Rozdział 8

2.6K 108 7
                                    

Czy to znaczy że mu wybaczyła? A może jednak to na chwilę obecną jest jeszcze zbyt silne określenie. Nie spodziewał się jednak takiej reakcji, ani tym bardziej tego, że zostanie po tym, jak go przytuliła. Raczej myślał, że kolejny raz ucieknie obrażona na cały świat, przy okazji wmawiając mu na drugi dzień, że to przecież jego wina. Ona jednak, kiedy w końcu oderwała się od torsu blondyna, skierowała swoje kroki do jego barku. Nalała do dwóch szklanek alkoholu, uprzednio podnosząc z podłogi tą, która wypadła Malfoyowi z ręki.

- Teraz mogę powiedzieć, że pozwoliłeś ujrzeć w sobie człowieka. - wypaliła, nie zastanawiając się nad tym, co w zasadzie plecie.

Draco uniósł jedną brew, spoglądając na szatynkę. Dała by sobie rękę uciąć, że nawet usłyszała jego cichy śmiech.

- Tylko dlatego, że ci wymieniłem kilka suchych  przykładów z mojego życia? - spytał, nie czekając na odpowiedź. - Dziewczyno, mogę ci ich nadmieniać każdego wieczora do poduszki przez najbliższe dziesięć lat, a i tak mogłoby nam zabraknąć czasu.

Czy on właśnie zaproponował mi spędzenie że sobą kolejnej dekady? Przemknęło jej przez myśl, ale szybko odgoniła to od siebie, marszcząc delikatnie brwi. Mimowolnie jednak wyobraziła sobie, jak siedzą razem w fotelach z gazetami... Halo, Granger, z Malfoyem takie wyobrażenie najszybciej za pięćdziesiąt lat, a nie dziesięć... To nie jest zdziadziały Ron! Skarciła się po raz kolejny, nie mogąc powstrzymać rumieńca na samą myśl o robieniu czegokolwiek wspólnie. Na Merlina, to że weszliśmy na etap rozmawiania bez zabijania siebie nawzajem, nie znaczy, że musimy się umawiać!

- Dasz się gdzieś wyrwać? - usłyszała.

*

Na pewno teraz jest w łóżku z jakąś suką... Przeszło brunetce przez myśl, kiedy przygotowywała sobie nie do końca pełnowartościowy posiłek, na jaki zasługiwała (mimo wszystko) ciężarna. Wiedziała, że jej szukał, że usilnie chciał z nią porozmawiać. Jednak ona dała mu już wiele do zrozumienia, kiedy ostatnim razem go odwiedziła w Silver Inn. Nie mogła się powstrzymać od użycia tylu obraźliwych określeń, ile jej ślina na język przyniosła. Zrobiła z siebie kompletną ofiarę i poszkodowaną w całym tym zgiełku, biorąc pod uwagę to, że to ona wylądowała w łóżku z jakimś dwudziestotrzyletnim byłym ślizgonem.
Miało być pięknie, jak w bajce... No, prawie. Draco po prawdzie nigdy jej nie traktował poważnie. Wiedział tylko tyle, że według jego matki znajomość z nią mogłaby podnieść morale rodziny. Rodziny, która lada moment przestałaby istnieć. Udawał, że mu na niej zależy, kiedy jeszcze pomieszkiwał w Malfoy Manor, jednak, kiedy firma wymagała od niego stawiennictwa częstszego niż raz na tydzień, chcąc nie chcąc prawie przeprowadził się do własnego hotelu. Rzadko bywał w rodzinnym domu, przez co nie miał wyjścia i wynajął jedno z mieszkań najbliżej miejsca pracy.

Pansy Parkinson nie była przebiegła. Zawsze popełniała głupie błędy, które same ją zapędzały w kozi róg. I tym razem sama się w niego zapędziła, kiedy Malfoy dzięki swoim ludziom dowiedział się, z kim spotyka się jego, jak to nazywała, „dziewczyna”. Myślała, że złapała kilka srok za ogony, a wyszło, że została z niczym. Kiedy jednak pojedyncze jej rzeczy znikały z mieszkania Malfoya, ten dowiedział się, że to wcale nie zakończy się po jego myśli. Dowiedział się bowiem wtedy, że zostanie ojcem.

*

Wróciła do pracy. Nie sądziła, że to będzie aż takie trudne. Przy każdej okazji przechadzania się po korytarzu ministerstwa, czuła jak wzrok wszystkich ludzi ją dosłownie oblepia. Nikt nie potrafił uwierzyć w to, że rozwiodła się z cudownym Ronem. Dobrze wiedziała, że jest uważana za winną rozpadu małżeństwa, a przynajmniej przez ludzi, którzy mają o tym najmniej pojęcia.

Ron wyjechał na „tajną super misję do Czech”, a przynajmniej tak twierdził Harry. Dobrze wiedziała, że wysłał go tam tylko po to, żeby nie musiała oglądać jego gęby. Problem pojawi się w momencie, kiedy ta super misja znajdzie swój koniec. Ten dzień na pewno kiedyś nadejdzie, na razie wie, że ma około dwóch tygodni na przygotowanie się. Pytanie tylko, do czego ma się przygotowywać? Przecież to nie z jej winy się wszystko zawaliło. Powinna chodzić z wysoko uniesioną głową, a nie przejmować się tym, że Ron może na nią spojrzeć wzrokiem pełnym pretensji, którego tak się bała. Musi wreszcie zacząć żyć pełnią życia, oderwać się od przeszłości. Już nawet wiedziała, jak to zrobić, a raczej z czyją pomocą.

Potrzebuję cię  •  HG×DM  •  38/50Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz