrówki w tyłku Oikawa. Siedział załamany na samym początku i patrzył w okno. Nie, nie obok dziewczyny, tylko jak najdalej od niej, ale nie z własnej woli. Ona sama go tam wywaliła.
- Ej, Oikawa - szepnął Hanamaki. - Weź do niej idź.
- Żeby znowu na mnie nakrzyczała? - spytał również szeptem szatyn. - Niech ochłonie, potem pójdę.
- Ja na twoim miejscu spróbowałbym z nią pogadać... Zwłaszcza, że jesteś jej chłopakiem, powinieneś ją wspierać.
Toru po chwili zastanowienia, wstał ze swojego miejsca i ruszył na sam koniec. Po drodze koledzy z drużyny rzucali mi dodające otuchy spojrzenia.
- Em... Sayu-chan? - spytał, gdy był już na miejscu.
- Idź stąd- mruknęła fioletowooka, cały czas patrząc w okno.
- Chcę z tobą...
- Powiedziałam idź stąd! - krzyknęła i gwałtownie podniosła się z siedzenia. - Zostaw mnie i spieprzaj na swoje miejsce! Nie potrzebuję litości, słyszysz?!
- Ale...
- Gdybyś wtedy nie powstrzymał Kuroo, to teraz by mnie tutaj nie było... Dla wszystkich byłoby tak lepiej! Po cholerę się wtedy wtrącałeś?! - krzyknęła. - Po cholerę w ogóle zacząłeś interesować się moim życiem?! Dla litości?! - spytała i otarła łzę z policzka. - Zostaw mnie i spieprzaj na swoje miejsce, już coś powiedziałam!
Brązowooki spuścił głowę. W końcu odwrócił się i poszedł usiąść na swoje miejsce. Znowu powiedziała to samo. Chciała wszystkich od siebie odtrącić, chciała być sama i płakać w najlepsze.
- Więcej do niej nie idę. Nie chcę się niepotrzebnie denerwować, a jej tym bardziej - powiedział tylko do przyjaciela, po czym usiadł i schował twarz w dłonie.
Co on znowu zrobił źle?
~☆~
Po kilku godzinach jazdy, dotarli do Sendai. Sayuri wyszła z pojazdu jako pierwsza, odebrała swój bagaż i nic nie mówiąc ruszyła w stronę domu.- Jesteś pewny, że wszystko będzie z nią dobrze? - zapytał Hajime, patrząc z pozostałymi, jak dziewczyna się oddala.
- Nie - odpowiedział rozgrywający, po czym wyciągnął telefon z torby. - Dlatego warto powiadomić o całym zajściu osobę, która będzie umiała z nią porozmawiać- wybrał numer i przystawił telefon do ucha. - Halo? Yui? Jesteś w domu?
- Jestem, a coś się stało? Sayuri zapomniała czegoś na obóz? Trochę za późno się zorientowała - odpowiedziała mu dziewczyna po drugiej stronie słuchawki.
- Nie. Szczerze mówiąc to już wróciliśmy z obozu.
- Co?! Czemu?! Mieliście wrócić w poniedziałek! Już się tak cieszyłam, że nie będę musiała oglądać twojej mordy przez tydzień! - jęknęła.
- Nie mam czasu na żarty, bachorze - warknął w jej stronę, a brązowowłosa zamilkła niemal od razu. Nagła zmiana tonu głosu ją przeraziła, zwłaszcza, że był on poważny. I nazwał ją bachorem! - Masz nie spuszczać Sayuri z oka, jak wróci do domu, słyszysz?! Jeśli coś sobie zrobi, a ty tego nie powstrzymasz, to osobiście się tobą zajmę, dotarło?!
CZYTASZ
✔ Pokaż mi swoje słowa || Oikawa Toru X OC [Do Poprawki]
Fanfiction❗Ten fanfik pisałam 2-3 lata temu. Mój styl pisania zdążył się zmienić. Teraz zdaję sobie sprawę z tego, że w tej książce jest za dużo wątków, ale nie mam czasu jej teraz poprawiać, więc niech na razie zostanie jak jest. Prosiłabym o nie pisanie zło...