Z mgły wyłoniła się najpierw ciemna czupryna włosów, później ręka wygięta w nienaturalny sposób. Kilka metrów od leżącego i zwijającego się z bólu Nathana, stał James, podnosząc do góry rękę, w której trzymał znicz.
Kilka minut później profesor Hooch i Johnson niosły Nathana do skrzydła szpitalnego. Lily poczuła łzy, spływające strużkami po jej policzkach.
- Nathan...
Chłopak wrócił ze skrzydła szpitalnego dopiero po kilku dniach. Mimo, że cały czas zapewniał, iż wszystko w porządku, Lily widziała, że coś nie gra. Coraz rzadziej się spotykali, a okazywanie uczuć w miejscach publicznych przychodziło im znacznie trudniej, niż dotyczchas.
Święta Bożego Narodzenia zbliżały się wielkimi krokami, jednak dzień przed wyjazdem na przerwę, Lily przeżyła szok. Gdy siedziała na dziedzińcu razem z Nathanem, profesor McGonagall podeszła do nich i powiedziała:
- Profesor Dumbledore chce widzieć pana Torresa i pannę Evans w swoim gabinecie za kwadrans.
Oboje zrobili zdziwione miny, lecz poszli za kobietą. Stanęli przed gargulcem, który rozsunął się po wypowiedzeniu hasła.
- Dyniowe paszteciki.
Niemal zamarli, gdy weszli do gabinetu. Lily ujrzała tam piękną, wysoką kobietę o bujnych, brązowych włosach. Tę samą kobietę pokazywał jej Nathan, gdy przeglądali jego rodzinny album. To była matka Nathana.
- Pana matka chciała porozmawiać z panem oraz panną Evans, panie Torres - oświadczył Dumbledore. - Wyjdę na zewnątrz, by mogli państwo swobodnie rozmawiać.
Dumbledore i McGonagall wyszli, a kobieta założyła ręce. Wpatrywała się w Lily i Nathana, chyba czekając, aż oni zaczną.
- Mamo - powiedział wreszcie brunet. - Co ty tu robisz?
- Och, Nathan, ty dobrze wiesz, co ja tu robię - zaśmiała się ironicznie. - Jeszcze jej nie powiedziałeś? - teraz zwróciła się do Lily - będziecie musieli zerwać, złociutka.
- Słucham? - oburzyła się rudowłosa. - Że niby ja mam zerwać z Nathanem, bo pani tak chce?
- W rzeczy samej, skarbie - jej głos był tak przesłodzony, że aż wywoływał wymioty. - A jeśli spróbujecie spotykać się potajemnie, moja siostra się o tym dowie, jasne?
- Ale my przecież...
- Koniec dyskusji - powiedziała stanowczo. - I nie chcę już nigdy widzieć was razem.
- Ale proszę pani - powiedziała Lily, jednak kobieta zniknęła już z kominka, w którym przed chwilą stała.
Rudowłosa nawet się nie odzywając wybiegła z gabinetu. Nathan po chwili ją dogonił.
- Lily, ja...
- Nawet nie zaczynaj - przerwała mu, a po jej policzku poleciała pierwsza łza. - Skoro twoja matka chce, żebyśmy zerwali, to tak będzie. To koniec, Nathan.
- Ale... Co? - zdziwił się. - Zrywasz ze mną, bo moja matka tak chce?
- Nie, zrywam z tobą, bo nawet nie kiwnąłeś palcem, by ratować nasz związek - głos jej się załamał. - Idź sobie.
- Ale ja...
- Odejdź ode mnie! - krzyknęła, rozpłakując się jeszcze bardziej. - Nie chcę cie teraz widzieć.
CZYTASZ
Złap mnie ~ Jily [ZAWIESZONE]
Fanfiction"Lily od zawsze nienawidziła milczenia. Nieodzywania się do siebie, niepisania. Według niej, obojętność była o wiele gorsza od zerwania znajomości. Bo wtedy przynajmniej wiesz, na czym stoisz. Mniej więcej masz pewność, że droga pod tobą nie zawali...