Rozdział 21

3 0 0
                                        

Obudziłam się na kanapie obok Jungkooka w jego koszuli. A Jungkook tylko w bokserkach. Nie mam pojęcia do czego wczoraj doszło.
J: Hej skarbie
A:Hejcia
J: Jak się spAło?
A: Dobrze, a tobie?
J: przy Tobie zawsze wspaniale,
A: Kookiś'''
J: TAK?
A: czy wczoraj do czegoś doszło między nami?
J: Nie, po prostu się wygupialiśmy i zaczęliśmy biegać po całym domu i rozrzucać ubrania.
A: O mój Boże, aż tak nas poniosło?
J: yhm, ale bynajmniej była fajna zabawa.
A: No. Masz dzisiaj coś do załatwienia?
J: muszę szykować się na comback
A: ale kiedy?
J: za 2 miesiące
A: aha,
J: króliczku, nie smuć się. Postaram się to załatwić
A:Jak? Ja też mam swoją grupę. Tylko sali nam tydzień wolnego tak jak tobie. I później normalnie znowu będę jeździć na koncerty.
J: oh... Postaram się umilić Ci ten czas.

Ubraliśmy się i zaczęliśmy się znowu wygłupiać, Jungkook mnie zaczął łaskotać i uciekł. Próbowałam bo znaleźć, ale się skubany schował.
Jest! Znalazłam go u nas w pokoju jak leżał na łóżko i miał atak.
A: JUNGKOOK!
Byłam spanikowana, ale wiedziałam jak mam się zachować w takich sytuacjach.

Pobiegłem do kantorka załapałam te dziwne urządzenia, pobiegłem do Jungkooka założyłam mu maseczka i kazałam naciskać pompke. Na tyle ile może.
A: masz, głowa do góry pysiu. O super teraz masz tu pompke i na tyle ile możesz pompuj powietrze. Wybiegłam poleciałam do kuchni wzięłam wodę i tabletki specjalne.
Znowu pobiegłem do niego.
A: Kookie nie możesz siadać, połóż się.
Pomogła mu się położyć odłożyłam szklankę i tabletki i poszłam po lód. Wzięłam telefon i zadzwoniłam jeszcze do lekarza.
Poszłam położyłam worek z kodem na główkę mojego króliczka w trakcie gdy rozmawiałam przez telefon.
A: Pani doktorze, mój chłopak znowu miał atak. Nie wiem czy wszystko dobrze zrobiłam i chce aby Pan przyjechał sprawdzić. Boję się o niego, jeszcze to był mój pierwszy jakby ratunek.
L: Dobrze proszę wysłać SMS na numer ten i za chwilę będę
A: Dobrze, dziękuję. Do widzenia
Odłożyłam telefon i usiadłam Koło Jungkooka. Wysłałam adres i głaskałam Jungkooka po głowie. Patrzyłam w je śliczne brązowe oczy. Jak sobie przypomniałam co mogło się stać to aż zaszkliły mi się oczy i poleciała jedna samotna łza. Jungkook widząc to starł ją z mojego policzka. Wzięłam jego rękę i "opatuliłam " w swoją.
Drrrr....
A:poczekaj, pójdę otworzyć.
Wpusciłam lekarza i zaprowadziłam do Jungkooka.
L: zrobiła pani tu niezłą robotę. Wszystko jest z nim OK tylko jeszcze sprawdzę..... O też jest ok. Wszystko jest ustabilizowane. Tylko musi poleżeć jakieś 30 minut żeby doszedł do siebie.
Po zakończonym monologu lekarza podziekowalam i poszłam do Jungkooka.
A: Jak się czujesz?
J: Dobrze, dziękuję
A: Króliczku nigdy mnie już tak nie strasz. Idę nam zrobić śniadanie co byś zjadł?
J: nie wiem może gofry z owocami?
A: O to muszę jechać do sklepu, nie chce Cię samego zostawić.
J: jedź, ja tu poczekam. Ale podrzucisz mi jabłko?
A: pewnie
Zeszłam do kuchni po jabłko. Poszłam zaniosłam Kookiemu i zaczęłam się ubierać. Gdy byłam gotowa powiedziałam jeszcze raz żeby się nie ruszał i pocałowałam go na pożegnanie.
Wyszłam z domu i poszłam do auta, wsiadłam i z piaskiem opon zniknęłam.
Jechałam szybko aby wrócić do Jungkooka.
Zrobiłam zakupy i wróciłam. To co zobaczyłam był dla mnie szokiem
Jungkook leżał na podłodze w kuchni z karteczką w dłoni.
Rzuciłam torby w kat i podbiegłam do niego nie patrzyłam na kartkę bo to teraz mniej istotne. Liczyła się każda sekunda. Chwiciłam za telefon i wybrałam numer na pogotowie.
Po 2 minutach karetka była i wzięła Jungkooka. Wzięłam i przeczytałam karteczkę
"AIKO!
Przepraszam Cię, nie chciałem Cię nie słuchać. Ale chciałem zobAczyć czy przyjechałaś. Słyszałem jakieś krzyki więc chciałem zobAczyć kto to, skapłem się, że to Ty jeździsz jak wariat...
Czytając to zaśmiałam się pod nosem
Przepraszam Jungkook"
Dlaczego on przeprasza? Kiedy on to napisał?
Gdy już odjeżdżali wsiadłam w samochód i pojechałam za karetką.

BTS Message. PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz