▪️XXXII▪️

1.5K 83 8
                                    

Stoję i obserwuję starą fabrykę. Na pierwszy rzut oka wydaje się jakby nikogo tam nie było. Jednak doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że łowcy są przebiegli i umieją świetnie maskować swoją obecność. Znajduje się na obrzeżach miasta. Najbliższa okolica jest pozbawiona jakichkolwiek zabudowań. Uważnie wpatruje się w budynek szukając jakichkolwiek oznak, że może on być zamieszkany. Jednak niczego nie dostrzegam. Istnieje oczywiście obawa, że dziewczyna mnie okłamała. Nigdy nie należałam do osób cierpliwych, więc takie siedzenie i czekanie na jakikolwiek znak, że w budynku znajdują się łowcy, jest dla mnie okropnie nudne. Kiedy już mam odchodzić słyszę jakiś hałas dobiegający ze środka, więc postanawiam tam wejść. Powoli zbliżam się do budynku. Wchodzę przez okno z wybitą szybą. Staram się zachować maksymalną ciszę. Kieruje się w głąb budynku. Panuje pół mrok, ja jednak doskonale wszystko widzę. Nagle czuję ukłucie w szyję. Kiedy sprawdzam co się stało natrafiam na strzałkę. Wyjmuje ją i rozglądam się. Nikogo nie zauważam. Idę dalej. Czuję się coraz słabiej. Po pokonaniu kilku metrów padam nieprzytomna na ziemię.

Odzyskuje przytomność. Jestem przypięta kajdanami do ściany. Moje stopy nie dotykają ziemi. Do mojego ciała przypięta są elektrody. Co gorsza, nie mam na sobie kostiumu. Rozglądam się. Pomieszczenie, w którym się znajduję, jest całkowicie puste.

- Wybacz niemiłe powitanie, ale wolałabym jeszcze trochę pożyć. - oznajmiła Waleri wchodząc do pomieszczenia.

- Czyli jednak dobrze trafiłam.

- A co myślałaś? Że wywiodłam cię na manowce. Łowcą wiele można zarzucić, ale nie kłamstwo.

- Gdzie jest Krejwen?

- Przewraca się w grobie. Widzisz dziesięć lat temu Krejwen zabił twoją matkę.

- Tyle to ja wiem.

- Spokojnie, daj mi dokończyć. Niedługo później mimo leczenia zmarł na skutek ran zadanych przez Vivien.

- Więc rozumiem, że teraz ty tu dowodzisz.

- A ja nie wierzyłam, kiedy ludzie mówili, że jesteś mądra. - rzuciła sarkastycznie.

- Mogłam się tego po tobie spodziewać.

- Mogłaś, ale się nie spodziewałaś.

- Jak ty tego wszystkiego dokonałaś siedząc w siedzibie tarczy? Po co ci w ogóle był ten teatrzyk z niechcianym byłym łowcą?

- Dzięki temu teatrzykowi cię znalazłam. A co do wykonania mojego planu to nie działałam sama.

- Dużo was jest?

- W sensie innych łowców. Jest nas w sam raz.

- Fury nie zna się na ludziach tak dobrze, jak mu się wydaje.

- Ty też nie. Do twojego mieszkania dostałam się tylko dzięki pomocy Avy.

- Czyli ona pracuje dla ciebie?

- Nie do końca. Rzeczywiście obiecała twojej matce, że ci pomoże, ale nigdy nie obiecała całkowitej wierności wilkołakom. Najemnicy mają to do siebie, że są bezstronni.

- Jak zdjęłaś ze mnie kostium?

- To było proste. Krejwen lata temu nauczył nas jak zdejmować z was te kostiumiki.

To dlatego moja matka nie użyła kostiumu. Zdjęli jej go lub po prostu stwierdziła, że do niczego jej się nie przyda, skoro oni umieją go zdjąć.

- I co teraz? Zabijesz mnie?

- Nie no co ty, to by było za łatwe. - powiedziała z cwaniackim uśmiechem na twarzy. 

Czarna Wilczyca ・ Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz