Wszyscy Gryfoni nie mogli doczekać się losowania, a gdy wreszcie nadeszło, wszyscy siedzieli jak na szpilkach, oczekując na swoją kolej. Każdy rok losował po kolei, począwszy od trzeciego roku, aż do siódmego, ale wydawało się, że najbardziej zafascynowali byli uczniowie z szóstej klasy.
Lily losowała pierwsza, a wylosowała James'a, który później wylosował ją. Syriusz Dianę, Diana jego. Remus Evie, Evie jego. Mniej więcej wszyscy byli zadowoleni, więc nikt nie narzekał.
Wszyscy Gryfoni wyczekiwali soboty z niecierpliwością, i gdy tego ranka nadszedł czas na sprawdzanie podpisów, to właśnie oni jako pierwsi stali w kolejce. Była to pierwsza i ostatnia okazja do kupienia prezentu.
Gdy wyszli na zewnątrz, w ich twarze natychmiast uderzył chłód, a drobne płatki śniegu osiadły na szalikach i czapkach, a u co poniektórych na okularach. Oczywiście James zapomniał zabrać z zamku rękawiczek (lub wcale nie chciał ich brać), więc Lily zdjęła mu okulary, i przetarła sziełka swoimi rękawiczkami. Kiedy już miała wkładać je z powrotem na nos James'a, wpadła na świetny pomysł.
Zamiast tego pocałowała go, przez co okularnik zamarł w miejscu, i dziewczyna miała chwilę, by pobiec jak najdalej przed siebie.
- Złap mnie, jeśli potrafisz! - powiedziała, a chwilę później zniknęła za zakrętem. Szatyn natychmiast popędził za nią.
Remus popatrzył na Syriusza, wpatrującego się w rozglądającą się Dianę, i posłał znaczące spojrzenie Evelyn. Obie ulotnili się tak szybko, że gdyby nie było śniegu, zapewne by się za nimi kurzyło. Gdy Syriusz zorientował się, co zaszło, było już za późno.
- Więc - zaczął, niepewnie drapiąc się po karku. - Dałabyś zaprosić się do Trzech Mioteł?
- Chyba jestem na to skazana - zaśmiała się, a on niemalże podskoczył z radości.
Wszyscy krzątali się po sklepach, w poszukiwaniu jak najlepszych prezentów, by zadowolić drugą osobę. Tak naprawdę jedynymi osobami, które już od początku wiedziały, co chcą kupić, byli Lily i James. Oboje, kiedy wpadli do sklepu, wiedzieli od razu, jaki prezent muszą mieć.
Syriusz i Diana rozeszli się w swoje strony już po pół godziny siedzenia w barze razem. Po dziewczynę przyszedł jakiś krukon z siódmego roku, a chłopak postanowił zatopić swoje smutki w kilku szklankach ognistej.
Lily i James, oraz Remus i Evie włóczyli się po sklepach jeszcze dobrą godzinę, ale gdy spotkali się w Miodowym Królestwie, postanowili wspólnie poszukać Syriusza, a następnie udać się do pubu pod Trzema Miotłami, by napić się kremowego piwa. Po jakimś czasie dołączyła do nich Alex, a oni opowiedzieli jej o swoich planach.
- Ty dzisiaj stawiasz, Potter - oznajmiła blondynka.
- Oszalałaś? - burknął okularnik. - Wszystkie pieniądze, jakie wziąłem, wydałem na prezent i słodycze. Oczekujesz ode mnie jeszcze stawiania ci napoju?
- Ja mogę wszystkim postawić - powiedział Remus, a Evie uśmiechnęła się do niego miło. Dopiero wtedy Lily zauważyła, że oboje trzymają się za ręce.
Kiedy szli obok siebie, strasznie komicznie to wyglądało. James obejmował Lily ramieniem, Evie i Remus trzymali się za ręce, Alex szła z jakimś Krukonem, i oboje sobie dokuczali. Tylko Diana ulokowana była gdzieś z tyłu, i przygaszona, wpatrując się w witrynu sklepów, podążała za nimi. Rudowłosa i okularnik zwolnili trochę kroku, by iść równo z nią.
- Hej, Diana, co się z tobą dzieje? - zapytała Lily. - Ostatni raz widziałam cię w takim stanie na trzecim roku, kiedy okazało się, że twoich rodziców znów nie będzie w domu na święta.
- Ja.. - zaczęła niepewnie, bawiąc się palcami rękawiczek. - Mam wrażenie, że to przeze mnie nie możemy znaleźć Syriusza. Zostawiłam go samego w barze, a... No jasne! Czemu wcześniej na to nie wpadliśmy? Black pewnie nadal jest w Trzech Miotłach! Pędzimy!
Wszyscy jak najszybciej udali się do pubu, wkrótce ujrzawszy Syriusza, chwiejnie siedzącego na stołku przy barze. Był w trakcie picia kolejnej szklanki ognistej, jednak przyjaciele jak odciągnęli go od baru, i zawlekli do zamku.
Chwilę później leżał już w ciepłym łóżku w dormitorium chłopców, razem z Lily u boku, bo Diana źle się poczuła i położyła spać, Remus i Evie zaszyli się w bibliotece, a James poszedł do łazienki, która swoją drogą znajdowała się piętro niżej.
- Och, Evans, jak ja szaleję za Dianą - wzdychał co jakiś czas, a rudowłosa ledwie rozumiała jego słowa.
- Wiem, Syriuszu, wiem.
- A wiesz, że ty też mi się podobałaś? - zapytał nagle, a dziewczyna zamarła.
Tyle czasu razem, tyle lat wspólnej przyjaźni, a on nagle wyskakuje jej z tym, że mu się podobała. Ale to zawsze ona powtarzała, że słowa pijanego to myśli trzeźwego.
- A na którym roku konkretnie? - dopytywła, a on się zaśmiał.
- Na pierwszym roku wszyscy byli tobą zauroczeni - wyjawił, siegając po szklankę wody, jednak kropla skapnęła mu na sweter. - Ale mi podobałaś się tak naprawdę na czwartym roku. Remusowi też.
Nie, teraz to już opowiada bajeczki. Remus w niej zakochany? Wcześniej nie mogła dopuścić do siebie myśli, że to, co czuje do niej James, nie jest głupim zauroczeniem, a dwa lata temu miała na sumieniu aż trzech chłopaków. Teraz było to nie do pomyślenia.
Kiedy James wtargnął do dormitorium, oboje ucichli. Podał Syriuszowi parę cukrowych piór, a później razem z Lily wrócił do pokoju wspólnego.
- James - zaczęła Lily niepewnie, bawiąc się palcami. - Od kiedy ja tak naprawdę ci się podobam?
- Na pierwszym roku wszyscy byli tobą zauroczeni - zaśmiał się, a Lily zanotowała w głowie, że to samo powiedział Black. - Ale tak naprawdę dopiero od czwartego roku. Wtedy tak naprawdę się zaczęło, bo czternaście lat to był czas dorastania, zaczęcia interesowania się dziewczynami i takie tam - machnął ręką, jakby w ogóle nie było to ważne.
Kilka godzin później rudowłosa miała za zadanie uporać się z opakowaniem prezentu dla James'a, a znalazła specjalnie dla niego papier ozdobny w latające miotły. Była pewna, że ucieszy się zarówno z zewnętrznego opakawania, jak i z zawartości.
- Jak myślisz, co ci idioci nam dadzą? - zapytała Diana wieczorem, rozczesując włosy. - Osobiście ci zazdroszczę, Lily. Wiesz, James biedny nie jest, ale jest też zabawny, miły i mega opiekunczy. Tylko pozazdrościć. Zazdroszczę wam wszystkim - dodała, teraz spoglądając na Alex i Evelyn. - Macie świetnych chłopaków. Lub przyjaciół.
- Syriusz też jest niesamowity - odpowiedziała natychmiast rudowłosa. - Przyjaźnię się z nim już sześć lat, i znam go jak własną kieszeń, uwierz - zaśmiała się.
- Och, no nie wiem - westchnęła. - Nadal czuję się winna za dzisiejszą sytuację.
Lily tylko podeszła do dziewczyny i ją przytuliła.
- Nigdy więcej tak nie myśl.
Czasami nie zwracamy uwagi na swoje błędy, a to, co nam może wydawać się normalne, innych może zranić. Uważajcie i rozglądajcie się dookoła. Bo najwięcej miłości z reguły potrzebują ci, którzy ani trochę tego nie okazują.
CZYTASZ
Złap mnie ~ Jily [ZAWIESZONE]
Fanfiction"Lily od zawsze nienawidziła milczenia. Nieodzywania się do siebie, niepisania. Według niej, obojętność była o wiele gorsza od zerwania znajomości. Bo wtedy przynajmniej wiesz, na czym stoisz. Mniej więcej masz pewność, że droga pod tobą nie zawali...