▪️I▪️

11K 333 65
                                    

Siedzę na dachu budynku i obserwuję. Jestem zachwycona, z góry wszystko jest takie inne. Jest późny wieczór. Jednak miasto nie jest pogrążone w mroku. Można wręcz powiedzieć, że jest jak za dnia. Ulice są pełne ludzi. Wszędzie jest ich pełno. W końcu Nowego Jorku nigdy nie śpi. Nigdy jakoś specjalnie tego nie dostrzegałam, teraz jednak wszystko jest jaśniejsze. Przynajmniej tak mi się wydaje. Moje życie się zmieniło. Przez co zmienił się mój punkt widzenia.

Kiedyś niemal nie wychodziłam z domu. Chciałam unikać ludzi. Nie dlatego, że ich nie lubiłam, wręcz przeciwnie. Jednak kiedy jesteś córką kogoś sławnego, nie jest tak łatwo. Wszyscy patrzą i cię oceniają. Oczekują od ciebie wielu rzeczy. A ty starasz się wypaść jak najkorzystniej. W sumie to nie wiesz dlaczego. Ale grasz tą idealną dziewczynkę z dobrego domu. No właśnie z dobrego domu. Z czyjegoś domu? Na to pytanie pewnie bardziej chcecie znać odpowiedź. Więc jej wam udzielę. Jestem córką Tone'ego Starka i Vivien Allen. To po matce odzedziczyłam dar czarnego wilka.

Moja matka nie żyje od dziesięciu lat. Pamiętam kiedy widziałam ją po raz ostatni. Zostawiła mnie wtedy u Tone'ego. Wychodząc powiedziała słowa, których nigdy nie zapomnę "Skończył się nasz czas, a rozpoczęła się era ludzi". "Nasz czas" o kogo tak konkretnie chodzi? Chodzi o takich jak ja. Popularnie zwanych Wilkołakami. Takowych było kiedyś sporo. Nie byliśmy nawet w małym stopniu tak liczni jak rasa ludzka. Ja wywodzę się z rodu, w którym jest pewna tradycja. Tradycja która mówi o tym, że wybierany jest w niej jeden przedstawiciel, który przybiera miano czarnego wilka. To on jest obrońcą naszej rasy. I to on jest naszym łącznikiem ze światem ludzi. A raczej był. Bo teraz jestem tylko ja. Pamiętam jak przez mgłę kiedy to się zaczęło. Nasz czas dobiegł końca kiedy zaczęły się polowania. Ludzie, nie wiem kim byli, zaczęli na nas polować. Zabijał nas jeden po drugim. Aż zostałam tylko ja i moja matka. Ona by mnie chronić poddała się. Pamiętam ten strach w jej oczach. Ona się bała, ale zrobiła to bym ja mogła żyć. Bo o tym, że jestem wzmocniona wilczymi genami nikt nie wiedział. Myślą, że jestem zwykłym dzieckiem. W końcu mój ojciec to zwykły człowiek. A jednak. Gen wilka okazał się na tyle silny, by przetrwać we mnie.

Ale dosyć o matce. Jakim ojcem jest Tony Stark. Mogę śmiało powiedzieć, że nie jest źle. Kiedy jeszcze mama żyła zdarzyło się, że zabierał mnie na weekendy. A kiedy zmarła bez wahania postanowił się mną zająć. Co prawda w dużym stopniu zajmowały się mną opiekunki, ale zawsze mogło być gorzej. W końcu to było przed tą całą akcją z Iron Manem zanim stał się bardziej odpowiedzialny.

Teraz mieszkam razem z nim w siedzibie avengers. Co jest trochę problematyczne z uwagi na to z iloma ludźmi muszę mieszkać. A w dodatku czasami wydawało mi się, że oni wszyscy chcą zaspokoić swoje zapędy rodzicielskie. Co było często denerwujące, ale cóż przynajmniej nie mogłam narzekać na nudę. No i mogłam śmiało mówić, że mam dużą, kochającą rodzinę.

Nie miałam na co narzekać. Tak by się przynajmniej wydawało. Jednak tak nie było. Doskwierała mi samotność. No niby rodzinę miałm i to sporą, lecz mi brakowało towarzystwa w moim wieku. Kogoś z kim mogę pogadać tak po prostu. Z kim czasem zrobię coś głupiego, po czym będę przepraszała tatę do końca życia. Tak po ludzku potrzebowałam kogoś, kto będzie mnie rozumiał. Jednak ja nawet nie chodziłam do szkoły. Chociaż z tego akurat się cieszyłam. Chyba wolałam być samotna niż tam chodzić. No tak sama sobie przeczę, ale co zrobić, jestem dziwna. Po prostu mam wrażenie, że nikt nigdy nie będzie lubił mnie a moje pieniądze i sławę. A takich przyjaciół to mi naprawdę nie trzeba. No cóż, widocznie taka cena sławy.

W końcu postanowiłam wracać do domu. Podniosłam się i zaczęłam biec. Skakałam z budynku na budynek. Nie byłam daleko od domu. Nie oddalałam się nadto, bo nie miałam jeszcze doświadczenia. Ubrać kostium i stać się bohaterką zdecydowałam się niedawno. Wcześniej nie byłam gotowa. W końcu kiedy zginęła moja matka miałam zaledwie siedem lat. Zwykle wilki odchodziły na emeryturę i niemal od razy zostępowała go kolejna osoba. Jednak nie tym razem. Kiedy zmarła ostatnia wilczyca nie miał kto przejąć po niej tytułu. Więc na jakiś czas świat o nas zapomniał. Jednak nadszedł czas by sobie przypomniał. Teraz nie jestem obrończynią mojego gatunku. Ja mam inne zadanie. Mianowicie bronić ludzi. Takich jak ja już nie ma, ale są oni. Wbrew temu co im się wydaje, bezbroni. Ich jedyna siłą jest technologia. Jednak kiedy ją zabierzemy co nam zostanie? Zostanie bezbronne stworzenie niezolne do tego, by się samo obronić. I może nie od razu uratuje świat, raczej zacznę od czegoś mniejszego. Ale kto wie, może któregoś dnia stanę się prawdziwą bohaterką taką jak moi rodzice.

Weszłam przez okno do swojego pokoju. Obróciłam się twarzą przodem do wnętrza pokoju. Widzę swoje odbicie w lustrze. Na początku odczówam lęk. Jednak po chwili uświadamiam sobie, że to tylko ja. Podchodzę by przyjrzeć się odbiciu. Przyglądam się sobie. Jestem ubrana w czarny obcisły kostium, czarną maskę zakrywającą górną część twarzy, a na głowie mam parę uszu, a włosy swobodnie opadają mi na twarz. Z czerni, którą jestem zakryta wybijają się żółte oczy i widoczna część mojej bladej twarzy. Spoglądam niżej. Mój wzrok przyciąga srebrny naszyjnik ze sporym medalionem w krzyałcie głowy wilka. To w nim skrywał się cały kostium. Jak to możliwe? Cały kostium jest z vibranium i ma w sobie technologię podobną do tej z wakandy. I o to wakandyńczycy mają wielki żal do mojej rodziny. Oni uparcie wierzą, że jesteśmy złodziejami. A tak nie jest. To vibranium, które jest w wakandzie to nie całe złoże, które znajduje się na świecie. Mianowicie kiedy meteoryd z vibranium wpadł w atmosferę ziemi odłamało się od niego kilka niewielkich fragmentów. Te pospadały w kilku miejscach na ziemi. Dlatego możliwym było znalezienie przez mojego dziadka vibraniu na Antarktydzie, z którego wykonano tarczę Steve'a. A to vibranium, które mam na sobie i które nosiło wielu przedemną pochodzi z odłamu, który spadł niemalże w centrum lasu. W którym niegdyś znajdowało się centrum terytorium mojego rodu. W tą wersję wierzę i mimo uporu wakandy nigdy nie uwierzę w ich wersję. Oni wierzą w to, że są wyjątkowi i to im należy się całe vibranium tego świata. I to właśnie dlatego ich nie lubię i im nie ufam. Tak samo zresztą jak moja matka i wielu przed nami. To już jest konflikt zapisany w naszej historii.

Czuje jak się denerwuję, kiedy o tym myślę. Więc postanowiłam przestać. Nie chciałam się denerwować, bo wiedziałam jak to się zazwyczaj kończy.

Odeszłam od lustra. Za pomocą myśli zdjełam kostium a naszyjnik odłożyłam na szafkę nocną. Leżał tam zawsze nawet zanim zostałam wilczycą. Położyłam się do łóżka i szybko zasnęłam.

Czarna Wilczyca ・ Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz